Starcia w Lhasie, Labrangu, Kardze
Niezależne źródła tybetańskie informują o kolejnym dniu coraz poważniejszych niepokojów w Lhasie. Przed południem policja próbowała rozpędzić demonstrację mnichów ze świątyni Ramocze, do których tym razem dołączył tłum świeckich. Podobnie jak w 1989 roku, zamieszki - celowo lub nieświadomie - mogli podsycić sami funkcjonariusze, którzy po pierwszej konfrontacji na dwie godziny znikli z ulic miasta. O trzynastej władze chińskie ogłaszają godzinę policyjną. Napływają doniesienia o starciach, strzałach, zabitej dziewczynce, płonących domach, sklepach, hali targowej i policyjnych samochodach. Podpalony miał zostać również lhaski meczet. Według naszego źródła w Lhasie zamieszki ciągną się do późnego wieczora - płonie coraz więcej chińskich sklepów, stosy towarów, samochody, skutery: każdy znak chińskiej obecności w stolicy Tybetu. Na ulice wychodzą mnisi "wszystkich" klasztorów i "tysiące" świeckich. Do tybetańskiego kwartału miasta wjeżdżają wozy pancerne i czołgi. Tybetańskie źródła mówią o wielu zabitych, a lekarze z lhaskich szpitali o dziesiątkach rannych, natomiast władze Tybetańskiego Regionu Autonomicznego informują media, że sytuacją jest "stabilna" - i pozbywają się z miasta zagranicznych turystów.
Informacje o protestach i starciach z policją napływają też z Labrangu (chiń. Xiahe) w prowincji Gansu - gdzie ponad trzy tysiące duchownych i świeckich maszerowało ulicami miasta, wznosząc niepodległościowe hasła i żądając powrotu Dalajlamy - oraz z Kardze (chiń. Ganzi) w Sichuanie: czyli ze wszystkich tradycyjnych prowincji Tybetu (U-Cang, Kham, Amdo), do czego nie doszło nawet w czasie apogeum protestów w 1989 roku, gdy w Lhasie ogłoszono stan wojenny.
Dalajlama wzywa Chińczyków i Tybetańczyków do niestosowania przemocy. Tybetański rząd na wychodźstwie prosi o mediację społeczność międzynarodową. Przywódcy Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Kanady apelują do Chin o "powściągliwość" i dialog z Tybetańczykami oraz potępiają represje.
Tybetańscy uchodźcy organizują - rozbijane przez lokalne policje - protesty solidarnościowe: w Delhi (80 aresztowanych) i Katmandu (co najmniej 12 rannych mnichów).
Protest w Gansu: