Dziś w Ngabie
Dordże
Dziś w Ngabie podpalił się mnich
W Ngabie, to znaczy w Tybecie
Na imię miał Tabu
Może zapamiętacie
Wołał o wolność ojczyzny
Powrót ukochanego władcy
Z portretem guru w dłoniach
Oddał swe ciało płomieniom
Gdy mnisi muszą walczyć
Umierać za nasze winy
Gdy mniszki są gwałcone
Pałkami w więziennych celach
Gdy tchórze serią w plecy
Ścinają biegnące dzieci
Świat milczy i nie widzi
A nam tylko krew w zaciśniętych pięściach
Pół wieku uwieszeni rąbka szaty ludzkości
Patrzymy jak On błaga o należne nam prawa
A ulicami wciąż niesie się krzyk i płynie tybetańska krew
Bo nasze łona są puste, dziąsła spalone prądem
Zostały nam tylko łzy wściekłość rozpacz
Niewolników we własnym kraju
Lecz na wargach wciąż mamy pieśni przodków
I w żyłach krew pradawnej Matki
Pewnego dnia ożyje miecz Songcena
Zatętnią kopyta wierzchowców z Szambhali
Kiedy zabraknie Tego
Którego nie ważymy się smucić
Szlachetny ród powstanie
Walczyć o bycie ludźmi
Krainę śniegu spowije dym
Prawdziwa cena wolności
Dziś w Ngabie podpalił się mnich
W Ngabie, to znaczy w Tybecie
Na imię miał Tabu
Może zapamiętacie
Wołał o wolność ojczyzny
Powrót ukochanego władcy
Z portretem guru w dłoniach
Oddał swe ciało płomieniom
8 marca 2009
Autor - mnich, uchodźca - pochodzi z Ngaby (chiń. Aba) w prowincji Sichuan. Tabu podpalił się 27 lutego 2009 roku, najprawdopodobniej na znak protestu przeciwko uniemożliwieniu duchownym z klasztoru Kirti odprawienia tradycyjnych rytuałów Monlamu, Wielkiego Święta Modlitwy. Naoczni świadkowie twierdzą, że chińscy policjanci oddali trzy strzały do płonącego mnicha. Niezależne źródła tybetańskie informują, że lekarze sugerują amputację nóg, choć poparzony Tabu, któremu zezwolono na krótkie widzenie z matką, ma twierdzić, że operacja jest zupełnie niepotrzebna (co może wskazywać, że władze chcą w ten sposób ukryć rany postrzałowe).