Inauguracja konferencji tybetańsko-chińskiej
Dalajlama
Ponad tysiąc lat Tybetańczycy i Chińczycy żyli obok siebie w przyjaźni i harmonii, a ich sąsiedzkie relacje wzbogacały obie strony tak społecznie i ekonomicznie, jak religijnie i kulturowo. Bywało, że walczyliśmy z sobą, niemniej znacznie częściej panował między nami pokój. Ponieważ buddyzm rozwijał się w Chinach wcześniej niż w Tybecie, odnosimy się do chińskich buddystów z poważaniem i szacunkiem należnym starszym duchowym braciom i siostrom.
W wyjątkowo niespokojnym XX wieku dramatyczne zmiany nie ominęły i Chin. Wkrótce po przejęciu władzy przez partię komunistyczną w 1949 roku Armia Ludowo-Wyzwoleńcza wkroczyła na teren Tybetu, rozbijając w Czamdo nieliczne, słabo uzbrojone wojska tybetańskie. W 1951 roku zmuszono nas do podpisania Siedemnastopunktowej Ugody, co oznaczało przyłączenie całego Tybetu do Chińskiej Republiki Ludowej.
Mimo naszych szczerych starań przestrzegania postanowień Ugody w końcu, w 1959 roku, ja i mój rząd musieliśmy opuścić kraj z około osiemdziesięcioma tysiącami Tybetańczyków (świeckich i duchownych), którym udało się przekroczyć granicę. Na wygnaniu natychmiast rozpoczęliśmy intensywne, głębokie dyskusje na temat rozwiązania problemu Tybetu poprzez kontakty i rozmowy z władzami chińskimi. Ich rezultatem było przyjęcie przez nas w 1974 roku strategii Drogi Środka, której myślą przewodnią jest poszukiwanie, na drodze negocjacji, w duchu pojednania i kompromisu, wyjścia możliwego do zaakceptowania przez obie strony i dla obu stron korzystnego. Postanowiliśmy nie dążyć do oderwania i niepodległości Tybetu, lecz wypracować rozwiązanie w granicach ChRL. Kiedy więc nieżyjący już chiński przywódca Deng Xiaoping zasygnalizował w 1979 roku gotowość prowadzenia rozmów, byliśmy doskonale przygotowani do udzielenia pozytywnej odpowiedzi. Po nawiązaniu bezpośrednich kontaktów wysyłaliśmy delegacje, które miały na własne oczy przyjrzeć się sytuacji w Tybecie i prowadzić wstępne dyskusje. W sumie było ich dwadzieścia, niestety nie osiągnięto jednak żadnych konkretnych rezultatów. Co gorsza, bezpośrednie kontakty urwały się w 1993 roku, co sprawiło, że coraz więcej tybetańskich uchodźców kwestionowało politykę Drogi Środka.
W związku z tym w 1997 roku przeprowadziliśmy referendum, w którym ponad sześćdziesiąt cztery procent społeczności emigracyjnej opowiedziało się za trwaniem przy tej strategii. Zabiegaliśmy więc o ponowne nawiązanie kontaktów z centralnym rządem Chin, co udało się w 2002 roku. Od tego czasu odbyło się osiem formalnych rund rozmów między moimi wysłannikami a właściwymi przywódcami chińskimi oraz jedno spotkanie nieformalne. Niestety, z powodu braku woli politycznej chińskiego rządu centralnego do szczerego i realistycznego podejścia do problemu Tybetu, nie przyniosły one żadnych wymiernych rezultatów. Co więcej, od czasu kryzysu w marcu zeszłego roku sytuacja w Tybecie uległa dramatycznemu pogorszeniu. Pekin uznał za antychińskie pokojowe demonstracje niezadowolenia ze swojej polityki wobec mniejszości narodowych, a zwłaszcza Tybetańczyków, podsycając w ten sposób konflikty rasowe oraz nienawiść między Tybetańczykami i Chińczykami. Ta skrajnie nieodpowiedzialna polityka zrodziła bezpodstawną podejrzliwość i nieufność między dwiema społecznościami. Napawa mnie to głębokim smutkiem i niepokojem.
Szczęśliwie wielu chińskich intelektualistów nie uległo propagandzie rządu centralnego, starając się obiektywnie patrzeć na sytuację. Własne obserwacje i analizy zrodziły widoczne w licznych artykułach sympatię i poparcie dla Tybetańczyków. To źródło wielkiej otuchy dla narodu tybetańskiego oraz triumf prawdy.
Moi wysłannicy jasno, na piśmie i w trakcie rozmów, przekazali rządowi centralnemu istotę mojej Drogi Środka, którą jest rozwiązanie problemu Tybetu w granicach Chińskiej Republiki Ludowej i w zgodzie z zasadami jej konstytucji, która zapewnia regionalny samorząd mniejszościom narodowym. W zeszłym roku, podczas ósmej rundy rozmów, moi wysłannicy przedstawili „Memorandum w sprawie autonomii narodu tybetańskiego". Oparte na konstytucji Chińskiej Republiki Ludowej oraz ustawie o regionalnej autonomii narodowej, wyjaśnia ono szczegółowo, w jaki sposób Tybetańczycy mogliby korzystać ze znaczącej autonomii. Ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu inicjatywę tę bez zmrużenia oka uznano za dążenie do „zamaskowanej niepodległości" bądź „półniepodległości" i kategorycznie odrzucono, nie zadając sobie trudu przedstawienia kontrpropozycji. Zachwiało to moją wiarę w dobrą wolę obecnych przywódców Chin.
W obliczu tej smutnej sytuacji zwołałem Nadzwyczajne Zgromadzenie Tybetańczyków. W listopadzie zeszłego roku odbyła się w Dharamsali sześciodniowa konferencja około sześciuset delegatów, reprezentujących całą społeczność tybetańską na wychodźstwie. Rozmawiano przede wszystkim o wydarzeniach w Tybecie i rozwoju wypadków w Chinach oraz o przyszłej strategii naszej walki o wolność. Rozważyłem również wszystkie głosy, jakie udało się nam zebrać od reprezentatywnej grupy Tybetańczyków z kraju. Odbyło się również nadzwyczajne spotkanie przedstawicieli organizacji wspierających Tybet na całym świecie.
Większość uczestników obu zgromadzeń, choć nie brakowało i mocnych głosów, wzywających do zmiany polityki Drogi Środka oraz zakończenia kontaktów z obecnym rządem Chin, opowiedziała się za kontynuowaniem tej strategii i procesu dialogu tybetańsko-chińskiego. W związku z publicznym zatwierdzeniem Drogi Środka jesteśmy gotowi do podjęcia poważnych, szczerych rozmów, gdy tylko pojawi się jasny sygnał z Pekinu, że rząd centralny gotów jest zająć się prawdziwymi problemami, przed którymi stoi sześć milionów Tybetańczyków w Tybecie.
Mam dwie prośby do naszych chińskich braci i sióstr, uczestniczących w tej konferencji. Po pierwsze, zwracam się do was o radę i szczere opinie na temat kroków, jakie należy podjąć w przyszłości w celu rozwiązania problemu Tybetu. Po wtóre, proszę o waszą pomoc w poniesieniu Chińczykom naszego przesłania: nie żywimy żadnej nienawiści do naszych chińskich braci i sióstr, nie jesteśmy przeciwni ani Chińczykom, ani Chinom. Proszę o waszą pomoc i współpracę, aby zapobiec przekształceniu kwestii Tybetu w problem uprzedzeń rasowych i wrogości między naszymi narodami.
Na koniec pragnę wyrazić wdzięczność wszystkim uczestnikom, którzy przyjechali tu z bardzo daleka, oraz organizatorom. Modlę się, aby ta konferencja stała się ważnym krokiem ku naszej wspólnej przyszłości zbudowanej na prawdziwym zaufaniu, przyjaźni, wzajemnym szacunku i korzyściach.
Mowa inauguracyjna na konferencji w Genewie, w której uczestniczyło ponad stu chińskich i tybetańskich intelektualistów.