Tysięczny dzień w karcerze Drapczi
strona główna

Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

 

Tysięczny dzień w karcerze Drapczi

Bhuczung D. Sonam

 

Jeśli tylko mnie stąd wyprowadzisz

Przyznam się do wszystkiego

Podpiszę zeznanie

Nie trzeba już zmuszać

Coś we mnie pękło

 

Oczywiście możesz też

Dalej ćwiczyć na mnie obrotowe kopnięcia

W środku nie zostało wiele życia

 

Gorąco mi w tym zimnie

I słyszę głosy w ciszy

Przerwaną egzystencję

Nawiedzają strzępy obrazów

Krwawiący nos wyczuwa

Woń dawnego wypalonego kadzidła

 

Wstążki sinego dymu

W zamglonym umyśle

 

Uzależniłem się od elektrowstrząsów

Proszę, uderz mnie tamtą pałką

Czemu nie masz dziś w głosie stali?

 

Spluń, spurpurowiej

Pokaż żyły na karku

Zmarszcz brwi

 

Lubię słuchać prawdziwego krzyku

Uderz mnie mocniej w brzuch

Zawieś głową w dół

Uwielbiam to

Tak łatwiej się skupić

I wyraźnie ujrzeć Buddę

 

Czerwone gwiazdy na twoich pagonach gasną

Prężą się śnieżne lwy

Na smaganej wichrem przełęczy

Zjawy to, fantazja, ułuda?

 

Wyprowadź mnie z tej ciemnicy

Podpiszę zeznanie

Nie ma we mnie nic

Poza zacierającą się prawdą

 

 

 

 

Bhuczung D. Sonam - poeta, uciekinier z Tybetu.