Nowe restrykcje zagrażają tybetańskim tradycjom religijnym
Władze w Lhasie prowadzą największą w ostatnich latach kampanię
przeciwko religii, głęboko ingerując w prywatne życie i tradycje Tybetańczyków.
Uczniów lhaskich szkół poinformowano dzisiaj, że w czasie letnich wakacji
nie wolno im odwiedzać klasztorów i świątyń ani uczestniczyć w ceremoniach
religijnych. Z prywatnych mieszkań mają też zniknąć thangki (malowidła
religijne). Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa prowadzą rewizje, szukając
w domach ołtarzy, zdjęć Dalajlamy i kadzielnic.
Przedmiotem poprzednich kampanii przeciwko praktykom religijnym
ludzi świeckich byli urzędnicy państwowi i członkowie partii – nowe zasady
dotyczą wszystkich mieszkańców Lhasy, a zwłaszcza „inicjatywy prywatnej”
i Tybetańczyków pracujących z cudzoziemcami. O nowych przepisach informowano
ustnie na serii wieców i zebrań, które zwoływano w ostatnich tygodniach.
Do tej pory nie opublikowano żadnego rozporządzenia w tej sprawie.
„Ta kampania nie tylko zakłóca religijne praktyki Tybetańczyków,
ale stanowi śmiertelne zagrożenie dla trwania kultury i tybetańskich tradycji
– mówi były mieszkaniec Lhasy, obecnie uchodźca. – Każda tybetańska rodzina
ma w domu ołtarz albo pokój, w którym się modli. Palenie kadzidła jest
codziennym rytuałem. Walka z takimi formami kultu przywodzi na myśl to,
co robiono w czasach rewolucji kulturalnej”.
Z wiarygodnych raportów wynika, że uczniom zagrożono wydaleniem
ze szkół, jeśli w czasie wakacji będą odwiedzać klasztory i świątynie.
W tym okresie dzieci często modlą się o zdanie egzaminów i towarzyszą rodzicom
w pielgrzymkach do sanktuariów buddyjskich.
Podobne restrykcje obowiązują w innych okręgach, podlegających
władzom w Lhasie. Rewizje prowadzono już między innymi w Phenpo w okręgu
Lhundrub (chiń. Lingzhi). Wiarygodne źródło podaje, że przeszukania zaczynają
się najczęściej około drugiej w nocy.
Od kilku tygodni w Lhasie panuje niezwykle napięta atmosfera.
W zeszłym roku, przed przypadającą 10 marca czterdziestą rocznicą powstania
narodowego, wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, które obowiązywały
przez cały rok. Punktem kulminacyjnym były obchody pięćdziesiątej rocznicy
utworzenia ChRL (1 października). „Wielu Tybetańczyków liczyło, że napięcie
opadnie, gdy skończą się wszystkie te okrągłe rocznice. Ale represje nasilają
się”, powiedział TIN zachodni turysta, który wrócił z Lhasy. W tym roku
władze podjęły nowe kroki, by zapobiec obchodzeniu sześćdziesiątych piątych
urodzin Dalajlamy (6 lipca); urzędnicy i uczniowie nie mogli uczestniczyć
w lingkor, tradycyjnej pielgrzymce wokół świętych miejsc podczas czerwcowego
święta Sagadała.
Władze chińskie utrzymują w białej księdze o „rozwoju kultury
tybetańskiej” (Xinhua, 22 czerwca), że Tybetańczycy korzystają z wolności
religii. „Państwo szanuje i stoi na straży prawa Tybetańczyków i innych
grup etnicznych w Tybecie do życia i uprawiania działalności społecznej
zgodnie z tradycyjnymi obyczajami oraz do prowadzenia normalnej aktywności
religijnej i obchodzenia głównych świąt religijnych i ludowych. (...) Centralny
rząd ludowy oraz rząd Tybetańskiego Regionu Autonomicznego zawsze poświęcały
szczególną uwagę poszanowaniu i chronieniu wolności wierzeń religijnych
i normalnej aktywności religijnej Tybetańczyków”.
Autorzy białej księgi ostrzegają jednak, że Tybetańczycy muszą
porzucić wierzenia „przestarzałe” – po to, by budować „nowoczesną cywilizację”.
„Wraz z rozwojem społeczeństwa pewne zgniłe, zacofane, stare obyczaje (...),
silnie trącące feudalnym systemem niewolniczym, zostały porzucone, co świadczy
o tęsknocie Tybetańczyków za nowoczesną cywilizacją i zdrowym życiem, a
także o ciągłym rozwoju tybetańskiej kultury w nowej epoce”.
Organizacje najniższego szczebla walczą z „przestarzałymi” wierzeniami
Nowe restrykcje świadczą o determinacji, z jaką władze walczą
z poparciem Tybetańczyków dla Dalajlamy oraz z „przestarzałymi wierzeniami”
i „zabobonem”. Kampania przeciwko religii służyć ma „umocnieniu stabilizacji”
politycznej i społecznej, która, jak głosi rząd, jest niezbędna dla gospodarczego
rozwoju i modernizacji regionu. O wadze politycznej „stabilizacji” mówił
niedawno – w związku z prowadzoną przez Pekin kampanią rozwijania „zachodnich
regionów” Chin, w tym także Tybetu – Li Guangwen, członek stałego komitetu
regionalnego komitetu partii w Tybecie: „To kluczowy etap wdrażania rozmaitych
reform w Tybecie. Mamy teraz życiową szansę na wielki rozwój regionów zachodnich.
Sprawą niezwykłej wagi jest więc strzeżenie stabilności politycznej i społecznej.
(...) Musimy być nieugięci w walce z separatyzmem, będącym najważniejszą
sprzecznością, musimy zwierać szeregi służb bezpieczeństwa publicznego,
(...) mobilizować siły całego społeczeństwa, (...) aby zgodnie z prawem
zapobiegać i miażdżyć separatystyczny sabotaż kliki Dalaja”, powiedział
w okręgu Gjance (chiń. Jiangzi) prefektury Szigace TRA (Telewizja Tybetańska,
13 lipca).
Spotkanie to poświęcone było „sukcesom” lokalnej społecznej Gjance
– a ściślej organizacji najniższego szczebla – w walce z separatyzmem.
„Ludzie przestali zawieszać tu zdjęcia Dalaja i słuchać zagranicznych rozgłośni.
Odrzucają pogłoski, nie powtarzają plotek – informowała telewizja. – W
ostatnich latach żaden urzędnik i żaden mieszkaniec okręgu Gjance nie opuścił
nielegalnie miejsca zamieszkania ani nie posłał dziecka do którejś z zagranicznych
szkół prowadzonych przez Dalaja. Funkcjonariusze i mieszkańcy regionu wznieśli
wielki stalowy mur, strzegący przed separatyzmem”.