Tortury w Drapczi
Sonam Gonpo, były więzień polityczny, który dotarł do Dharamsali 25
sierpnia, twierdzi, że w 1997 roku poddano okrutnym torturom dwóch więźniów
politycznych.
W październiku 1997 funkcjonariusze służby bezpieczeństwa z prowincji
Gansu zabrali z Drapczi skazanego na piętnaście lat Dzigme Gjaco, gdyż
„potrzebowali dodatkowych informacji w sprawie pewnego incydentu politycznego”.
Przesłuchiwano go w lhaskim biurze w sprawie niepodległościowych plakatów,
które pojawiły się w Gansu przed aresztowaniem Dzigme. Władze nadal szukały
„winnych”.
Ubecy związali mu ręce na plecach i, rażąc prądem, zmuszali do „przyznania
się do winy”. Dzigme twierdził jednak, że w tym czasie był z przyjaciółmi
w Lhasie. Choć miał alibi, Chińczycy przetrzymywali go jeszcze przez pięć
dni. Bez jedzenia i wody. Cały czas bito go i torturowano. Kiedy przywieziono
go do Drapczi, nie mógł chodzić o własnych siłach.
Dzigme Gjaco był mnichem w klasztorze Gaden; aresztowano go w 1997
roku.
20 listopada, w dniu „widzeń” w Drapczi, strażnicy pobili Lodro Gjaco,
który, czekając na wywołanie swojego imienia, oddalił się od grupy więźniów,
by stanąć w słońcu. Natychmiast pojawił się oficer i zaprowadził go do
celi. Inni więźniowie zaczęli protestować, mówiąc, że jeśli Lodro nie może
zobaczyć się z rodziną, to inni również rezygnują z widzenia. Ich „życzenie”
zostało spełnione.
Strażnicy zarzucili Lodro worek na głowę i zaczęli go bić. Potem zamknięto
go w karcerze. Po zwolnieniu z izolatki przeniesiono go na oddział dla
więźniów kryminalnych.
Lodro Gjaco pochodzi z okręgu Sog w Nagczu. Odbywa wyrok 21 lat więzienia.
Skazano go na 15 lat za zabójstwo; jego wyrok podniesiono o sześć lat za
protest polityczny w więzieniu.