Zamykanie bram wyższych uczelni przed Tybetańczykami
TCPCD udało się potwierdzić raporty o zatrzaśnięciu bram wyższych uczelni – m.in. akademii medycznych, szkół policyjnych, wydziałów księgowości itd. – przed ponad 300 tybetańskimi uczniami.
30 lipca 2001 Departament Edukacji Tybetańskiego Regionu Autonomicznego opublikował rozporządzenie, stanowiące, że do szkół wyższych dostaną się wszyscy uczniowie, którzy na egzaminach uzyskali 225 punktów. Cztery dni później telewizja podała informację o wyższym limicie, wywołując panikę wśród studentów i ich krewnych, którzy świętowali już pomyślne zaliczenie egzaminów. Około 300 Tybetańczyków – głównie młodzież i rodzice – zgromadziło się przed budynkiem lhaskiego Departamentu Edukacji. Ponieważ nikt nie chciał z nimi rozmawiać, przeszli pod siedzibę rządu TRA, domagając się wyjaśnień i protestując przeciwko zmianie zasad naboru na studia.
Do protestujących wyszedł w końcu urzędnik niższego szczebla, który wyjaśnił, że zaszło “nieporozumienie”, spowodowane “literówką” w opublikowanym tekście rozporządzenia. Następnie zażądał podania nazwisk organizatorów protestu i ostrzegł, że “takie rzeczy nie są zdrowe”. Ponieważ wielu rodziców nie dało się zastraszyć, urzędnik zaczął grozić surowymi konsekwencjami, jeśli wystąpienie “nabierze charakteru politycznego”.
Władze, najwyraźniej bojąc się eskalacji protestów, próbowały załagodzić konflikt. Uczniom pozwolono na bezpłatne repetowanie ostatniej klasy. Wydaje się to dość bezsensowne, gdyż powtórzenie ukończonej już klasy nie przyniesie im żadnego pożytku. Nikt też nie zagwarantował, że za rok dostaną się na studia.
Źródła TCPCD utrzymują, że władze sfałszowały dokumenty, zaniżając liczbę skrzywdzonych uczniów do 200. Co więcej, odebrane Tybetańczykom miejsca były formalnie zarezerwowane dla “mniejszości etnicznej”. Zamiast Tybetańczyków przyjęto jednak Chińczyków, których stać było na zapłacenie łapówek.
Innymi słowy, Chińczycy nagminnie
kradną nieliczne szanse, jakie “dano”
Tybetańczykom. W 2001 roku w TRA przyznano 1019 “specjalnych” indeksów;
tylko 405 przypadło Tybetańczykom –
reszta Chińczykom. Stawia to w innym
świetle szumne oświadczenia Pekinu, który twierdzi, że poczynił “ogromne
nakłady” na edukację w TRA. Ponad 30
procent uciekinierów z TRA to dzieci,
które szukają w Indiach wykształcenia. W 2001 roku było ich 750.
Aresztowanie tybetańskiego policjanta
Uciekinier z Tybetu twierdzi, że w okręgu
Dzokhang prefektury Szigace zatrzymano Cangpę,
tybetańskiego policjanta, który
po pijanemu wykrzykiwał w knajpie “Wolny
Tybet”. Cangpa spędził pięć miesięcy a areszcie
śledczym, a po zwolnieniu został wyrzucony z policji. (To
samo źródło informowało również o incydentach, świadczących o dyskryminowaniu
Tybetańczyków. Np. po bójce w teatrze
między dwoma młodymi Tybetańczykami i chińskimi żołnierzami, Tybetańczycy
trafili za kraty, a Chińczycy odeszli wolno, choć obie strony odniosły
takie same obrażenia.)