Słoiczek Tienanmen
Jan Krzysztof Kelus
(...)
Wojciech Staszewski: Dobrze. Czy zdarzyło się Panu być poetą po napisaniu “Sentymentalnej Panny S”? Mówiąc trywialnie, czy coś jeszcze Pan napisał?
Jan Krzysztof Kelus: Próbowałem układać jakieś piosenki, mam pół szuflady strzępów. Ale to nie były jakieś bolesne klęski – tylko próba wojowania z materią, która w pewnym momencie przestała mi się poddawać. Były wydarzenia na świecie, które mną wstrząsnęły, i tak jak wcześniej próbowałem na nie reagować piosenką.
Gdy na oczach telewizji całego świata chińskie czołgi rozjechały studentów na placu Tienanmen, to tygodniami chodziła mi po głowie taka opowieść: kiedyś, jeszcze w Białołęce, ktoś dostał w paczce maleńki słoiczek, to była przyprawa Tienanmen, a na etykietce był rysunek największego placu na świecie; a potem na tym placu czołgi rozjechały ludzi; a przedtem Janusz [Onyszkiewicz] w więzieniu na Białołęce opowiadał Heniowi Wujcowi i mnie o małej przełączce Windy Gap w Himalajach, przez którą ptaki leciały do Tybetu. Oblodziło im liny i na takiej sterczącej jak pozioma żerdź zalodzonej linie usiadł ptak, i on szedł z tym ptakiem w kierunku Tybetu.
Potem całymi tygodniami chodzi ci po głowie, jak opowiedzieć o tych ptakach lecących do Tybetu i o studentach z placu Niebiańskiego Spokoju. I okazuje się, że to niemożliwe. Że stanąłeś przed niewypowiedzianym. W głowie został strzęp melodii, strzęp słów... Gdzieś ludzie są w więzieniach i gdzieś jest wielki świat/ I ptaki do Tybetu lecą przez Windy Gap/ Chińska do zup przyprawa – słoiczek Tienanmen/ Dwóch ludzi gdzieś spotkanych – rozmowy tuż przed snem. Reszta gdzieś uciekła i nigdy nie wróci.
(...)