Aresztowanie byłej więźniarki politycznej
13 czerwca dotarła do Dharamsali P., dwudziestoletnia Tybetanka. Należała do 76-osobowej grupy, która została zatrzymana podczas próby ucieczki z Tybetu w lutym bieżącego roku. P. twierdzi, że w grupie tej znajdowała się była więźniarka, który siedziała w więzieniu Drapczi za udział w demonstracji niepodległościowej w Lhasie w 1990 roku.
P. uważa, że została ona przewieziona do aresztu Guca. TCHRD obawia się o jej bezpieczeństwo. Z uwagi na “polityczną przeszłość” może jej grozić nowy wyrok.
Centrum nie ujawnia imienia aresztowanej, gdyż nie ma pewności, czy nie pogorszy to jej sytuacji.
Grupa uciekinierów wynajęła przewodnika, który wziął od każdego po 1,2 tys. yuanów. Po 13 dniach marszu grupa zatrzymała się na noc o jakieś cztery godziny drogi od granicy z Nepalem. Wszyscy zostali zatrzymani przez około 15 funkcjonariuszy Biura Bezpieczeństwa Publicznego z okręgu Nima.
Przewieziono ich do Nima, a po trzech dniach do okręgu Panga, gdzie spędzili dwa dni. Następnie trafili do więzienia Nagczu, gdzie przesłuchiwano ich przez pięć tygodni. Wszyscy członkowie grupy zeznawali zgodnie, że pielgrzymowali na Górę Kailaś. Śledczy nie dali temu wiary.
P. i cztery inne osoby uciekli z więzienia
przez okno. Nie wie, co stało się z innymi członkami grupy.
“Reedukacja patriotyczna” w szkołach
Namdhar Cering (18) pochodzi ze wsi Rigomo w okręgu Thungren w Congon (chiń. prowincja Qinghai). Uczył się w szkole średniej Colho (chiń. Hainan) Daru. Naukę rozpoczął w wieku sześciu lat, szkołę podstawową ukończył w wieku lat dwunastu. Przyjęto go do szkoły średniej “narodowości etnicznych” w Hainan. Oto relacja Namdhara:
“Do szkoły uczęszcza około 800 uczniów, w tym tylko dziesięciu Tybetańczyków. A szkoła stoi przecież na tybetańskiej ziemi. To największa i najlepsza szkoła w prefekturze Hainan. Chińscy uczniowie – to głównie dzieci urzędników i biznesmenów. Do szkoły uczęszcza też garstka muzułmanów. O przyjęcie mogą starać się tylko niektórzy Tybetańczycy – dzieci ludzi bogatych lub pracujących dla chińskiego rządu. Wśród 50 nauczycieli nie ma żadnego Tybetańczyka, ale jest dwóch chińskich muzułmanów. W szkole obchodzi się święta chińskie i muzułmańskie, ale nigdy tybetańskich.
Główne przedmioty – to chiński, matematyka, angielski i nauki polityczne. Nie ma żadnego tybetańskiego przedmiotu. Wszystkie zajęcia odbywają się w języku chińskim. Na “naukach politycznych” wpaja się ateizm i zachęca do walki z Jego Świątobliwością Dalajlamą. Jeśli idzie o ateizm, nauczyciele często sobie zaprzeczają, próbując zaszczepić dzieciom szacunek do chińskiego panczenlamy. Kazano nam też potępiać i krytykować Panczenlamę, którego wskazał Jego Świątobliwość Dalajlama.
W 1996 roku kolega dał mi wisiorek z podobizną Jego Świątobliwości. Nigdy się z nim nie rozstawałem. Pewnego dnia było bardzo gorąco, rozpiąłem więc guzik koszuli, odsłaniając medalik. Zauważył go chiński nauczyciel. Zaprowadził mnie do pokoju nauczycielskiego i zerwał mi z szyi łańcuszek. Usłyszałem, że nie wolno mi nosić takich rzeczy. Przy okazji wysłuchałem tyrady o “separatyzmie” Jego Świątobliwości. Czułem się strasznie, bo jako uczeń nie mogłem się nawet odezwać.
Skończyłem szkołę po trzech latach. W lipcu
1998 miałem egzaminy. Gdybym zdał, dostałbym dobrą pracę. Chociaż oblałem,
dostałem pracę w firmie, której groziło bankructwo. Nie płacili nawet
pensji pracownikom. Zrezygnowałem”.