„Szol” Dała nie żyje
19 listopada zmarł w Drapczi, więzieniu nr 1 Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, sześćdziesięcioczteroletni „Szol” Dała, jeden z najbardziej znanych działaczy politycznych w Tybecie. Odbywał trzeci wyrok. Niewiele wiadomo o okolicznościach zgonu. „Szol” Dała chorował na nerki. W ciągu ostatnich lat był wielokrotnie bity i maltretowany. „Miał dzieci, ale mimo to działał dla sprawy – mówi były więzień polityczny z Lhasy, obecnie uchodźca. – Trzy razy zamykali go za to w więzieniu. W końcu oddał życie za naszą wspólną sprawę. Nigdy niczego nie żałował. Nigdy nie zmienił poglądów politycznych, nawet za kratami”.
„Szol” Dała, krawiec z Lhasy, wziął przydomek od wioski Szol,
która przed laty leżała u stóp pałacu Potala. Odbywał wyrok dziewięciu
lat więzienia za próbę sporządzenia i wysłania za granicę listy tybetańskich
więźniów politycznych. Władze chiński uznają takie działania za „szpiegostwo”.
Był to jego trzeci, najdłuższy wyrok. Kończył się w sierpniu 2004 roku.
Dała był jednym z pierwszych więźniów doby „liberalizacji”, która
rozpoczęła się na początku lat osiemdziesiątych. Aresztowano go w 1981
roku i skazano na dwa lata więzienia za wydrukowanie 260 egzemplarzy historycznej
broszurki, zatytułowanej „Dwadzieścia lat tragicznych przeżyć”. Napisał
ją, na prośbę Dały, Gesze Lobsang Łangczuk, który umarł w więzieniu w 1987
roku. W sentencji wyroku z 1982 roku napisano, że „na stronie tytułowej
wydrukował również flagę Tybetu”. Po raz drugi aresztowano go w 1985 roku
i skazano na cztery lata więzienia za „własnoręczne sporządzenie dziesięciu
kopii ulotki, mówiącej o coraz gorszych warunkach życia Tybetańczyków”.
Te plakaty i ulotki pojawiły się na Barkhorze, tybetańskiej „starówce”
w Lhasie, w Lukhangu (parku na tyłach Potali), biurze Departamentu Kultury
TRA oraz rządowym hotelu nr 2.
Kiedy wychodził z więzienia, funkcjonariusze powiedzieli mu,
że zostanie stracony, jeśli trafi tu ponownie. Sześć lat później, w 1995
roku aresztowano go po raz trzeci. Dałę i jego przyjaciela Topgjala oskarżono
o sporządzenie listy więźniów politycznych „w celu przekazania jej” do
Indii. Oskarżeni mieli prosić dwóch byłych więźniów – kierowcę Dondruba
Dordże i mnicha Ratoe Dałę – o przypomnienie sobie imion wszystkich współwięźniów.
„Miejska Prokuratura Ludowa w Lhasie oskarża Xue Dawę [„Szol” Dała] i Duobujie
[Topgjal] o to, że w latach 1993-94 zbierali dane więźniów oraz byłych
więźniów politycznych z naszego regionu i własnoręcznie pisali reakcyjne
listy do zagranicznej kliki Dalaja, które opatrywali zrobionym przez siebie
stemplem, przedstawiającym głowę wołu. Udowodniono, że w latach 1993-94
podsądny Xue Dawa polecił Dunzhu Duojie [Dondrub Dordże] oraz Reduo Dawie
[Ratoe Dała] sporządzić i przekazać mu listę więźniów i byłych więźniów
politycznych z naszego regionu”, orzekł lhaski Przejściowy Sąd Ludowy w
1996 roku. Dałę oskarżono również o „utrzymywanie kontaktów z Federacją
Kobiet Tybetańskich kliki Dalaja” (chodziło zapewne o związane z tybetańskim
rządem emigracyjnym Stowarzyszenie Kobiet Tybetańskich). „Szol” Dała i
Topgjal mieli też „aktywnie podjąć zadanie, zlecone przez zagranicznych
wrogów, aktywnie gromadzić rozmaite informacje o tym kraju w jego granicach
oraz prowadzić działalność przestępczą, zagrażającą bezpieczeństwu państwa”.
Poglądy Dały ukształtowały się podczas powstania lhaskiego w
marcu 1959 roku. „Jego niechęć do Chińczyków pogłębiła rewolucja kulturalna”,
powiedział TIN przyjaciel Dały, były więzień polityczny. Pod koniec lat
siedemdziesiątych uznano go za „czarną czapkę”, czyli przeciwnika partii.
Przyjaciel Dały, które chce pozostać anonimowy, mówi, że jego patriotyzm
i determinacja dodawały otuchy innym. „Jakoś na początku lat osiemdziesiątych
przyszedł do sklepiku Pa Dały-li [dosł. „Ojca Dały”, określenie znamionujące
szacunek] jakiś chłop i zobaczył zdjęcie Dalajlamy. Był tak wzruszony,
że zaczął płakać. Pa Dała-la dał mu ulotkę i powiedział: Jego Świątobliwość
jest w Indiach. Cieszy się dobrym zdrowiem i pracuje dla narodu tybetańskiego.
(...) Pamiętam, jak roznosił ulotki po mieście. Jedną wrzucił do policyjnego
samochodu, bo wydawało mu się, że jest pusty. W następnej chwili zauważył
śpiącego na tylnym siedzeniu funkcjonariusza. Kilka dni później aresztowali
go drugi raz”.
Bardzo ciepło wspominają Dałę byli więźniowie polityczni. W latach
osiemdziesiątych, kiedy sam nie obywał wyroku, przychodził do więzienia
z paczkami z jedzeniem – konserwami, masłem, cukrem i campą. „Niektórzy
nawet nie wiedzieli, od kogo dostają te prezenty – powiedział TIN młody
były więzień polityczny, któremu udało się uciec z Tybetu. – Tacy ludzie
siadali z nami, zamieniali kilka słów, dawali mleko w proszku, masło, makaron
itd. Ich wizyty sprawiały, że czuliśmy, iż nasze działania i demonstracje
znaczą coś dla społeczeństwa. To nie były jednostkowe przypadki. Tego nie
dało się zapomnieć”.
Policja inwigilowała rodzinę Dały i często rewidowała mieszkanie.
Kilkakrotnie zatrzymywano i pobito jego syna Samdruba, który zmarł przed
dwoma laty. Inny syn stracił pracę; po drugim aresztowaniu Dały wyrzucono
ze szkoły jego córkę. W tym samym czasie zmarła jego żona, Lhagpa Drolma.
Z napływających do TIN raportów wynika, że podczas drugiego wyroku
Dała zapadł na zdrowiu. Stracił na wadze, cierpiał na migreny, często chorował.
Jedno ze źródeł podaje, że mógł jeść tylko campę (prażoną mąkę jęczmienną);
inne produkty wywoływały torsje. Po trzecim aresztowaniu był wielokrotnie
bity. Władze chińskie najbrutalniej traktują więźniów, którzy „nie poddają
się reformie”, a z relacji przyjaciół wynika, że Dała nie zamierzał zmieniać
poglądów. Były więzień z Drapczi powiedział TIN, że Dała był bity po niepodległościowych
protestach z 1 i 4 maja 1998: „Najpierw wpadli żołnierze [Ludowa Policja
Zbrojna] z tarczami i karabinami. Potem policja zabierała więźniów, których
sobie upatrzyli. Również starszych, ale wtedy dali mu spokój. Jednak później
przychodzili, po sześciu, do cel i tłukli wszystkich”.
Ten sam były więzień, dwudziestoparoletni mnich, mówi, że Dała
został zwolniony z pracy, gdyż był bardzo słaby i chorował na nerki. „Starszym
często każą zamiatać, ale on nie mógł się nawet zgiąć”. „Szol Dała-la był
raczej milczący. Z reguły siedział w swojej celi, modlił się i praktykował.
Pamiętam, że przed majem 1998 zaprosiliśmy go do nas na herbatę. Długo
opowiadał nam wtedy o 1959 roku”.
Z nieoficjalnych raportów wynika, że Dała nie otrzymał na czas
odpowiedniej opieki medycznej.