TIN News Update
23 marca 2001
 
 

„Taki tam spektakl”:
Przekupywanie mnichów; zaostrzone środki bezpieczeństwa


 Władze w Lhasie wprowadziły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, aby zapobiec protestom 10 marca (rocznica wybuchu powstania z 1959 roku) oraz kontrolować obchody pierwszego miesiąca nowego roku kalendarza tybetańskiego. Najważniejsze klasztory i świątynie obstawiono funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa. Kilka dni przed rocznicą władze zawezwały byłych więźniów politycznych i ich krewnych, ostrzegając przed podejmowaniem działań „antypaństwowych”.

 Pracownikom administracji, kadrom i dzieciom polecono obchodzić Nowy Rok kalendarza tybetańskiego (przypadający 24 lutego 2001) w mieszkaniach oraz zakazano odwiedzania świątyń i składania datków w klasztorach. Mimo kampanii służb bezpieczeństwa, wielu pielgrzymów i Tybetańczyków z Lhasy nadal składa w tym okresie ofiary w najważniejszych świątyniach Tybetu.
 W rocznicę wybuchu powstania – która w tym roku zbiegła się z ważnym buddyjskim świętem, przypadającym piętnastego dnia pierwszego miesiąca kalendarza tybetańskiego – w lhaskich klasztorach wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. 9 marca – w dniu, upamiętniającym pokonanie przez Buddę niesprawiedliwości i niewiedzy – mnisi nie mogli opuszczać swoich świątyń. Lhaskie władze zaproponowały mnichom z klasztoru Drepung „premię” za udział w ściśle nadzorowanych obchodach Monlam Czenmo, „Wielkiego Święta Modlitwy”. W ostatnich latach nie zezwalano na pełne, publiczne obchody tego święta, które ma ogromne, symboliczne znaczenie dla tybetańskich buddystów, gdyż pod koniec lat osiemdziesiątych dochodziło przy tej okazji do wielu politycznych protestów i bojkotów (wywołanych aresztowaniami dysydentów). „Ponieważ tradycyjne uroczystości są zakazane – powiedział TIN mieszkaniec Lhasy, który uciekł z Tybetu – z lhaskiego Monlamu została tylko nazwa. Chiński rząd ogłosił masę zarządzeń, nie mających nic wspólnego z duchem tych obchodów. Został z tego taki tam spektakl bez żadnej treści”.
 Departament ds. religii TRA wysłał urzędników do trzech głównych klasztorów Lhasy – Sera, Gandenu i Drepungu – by poinformować przełożonych, iż odpowiadają za zorganizowanie uroczystości o charakterze czysto religijnym i zamknięcie bram świątyń w czasie Monlamu. Tradycyjne uroczystości miały ogromne znaczenie – tak religijne, jak polityczne – upamiętniając podporządkowanie państwa sprawom religii. Dawniej święto to obchodzono w Dżokhangu; brali w nim udział mnisi z trzech wspomnianych klasztorów oraz wielu innych męskich i żeńskich świątyń.
 W tym roku plan uroczystości religijnych w trzech największych klasztorach przygotowały władze. Tybetańczyk, który wyjechał z Lhasy przed kilkoma dniami, powiedział TIN, że władze ostrzegały, iż „każde odstępstwo od scenariusza będzie szczegółowo badane, a winni zostaną ukarani zgodnie z prawem”. Inny mieszkaniec Lhasy poinformował TIN, że władze proponowały mnichom z Drepungu 500 yuanów (60 USD) za udział w „oficjalnych” obchodach: „Tybetańczycy nie mogą jednak wpłacać większych datków. Innymi słowy, Chińczycy jedną ręką dają, a drugą zabierają. (...) Te 500 yuanów świadczy o tym, że nie posługują się już tylko kijem, ale trzymają też w zanadrzu marchewkę”.
 15 lutego Dziennik Tybetański potwierdził, że mnisi (oraz „emerytowani” duchowni) z Drepungu, Gandenu, Sera i Dżokhangu dostali po 300 yuanów (36 USD). Według tego organu [partii], 13 i 14 lutego „wiceprzewodniczący TRA” Lobsang Dhondrub miał odwiedzić te świątynie, „wręczając każdemu podarunek w postaci 300 yuanów. (...) Podczas tych odwiedzin wręczono ponad 1900 mnichom i mniszkom kwotę 100 tysięcy yuanów (13.305 USD)”.

 Ostrzeżenie dla byłych więźniów politycznych

 Pięć dni przed rocznicą 10 marca władze Lhasy (w tym przedstawiciele departamentu sądownictwa TRA i funkcjonariusze z lhaskich więzień) wezwały byłych więźniów politycznych i ich krewnych na „obowiązkowy wiec”. Byli więźniowie są często przesłuchiwani i zastraszani przed „drażliwymi” rocznicami, niemniej nigdy wcześniej nie organizowano podobnych zebrań. Źródło TIN podaje, że stawili się wszyscy wezwani. Funkcjonariusze mieli przestrzegać zebranych przed słuchaniem zagranicznych rozgłośni radiowych i wypominać im brak postępów w „edukacji ideologicznej”. „Mówili więźniom, że skoro partia prowadzi teraz dobrą politykę, to powinni robić wszystko, by pomagać, a nie szkodzić społeczeństwu. Kazano im też walczyć z wszelkimi przejawami działalności antypaństwowej”.
 Opór wobec rządów partii w Tybecie nie zawsze objawia się protestami politycznymi. Dziś często sprowadza się do składania ofiar w świątyniach w czasie „drażliwych” rocznic lub bojkotowania zebrań politycznych.


[powrót]