Tybetańczycy zawracani do kraju, rosną naciski na Nepal
Wydaje się, że po ucieczce XVII Karmapy do Indii, przez Nepal,
Chiny wywierają coraz większą presję na rząd tego kraju w sprawie tybetańskich
uchodźców.
Z napływających do TIN raportów wynika, że w ciągu ostatnich
dwóch miesięcy zawrócono i przekazano chińskiej policji co najmniej 60
tybetańskich uchodźców, którym udało się dotrzeć do Nepalu przez Himalaje.
Tybetańczykom z Katmandu nie pozwolono na zorganizowanie uroczystości z
okazji 50. rocznicy intronizacji Dalajlamy. Rząd Nepalu zmienił traktat
graniczny, co odbije się na Tybetańczykach, próbujących wracać z Indii
do kraju. Po wprowadzeniu owych zmian, które mają „uszczelnić” granicę
między Nepalem i Indiami, uwięziono już 19 Tybetańczyków.
Ucieczka XVII Karmapy, który natychmiast po dotarciu [do Dharamsali]
spotkał się z Dalajlamą, wywołała wściekłość chińskiego rządu. Karmapa
dostał się do Indii przez Nepal. Władze chińskie wzmocniły kontrolę granicy;
w ramach dochodzenia badano sytuację w regionach przygranicznych.
Rząd Nepalu zawarł umowę z Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców
(UNHCR), na mocy której zatrzymywani przez policję uchodźcy z Tybetu są
przewożeni do Katmandu i otrzymują zgodę na tranzyt do Indii. Do tej pory
urzędnicy UNHCR upewniali się, że władze lokalne znają tę procedurę, składając
oficjalne wizyty na posterunkach w regionach przygranicznych. Po styczniowej
ucieczce Karmapy rząd Nepalu zawiesił te wizytacje, co utrudnia UNHCR monitorowanie
sytuacji na granicy. Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Nepalu powiedział
TIN, że władze nie zamierzają wyrazić zgody na wizyty przedstawicieli UNHCR
w regionach przygranicznych. „Między rządem Nepalu a UNHCR nigdy nie było
formalnej umowy na ten temat”, dodał.
Tybetańczycy, których zawracano w ciągu ostatnich dwóch miesięcy,
wędrowali w dużych grupach. Jedna z nich miała składać się z około 20 osób,
głównie dzieci, które zatrzymano w Jiri, pierwszym nepalskim mieście na
trasie prowadzącej przez Solo Khumbu. „Nasza polityka nie uległa żadnym
zmianom – powiedział TIN cytowany już rzecznik MSZ. – Tybetańczycy, którzy
nie posiadają odpowiednich dokumentów, nie mogą przekraczać granicy naszego
kraju. Twierdzenie, iż dzieje się tak na skutek nacisków Chin, jest bezpodstawne”.
Inny urzędnik MSW dodał, że Nepal (choć podpisał inne międzynarodowe traktaty,
dotyczące praw człowieka) nie jest stroną Konwencji Genewskiej z 1951 roku,
która chroni prawa uchodźców.
Zawracani do kraju Tybetańczycy są z reguły zatrzymywani przez
władze chińskie. Bici i maltretowani, spędzają kilka tygodni lub miesięcy
w aresztach i więzieniach. Tybetańczyk, którego na początku roku zatrzymano
podczas próby ucieczki do Nepalu, powiedział TIN, że spędził niemal miesiąc
w areszcie w Szigace. „Byłem przesłuchiwany, pytali o Indie – mówi mnich,
który dotarł do Katmandu w listopadzie. – Bili stalowym prętem, po całym
ciele, w twarz. Mówili, że wiedzą, że to moja druga próba ucieczki do Indii”.
Liczba tybetańskich uchodźców rośnie zimą, zwłaszcza w listopadzie,
grudniu i styczniu. W zeszłym roku w tym okresie było ich dwa, trzy razy
więcej niż latem i wiosną. Rokrocznie ucieka z Tybetu – przez Nepal – od
dwóch do trzech tysięcy Tybetańczyków. W tej chwili w ośrodku dla uchodźców
w Katmandu oczekuje na przewiezienie do Indii ponad 500 osób.
Restrykcje w Katmandu
W ostatnich latach Chiny zacieśniały stosunki z Nepalem, wyrażając
przy tym niezadowolenie z powodu „antychińskiej działalności na ziemi nepalskiej”,
obejmującej organizowane przez Tybetańczyków imprezy kulturalne i pokojowe
demonstracje poparcia dla sprawy niepodległości Tybetu i Dalajlamy. Do
zaostrzenia polityki rządu wobec tybetańskiej społeczności w Nepalu przyczyniają
się również rosnące wpływy nepalskich partii maoistowskich.
Władze naciskają na Tybetańczyków, by ograniczyli działalność,
która wiąże się z Tybetem – np. niedawne obchody 50. rocznicy objęcia władzy
przez Dalajlamę. Z napływających do TIN raportów wynika, że Tybetańczycy
mogą jeszcze organizować imprezy o charakterze kulturalnym, niemniej władze
nalegają, by w żaden sposób nie wiązały się one z osobą Dalajlamy. W ostatnim
czasie w trakcie wielu uroczystości nie wystawiano zdjęć Dalajlamy.
Przedstawicielka Stowarzyszenia Kobiet Tybetańskich w Nepalu
powiedziała TIN, że 14 grudnia nie odbyło się tybetańskie przedstawienie
w auli Akademii Królewskiej w Katmandu. Te charytatywne występy, w których
uczestniczyło ponad 50 artystów, w tym zespoły szkolne, organizowano od
pięciu lat. „Kiedy przyjechałam do Akademii – powiedziała TIN Tybetanka,
która chce zachować anonimowość – zobaczyłam trzy policyjne wozy i około
18 funkcjonariuszy. Nie pozwolili nam nawet wejść do środka. Policjant
powiedział, że mamy wsiadać do taksówek i wracać do domów. Zapytałam dlaczego,
a on odparł: rozkaz naczelnego biura okręgowego. Inny powiedział nam, że
mają rozkazy z samej góry i że w tym mieście nie będzie już tybetańskich
przedstawień. Potem zamknęli drzwi do auli”.
4 grudnia nepalska policja użyła pałek, by rozproszyć tłum tysięcy
Tybetańczyków, w tym mnichów, mniszek i dzieci, którzy zebrali się, by
uczcić 50. rocznicę rządów Dalajlamy. 10 grudnia zezwolono Tybetańczykom
na uczczenie Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka i rocznicy przyznania
Dalajlamie Pokojowej Nagrody Nobla, ale przy stupie Bouddhanath było bardzo
wielu policjantów, niektórzy w pełnym rynsztunku bojowym.
Od kilku lat władze nepalskie nie zezwalają na prowadzenie „antychińskiej”
działalności w Nepalu. W 1997 roku ogłosił to ówczesny premier Surya Bagadur
Thapa. W marcu 1998 roku, w rocznicę powstania w Lhasie, uniemożliwiono
przemarsz ponad 5000 Tybetańczyków przed ambasadą ChRL. Aresztowano wielu
Tybetańczyków, uczestniczących w politycznych protestach. Ostatnie incydenty
mają jednak inny charakter, gdyż dotyczą uroczystości o charakterze kulturalnym.
„Jesteśmy zaskoczeni nowymi restrykcjami, ponieważ od lat mieliśmy
tu prawo do pielęgnowania naszej kultury; zawsze przy tym okazujemy szacunek
uczuciom Nepalczyków – powiedział TIN Samdrub Lhace, przedstawiciel Dalajlamy
w Katmandu. – Nigdy nie spodziewalibyśmy się takich zakazów ze strony narodu
lub rządu nepalskiego. Wydaje mi się, że to sprawa czynników zewnętrznych,
które chciałyby zaszkodzić naszej społeczności w tym kraju. Takie postępowanie
budzi nasz sprzeciw. To demokratyczny, suwerenny kraj, którego obywatele
korzystają z pełni praw do gromadzenia się i zrzeszania”.
Repatriacje do Chin
W 1989 roku rząd przestał przyznawać status uchodźcy przybywającym
do Nepalu Tybetańczykom. Władze nepalskie, UNHCR i tybetański rząd emigracyjny
ustaliły, że Tybetańczycy, którzy znaleźli się na terenie Nepalu, będą
przewożeni do Indii po krótkim pobycie w ośrodku UNHCR w Katmandu. Po przekroczeniu
granicy Indii z reguły jadą do Dharamsali, siedziby Dalajlamy, lub tybetańskich
osiedli i klasztorów w południowej części kraju.
W 1995 roku zawrócono z granicy Nepalu setki Tybetańczyków, a
między kwietniem a sierpniem tego samego roku odesłano do Tybetu około
200 uchodźców z Katmandu. Władzę sprawowała wówczas Zjednoczona Liga Marksistowska,
a repatriacje zaczęły się wkrótce po wizycie premiera Nepalu w Pekinie.
Repatriacje ustały po powołaniu nowego rządu Partii Kongresowej. Pod koniec
1995 roku sytuacja uległa poprawie, niemniej w regionach przygranicznych
nadal dochodziło do aresztowań i deportacji. Według amerykańskiego Komitetu
ds. Uchodźców (USCR), w 1997 roku nepalska straż graniczna odesłała do
Chin około 50 Tybetańczyków. W 1999 USCR, powołując się na źródła UNHCR,
informował o 11 incydentach i 41 zawróconych z granicy osobach w 1998 roku.
Do ostatnich deportacji dochodzi głównie w okolicach Mostu Przyjaźni,
w pobliżu Kodari. Nepal i Tybet łączą cztery główne przełęcze: Humla, Mustang,
Dram (nep. Khasa, chiń. Zhangmu) oraz Nangpa-la. Tybetańczycy uważają za
najłatwiejsze dwie ostatnie i najczęściej z korzystają z tych tras. Droga
z Khasy – trzy godziny jazdy samochodem z Katmandu – prowadzi przez Kodari,
Tatopani i Barbisę. Główna trasa z Nangpa-la (trzy tygodnie pieszej wędrówki
do Katmandu) wiedzie przez Namche Bazaar i Kattari. Celem zawieszonych
wizyt przedstawicieli UNHCR było zapoznanie lokalnych urzędników z procedurami,
dotyczącymi uchodźców z Tybetu (biuro UNHCR pokrywało np. koszty związane
z konwojowaniem Tybetańczyków do Katmandu przez funkcjonariuszy policji).
Z relacji zawróconych Tybetańczyków, którym udało się później
uciec za granicę, wynika, że funkcjonariusze nepalskiej straży granicznej
pozostają w bardzo dobrych stosunkach z chińskimi żołnierzami i często
są nagradzani za zawracanie Tybetańczyków. Zachodni turyści, którzy byli
świadkami przekazania Chińczykom grupy tybetańskich uciekinierów w 1995
roku, powiedzieli TIN, że nepalscy policjanci dostali 1000 yuanów (120
USD) za każdego zawróconego uchodźcę. „Nagrodą” dodatkową było zezwolenie
na wycieczkę nad jezioro Manasarovar, popularny cel pielgrzymek hinduistów
i buddystów. 11 Tybetańczyków z tej grupy przetrzymywano na nepalskim posterunku
w Basrze (dystrykt Darchula). Turyści twierdzili, że chińscy żołnierze
pobili Tybetańczyków i kazali przewieźć ich do Lhasy.
Tybetańczyk, który próbował uciec z Tybetu w 1994 roku i został
zatrzymany w Dram (chiń. Zhangmu), powiedział TIN, że Chińczycy rutynowo
maltretują i przesłuchują niedoszłych uchodźców. Po drugiej, udanej próbie
ucieczki w sierpniu 1995 mówił: „Policja graniczna z Dram biła nas elektrycznymi
pałkami. Potem wysłali nas do Lhasy. Spędziliśmy w więzieniu kilka miesięcy”.
Uciekinierów codziennie przesłuchiwano, pytając o powody opuszczenia Tybetu,
rażono prądem i bito: „Oskarżali nas o separatyzm i popieranie kliki Dalaja”.
Mnich ze wschodniego Tybetu, który niedawno dotarł do Katmandu,
powiedział TIN, że jego trzynastoosobowa grupa została zatrzymana przy
granicy przez nepalską policję i przewieziona do Dram, gdzie przekazano
ich Chińczykom. Mnich, który twierdzi, że udało mu się uciec z aresztu,
dodaje, że policja sfotografowała uciekinierów i wypytywało o powody ucieczki
z Tybetu. Władze chińskie zatrzymują i przesłuchują również tych Tybetańczyków,
którzy wracają z Indii do kraju.
„Odwieczna przyjaźń”
W sierpniu Nepal obchodził 45. rocznicę nawiązania stosunków z
Chińską Republiką Ludową. Premier Zhu Rongji wystosował depeszę do premiera
Giriji Prasada Koirala, w której pisał o „tradycyjnej przyjaźni” od „starożytnych
czasów”. „Kładziemy podwaliny przyjaźni na XXI wiek, przechodzących z pokolenia
na pokolenie dobrych stosunków sąsiedzkich”, cytowała Zhu agencja Xinhua
1 sierpnia. Premier Nepalu mówił z kolei o „serdecznej przyjaźni, współpracy
i dobrosąsiedzkich stosunkach”. 31 lipca rocznicę uczcił również rząd Tybetańskiego
Regionu Autonomicznego; w przyjęciu wziął udział konsul generalny Nepalu
Shankar Prasad Pandey. Według Xinhua, miał on „podkreślić, że jego kraj
nie pozwoli żadnym siłom na prowadzenie antychińskiej działalności na terenie
Nepalu, jest wierny polityce jednych Chin i uznaje Tybet za integralną
część terytorium Chin oraz popiera stanowisko Chin w sprawie Tajwanu i
praw człowieka” (31 lipca).
Shankar Prasad Pandey złożył wizytę w Tybecie na początku tego
miesiąca i prowadził rozmowy na temat handlu w regionach przygranicznych.
Xu Mingyang, wiceprzewodniczący TRA, powiedział mu, że nepalscy przedsiębiorcy
i biznesmeni są mile widziani w Tybecie. „Rząd Chin przywiązuje ogromną
wagę do wymiany handlowej z Nepalem – mówił Xu. – Dwustronne stosunki gospodarcze
pomagają w nawiązaniu przyjaźni i w rozwoju obu stron” (Xinhua, 13 grudnia).
W sierpniu Chiny ogłosiły, że rząd, chcąc rozwijać współpracę z Nepalem,
umieścił ten kraj na liście państw [otwartych] dla chińskich turystów.
W tym samym miesiącu oba państwa podpisały umowę o uszczelnieniu kontroli
celnej w regionach granicznych (Xinhua, 23 sierpnia).
W ostatnim czasie wprowadzono również nowe środki bezpieczeństwa
na granicy z Indiami. Po porwaniu samolotu Indian Airlines w Katmandu w
zeszłym roku rząd Nepalu zrewidował traktat graniczny z 1950 roku. Na mocy
tego traktatu między Indiami i Nepalem obowiązywał ruch bezwizowy. Po rewizji
traktatu uszczelniono kontrolę granic, co odbija się na Tybetańczykach,
którzy wracają z Indii do kraju. W Indiach nie są oni formalnie uchodźcami
i jako uciekinierzy nie mają z reguły chińskich dokumentów. Ostatnio aresztowano
19 Tybetańczyków, którzy wjechali z Indii do Nepalu. Obecnie są oni osadzeni
w więzieniu w Katmandu. Skazano ich na wysokie grzywny. Jeżeli ich nie
zapłacą, spędzą w więzieniu ponad dwa lata.