Śmierć Sonama Łangdu
W marcu zmarł w swoim domu w Lhasie Sonam Łangdu, były więzień, sparaliżowany od pasa w dół w wyniku tortur, jakie zadawano mu w areszcie i w więzieniu Drapczi. Skazany za zabójstwo chińskiego policjanta w 1988, został warunkowo zwolniony w 1993 roku.
Po zwolnieniu okazało się, że Sonam ma obrażenia głowy, poważnie uszkodzone nerki i płuca. Nie mógł się wyprostować ani chodzić. Znali go wszyscy mieszkańcy Lhasy, podziwiano jego odwagę i patriotyzm. Ludzie nosili jego wózek po schodach klasztorów i świątyń. Utrzymywał się ze sprzedaży kołowrotków i wosku do linek latawców; naprawiał też lampy gazowe, kuchenki naftowe i meble. Nim trafił do więzienia, pracował jako stolarz i prowadził sklepik na lhaskim Tromsikhangu.
Sonam Łangdu został skazany na dożywocie – później wyrok zmniejszono do 19 lat więzienia – po niepodległościowych protestach z marca 1988. Był jednym z sześciu mężczyzn oskarżonych o zabicie chińskiego policjanta w najsłynniejszym procesie pokazowym w latach 1987-89 (ten okres “niepokojów” zakończyło wprowadzenie stanu wojennego).
Przed procesem, do którego doszło niemal rok po zatrzymaniu (17 marca 1988), Sonam Łangdu był brutalnie torturowany. Związanego zawieszano go pod sufitem na wiele dni, bito elektrycznymi pałkami i głodzono. Według byłego więźnia, który przebywa obecnie na wygnaniu, Sonam Łangdu zaczął tracić władzę w nogach po pobiciu przez tybetańskiego funkcjonariusza, który odbił mu nerki.
Proces odbył się w styczniu 1989 roku w sztabie generalnym Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w Tybecie. Sonam Łangdu, Lobsang Tenzin, Gjalcen Czoephel, Cering Dondrup, Tamdrin i Bagdro (dwudziestoletni wówczas mnich Gandenu) zostali oskarżeni o udział w zabójstwie chińskiego policjanta Yuana Shishenga, który zginął 5 marca 1988, oraz o “działalność kontrrewolucyjną”.
“Przed budynkiem stał szpaler żołnierzy i trzy ciężarówki z gotowymi do strzału karabinami maszynowymi – powiedział TIN Bagdro. – Sądzono nas w dużej sali. Wokół sztabu kłębili się ludzie, którzy próbowali podać nam coś do jedzenia i do picia. Krzyczeli, że zaczną demonstrację, jeśli nie dostaniemy żywności i wody. W budynku, w którym odbywał się proces, było kilkuset uzbrojonych żołnierzy”.
Bagdro, który uciekł z Tybetu w 1991 roku, mówi, że podczas procesu nie pozwolono im mówić o torturach, jakie zadawano im w areszcie śledczym Guca. “Jednak wszyscy powiedzieliśmy, że zeznania wymuszono na nas torturami. Pamięta, że Sonam Łangdu krzyczał, że był torturowany, gdy wywlekano nas z sali. Wyprowadzono ich bocznym wyjściem. Po drodze zostali pobici kolbami i stalowymi prętami. Sonama Łangdu skazano na dożywocie. Po ogłoszeniu wyroku pobito ich ponownie. “Wyglądaliśmy już i czuliśmy się jak trupy – wspomina Bagdro. – Sonama kopali w brzuch i plecy. Z ust ciekła mu piana i krew”.
W sentencji wyroku Miejskiego Sądu TRA w Lhasie (14 stycznia 1989) napisano, że Sonam Łangdu ciskał kamieniami w policjantów Yuan Shishenga i Chang Yushenga, którzy wycofywali się z balkonu na trzecim piętrze, skąd obserwowali demonstrantów. Z wiarygodnych raportów wynika, że obaj policjanci mogli filmować Tybetańczyków uczestniczących w niepodległościowym proteście. Tybetańczycy są na to ogromnie wyczuleni, gdyż wiedzą, że taśmy służą później do identyfikacji i są przyczyną wielu aresztowań. Zdaniem sędziów, Sonam Łangdu, Lobsang Tenzin, Gjalcen Czoephel, Cering Dondrup i Tamdrin wbiegli do budynku i pobili chińskich funkcjonariuszy. Yuan Shisheng został wypchnięty z okna. Drugi policjant przeżył.
Sąd uznał Sonama Łangdu, Gjalcena Czoephela i Ceringa Dondrupa za “prowodyrów”. Bagdro, jako “wspólnik”, został skazany na trzy lata więzienia. Karę śmierci Lobsanga Tenzina, dwudziestodwuletniego studenta, zmieniono później na dożywocie. Obecnie przebywa on w więzieniu Poło Tramo, nazywanym oficjalnie Więzieniem nr 2 TRA.
14 kwietnia 1988 Sonama Łangdu, Bagdro i czterech innych przeniesiono do więzienia Drapczi. Sonam, który trafił na oddział IV (dla więźniów politycznych), był tak wycieńczony biciem i torturami, że nie mógł chodzić. “Zrobił sobie laskę – mówi Bagdro. – Któregoś dnia zabrał mu ją, i spalił, jeden ze strażników. Potem bili go i kopali przez jakieś piętnaście minut. Wrzeszczeli, że jest symulantem. Któregoś dnia skatowali go elektrycznymi pałkami w więziennym sadzie. Słyszeliśmy, jak woła matkę i błaga, żeby go dobili. Wszyscy płakaliśmy”.
Sonam Łangdu nie mógł korzystać z opieki
lekarskiej do 1992 roku. Kiedy zezwolono mu wreszcie na wizytę w szpitalu,
było już za późno. Po roku zwolniono go ze względów zdrowotnych, nie zmieniając
wyroku. Bagdro powiedział TCPCD, że kiedy widział go po raz ostatni, Sonam
wyglądał “jak duch”. Nie dosłyszał, miał trudności z mówieniem i nie mógł
utrzymać moczu. Sonam Łangdu zostawił żonę i troje dzieci. Najmłodsze,
córka, ma trzynaście lat.