TIN News Update 
30 grudnia 2004

Operacja plastyczna w centrum Lhasy

Jesienią rozpoczęto prace renowacyjne wzdłuż głównych traktów turystycznych w Lhasie, które prowadzą do wschodniej ściany Potali, oraz przy ulicy Juthog Lam (chiń. Yutuo Lu) – pomiędzy Dżokhangiem a placem przed Potalą. Roboty mają charakter powierzchowny i polegają przede wszystkim na przytwierdzaniu gzymsów z tradycyjnymi, tybetańskimi ozdobami do budynków, które wzniesiono niedawno we współczesnym, czysto chińskim stylu. Projekt zdaje się świadczyć o nowej, estetyczno-etnicznej poprawności (w kwartałach najczęściej odwiedzanych przez turystów) chińskich i tybetańskich władz miasta i jest zapewne reakcją na krytykę, zwłaszcza ze strony UNESCO, która protestowała przeciwko rujnowaniu tradycyjnego charakteru Lhasy. Jakość robót jest bardzo niska, a efekty przypominają raczej chiński pastisz tybetańskiego stylu. Co więcej, władze nie wykorzystały okazji do zatrudnienia tybetańskich firm i robotników, którzy zrobiliby to kompetentnie, odnosząc wreszcie korzyści z budowlanego boomu w regionie. Jak w przypadku innych budów w TRA, prace renowacyjne powierzono firmom z innych prowincji, które zatrudniają wyłącznie chińskich robotników napływowych.

Prace rozpoczęto 20 września 2004 roku i choć miały zakończyć się w listopadzie, trwały jeszcze w grudniu. Odnawiano budynki po obu stronach Juthog Lam na odcinku między Dosenge Lam przy Dżokhangu a placem przed Potalą; po wschodniej stronie prowadzącej do Potali ulicy Kharna Dong Lam; i po obu stronach zachodniej części Dekji Szar Lam (chiń. Beijing Dong Lu) pomiędzy Kharna Dong Lam a Njangdren Lam (fot. 1).

[fot. 1]
fot. 1

Większość odnawianych budynków wzniesiono niedawno – zwłaszcza te przy Juthog Lam, która w ostatnich latach została całkowicie przebudowana (fot. 2). W ramach estetycznej krucjaty z ulicy tej znikły też typowe dla wszystkich chińskich metropolii i miast fluorescencyjne plastikowe palmy (fot. 3).

[fot. 2]
fot. 2

[fot. 3]
fot. 3

Przed frontowymi ścianami przy tych ulicach wzniesiono rusztowania, co pozwoliło na jednoczesne odnawianie wszystkich budynków (fot. 4). Robotnicy zrywają płytki i tynk, przytwierdzając w ich miejsce prefabrykowane gzymsy w „tybetańskim” stylu, na których maluje się następnie identyczne tybetańskiej wzory (fot. 5). Gzymsy produkowane są w Lhasie przez chińskich robotników (fot. 6). „Tybetański” charakter nadaje się również filarom (fot. 7).

[fot. 4]
fot. 4

[fot. 5]
fot. 5

[fot. 6]
fot. 6

[fot. 7]
fot. 7

Skala renowacji przebudowanej niedawno części Lhasy pozwala sądzić, że władze zaczynają przywiązywać wagę do tybetańskiego wyglądu miasta. W pewnym sensie zapowiedział to nowy gubernator TRA Dziampa Phuncog, który sierpniu 2003 roku powiedział zagranicznym dziennikarzom, że nowej Juthog Lam „brakuje smaku” i „tybetańskiego stylu”. Słowa te były zapewne reakcją na zalecenia komitetu UNESCO monitorującego realizację postanowień Konwencji w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego, który wezwał władze chińskie do zrewidowania planów rozbudowy Lhasy, „zminimalizowania negatywnego wpływu presji urbanizacyjnej na wartość obiektów Światowego Dziedzictwa” oraz opracowania narodowej polityki ochrony wszystkich pozostałych tradycyjnych budynków w Lhasie (Paryż, 27. sesja, 30 czerwca – 5 lipca 2003).

Prace renowacyjne, które rozpoczęto rok po oświadczeniu Dziampy Phuncoga i 18 miesięcy po ogłoszeniu zaleceń UNESCO, świadczą, że władze przywiązują wagę do krytyki społeczności międzynarodowej, a zwłaszcza organizacji ponadnarodowych. Uznanie ciał takich jak UNESCO uwiarygodnia politykę Chin wobec dziedzictwa narodowego. Wielu obserwatorów uważa, że renowacja ma również związek z Igrzyskami Olimpijskimi w 2008 roku, które mogą ściągnąć do Lhasy wielu turystów.

Władze chińskie są najwyraźniej gotowe do wydania ogromnych kwot na zabiegi kosmetyczne, które mają przesłonić sinizację lhaskiej architektury, choć dotyczy to tylko najbardziej widocznej, odwiedzanej przez turystów części miasta. Nie wiadomo, czy podobne projekty podjęte zostaną w innych miastach TRA, takich Szigace czy Cetang, w których w ostatnich latach błyskawicznie wyrastają pretensjonalne, nowoczesne, chińskie gmachy.

Choć celem projektu jest „tybetanizacja”, wszystkie prace wykonują wyłącznie chińscy robotnicy napływowi (fot. 8). Na placach budów nie widać żadnego Tybetańczyka. Renowacja wpisuje się więc w obowiązujący trend zatrudniania firm i chińskich robotników (Hanów) z innych prowincji przy – w najlepszym przypadku – marginalnym udziale Tybetańczyków. Tybetańskie firmy i siła robocza nie uczestniczą w boomie budowlanym. Dotyczy to również tybetańskiego rzemiosła, rzeźby, malowania thanek (zwijanych obrazów religijnych) itd. Te dziedziny również zdominowali chińscy robotnicy napływowi, którzy produkują gorsze, ale tańsze towary, wypierając z rynku Tybetańczyków.

[fot. 8]
fot. 8
Raporty HFPC TCHRD TIN Inne Teksty Strona główna