Reakcja Chin na słowa Dalajlamy ujawnia sens nowych przepisów
Reakcja Chin na ostatnie wypowiedzi Dalajlamy na temat jego ewentualnego następcy świadczy o tym, że Pekin - który przyznał sobie niedawno prawo do rozpoznawania nowych wcieleń lamów - usiłuje pełnić rolę najwyższego autorytetu buddyzmu tybetańskiego.
„Możliwe metody wyłaniania następcy", o których wspominał Dalajlama, zdaniem rzecznika chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Liu Jianchao „kłócą się z rytuałami religijnymi i historycznymi tradycjami buddyzmu tybetańskiego" (Xinhua, 22 listopada). „Ta reakcja - powiedział Specjalny Wysłannik Dalajlamy Lodi Gjalcen Gjari - świadczy o całkowitym braku znajomości rzeczy i tytułu do wypowiadania się w takich kwestiach. Jego Świątobliwość mówił o potencjalnych możliwościach, które wyrastają z tradycji buddyjskiej".
Dalajlama wielokrotnie podkreślał, że jeśli w chwili jego śmierci będzie istnieć tybetańska diaspora, a Chiny utrzymają obecny poziom kontroli w Tybecie, „zgodnie z logiką, odrodzę się poza granicami Tybetu". Owa „logika" - to wiara w sens reinkarnacji lamów, którym jest kontynuowanie dzieła poprzednika.
Wczoraj Dalajlama powiedział dziennikarzom, że następca może też zostać wybrany za jego życia. W linii dalajlamów nie było takiego precedensu, nie kłóci się to jednak z tybetańską tradycją buddyjską, wedle której oświecone istoty decydują o miejscu, okolicznościach i czasie przyjścia na świat kolejnego wcielenia. Dalajlama powtórzył również, że dalsze utrzymywanie jego instytucji zależy tylko i wyłącznie od woli Tybetańczyków.
„To kwestia religijna - mówi Lodi Gjari. - Jego Świątobliwość i mistrzowie buddyzmu tybetańskiego są w tym przypadku znacznie lepszymi interpretatorami niż członkowie ateistycznej Komunistycznej Partii Chin. Na jego Świątobliwości spoczywa historyczna i moralna odpowiedzialność za zachowanie autentyczności i czystości tybetańskiej tradycji buddyjskiej. Dlatego też wspomina o potencjalnych możliwościach, dotyczących instytucji dalajlamów. Mówi o tym zresztą od chwili opuszczenia Tybetu. Reakcja Pekinu na jego słowa świadczy o ukrytych planach, związanych z ogłoszonymi niedawno przepisami, które mają służyć kontrolowaniu procesu rozpoznawania nowych wcieleń lamów".
Według nowych przepisów władze chińskie muszą udzielić aprobaty każdemu inkarnowanemu lamie (tyb. tulku). Zadając cios w jedno z fundamentalnych wierzeń buddyjskich, Pekin najwyraźniej chce uzyskać pełną kontrolę nad hierarchią religijną i podkopać rolę tradycyjnych przywódców tej tradycji z Dalajlamą na czele.