Nepal wydaje Chinom uciekiniera z Tybetu
Władze Nepalu wydały dziś Chinom Tybetańczyka, którego zatrzymano 23 lutego po nocnym najeździe ponad pięćdziesięciu uzbrojonych policjantów na Ośrodek Recepcyjny dla uciekinierów z Tybetu, powołany przez Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) i prowadzony przez Lutheran World Federation. W ośrodku, udzielającym pomocy uchodźcom i organizującym ich tranzyt z Nepalu do Indii, nigdy wcześniej nie widziano takich sił policyjnych. Dwudziestosiedmioletni Cering Dhondup z prowincji Qinghai został osadzony w areszcie imigracyjnym, a następnie przekazany stronie chińskiej na przejściu granicznym.
Zatrzymanie było najprawdopodobniej związane z oskarżeniami Pekinu, który twierdzi, że Cering Dhondup zasztyletował w Tybecie Chińczyka. Sprawa budzi poważny niepokój z uwagi na powszechne stosowanie tortur oraz brak odpowiednich procedur prawnych w Chinach i Tybecie.
„Nasz niepokój budzi również zastraszający charakter interwencji policji - stwierdza Mary Beth Markey z ICT - zwłaszcza, że dotyczyła ona ludzi uciekających przed prześladowaniami. Manifestacja siły miała zapewne wzbudzić uznanie rządu Chin, który najwyraźniej kształtuje politykę Nepalu wobec Tybetańczyków".
Najazd na ośrodek miał miejsce w niedzielę około jedenastej w nocy. Ponad pięćdziesięciu uzbrojonych policjantów (część w cywilnych ubraniach) wkroczyło do budynku i skierowało się do jednej z męskich sal. Budzili kolejnych uchodźców, dopóki nie zidentyfikowali na podstawie fotografii Ceringa Dhondupa z Coszaru (chiń. Haidong) lub Bajanu (chiń. Hualong) w tybetańskim Amdo (stanowiącym dziś część chińskiej prowincji Qinghai). Mężczyznę skuto i przewieziono do urzędu imigracyjnego, gdzie został przesłuchany.
Incydent ten świadczy o coraz trudniejszym położeniu Tybetańczyków w Nepalu, związanym z rosnącymi wpływami Pekinu w Katmandu. W 2005 roku zamknięto utworzone w latach sześćdziesiątych Przedstawicielstwo Dalajlamy oraz ośrodek świadczący pomoc społeczności tybetańskiej. W lutym tego roku Sąd Najwyższy Nepalu nie wyraził zgody na zarejestrowanie Bhota Welfare Society, organizacji pozarządowej, której celem było niesienie pomocy humanitarnej mieszkającym w Nepalu Tybetańczykom i nowym uchodźcom. Przeciwko rejestracji protestowały władze chińskie, oskarżające stowarzyszenie o powiązania z „kliką Dalaja".
Każdego roku, ryzykując życiem, Himalaje przekracza od 2500 do 3500 uciekinierów z Tybetu, którzy próbują przedostać się przez Nepal do Indii. W latach 2006-07 było ich nieco mniej niż w 2004 i 2005 roku. Wielu pragnie tylko zobaczyć swego przywódcę, Dalajlamę. Wśród nowych uchodźców przeważają dzieci, które rodzice (nie mogąc zapewnić im wykształcenia w Tybecie) wysyłają do szkół prowadzonych przez diasporę, oraz uciekający przed prześladowaniami religijnymi mnisi i mniszki.
Sprawa Tybetu wciąż nadaje kształt stosunkom chińsko-nepalskim. Uchodźcy bywają zawracani i wydawani Chinom - często za sprawą „koleżeńskiej współpracy" funkcjonariuszy obu straży granicznych. Tybetańczykom złapanym na próbie przekroczenia granicy - w czasie ucieczki lub powrotu do ojczyzny - grożą więzienie i tortury. W maju 2003 roku, ignorując protesty społeczności międzynarodowej, Nepal wydał Chinom grupę tybetańskich uchodźców; wszyscy zostali uwięzieni, zmuszano ich też do ciężkiej pracy.
W ostatnich miesiącach Nepal odwiedziło wielu chińskich dygnitarzy. Przy okazji rząd w Katmandu powtarzał, że nie będzie tolerować na swoim terytorium żadnej „działalności antychińskiej", priorytetem Pekinu pozostaje zaś kontrola granicy.