Kolejne wyroki za udział w protestach
Władze chińskie prowincji Sichuan skazują kolejnych uczestników wiosennych protestów w Tybecie. W zeszłym miesiącu pracownik lokalnego sądu stwierdził, że tybetańscy demonstranci są wysyłani do więzień „jeden po drugim" i zapowiedział „więcej wyroków". Większość skazanych to uczestnicy protestu - masowego, ale pokojowego - do którego doszło 18 marca w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kardze (chiń. Ganzi).
„Ostatnio pośredni sąd ludowy w Kardze skazał dwóch mnichów, Ugjena Taszi i Tenzina Ngodupa, na kary trzech lat więzienia", twierdzi tybetańskie źródło. Los zatrzymanego wraz z nimi Lobsanga pozostaje „tajemnicą". „Rodzina, nie wie, w jakim jest stanie i gdzie go trzymają. Odchodzą od zmysłów".
Na trzy lata więzienia skazano również czterech innych uczestników tego protestu: Pemę Desze, Taszi Paldena, Gogę i Sangpo. „Przez pierwsze trzy miesiące wszystkich brutalnie bito w areszcie w Kardze. Potem przenieśli ich na sześć miesięcy do więzienia okręgowego w Njarongu (chiń. Xinlong), ale nawet tam byli bici i torturowani". Krewni sądzą, że skazani mogli zostać teraz przewiezieni do Darcedo (chiń. Kangding) lub „większego więzienia w Chinach".
Świadkowie widzieli ciężarówkę pełną tybetańskich więźniów, konwojowanych do Chin pod silną eskortą. Władze zwracają też krewnym osobiste przedmioty części więźniów. Według innego źródła wiosną aresztowano w Kardze ponad 200 Tybetańczyków. „Zwolniono około 20, reszta siedzi dalej. Mówi się, że skazano już ponad dwie trzecie z nich".
„Niedawno pośredni sąd ludowy w Kardze potajemnie skazał Szeraba, mnicha z klasztoru Khangmar. Na trzy lata więzienia. Cering Phuncog, mnich z tej samej świątyni, dostał dwa i pół roku, a dziewiętnastoletni świecki Palden Łangjal trzy lata. Procesy są tajne, bo władze boją się reakcji Tybetańczyków".
Pracownik sądu w Darcedo potwierdził, że zapadają kolejne wyroki, dodając, że rozprawy w tym mieście dotyczą tylko „poważnych spraw", a „innych sądzi się w ich własnych okręgach prefektury Kardze".
Według chińskich mediów w zeszłym miesiącu skazano w Lhasie siedmiu Tybetańczyków. Łangdu, były mnich z Dżokhangu i pracownik australijskiej organizacji pozarządowej walczącej z HIV i AIDS, został skazany na dożywocie za przekazywanie informacji o sytuacji w Tybecie. Migmar Dhondup, pracujący w organizacji zajmującej się ochroną środowiska, dostał 14 lat za „przekazywanie informacji klice Dalaja" przed i po „incydencie 14 marca". Byłego więźnia politycznego Phuncoga Dordże skazano na dziewięć, a Cełanga Dordże na osiem lat więzienia pod zarzutem współpracy z Łangdu. Troje pozostałych ukarano za kontaktowanie się z tybetańskimi organizacjami pozarządowymi na wychodźstwie i rządem emigracyjnym: Jesze Czodron 15 latami („szpiegostwo"), a Sonama Cetena i Sonama Dakpę dziesięcioma latami więzienia.