Wyroki za zdjęcia, wykłady Dalajlamy
strona główna

Radio Wolna Azja

13-08-2005

 

Wyroki za zdjęcia, wykłady Dalajlamy

Władze chińskie skazały na kary do czterech lat więzienia trzech Tybetańczyków, którzy próbowali wwieźć do Tybetańskiego Regionu Autonomicznego zdjęcia i taśmy z wykładami przebywającego na wygnaniu duchowego przywódcy Tybetu, Dalajlamy.

Dwóch czterdziestokilkuletnich i dwudziestodwuletniego mężczyznę, który udzielił wywiadu korespondentowi RFA w Katmandu, aresztowano za przestępstwa polityczne w lipcu 2001 roku. Po zatrzymaniu na granicy z Nepalem 28 czerwca 2001 roku wszystkich przewieziono do Pośredniego Sądu Ludowego w Szigace, gdzie – jak wynika z oficjalnych dokumentów – formalnie oskarżono ich o próbę „podzielenia kraju”. „Oskarżyli nas o wwiezienie zdjęć i taśm z naukami Dalajlamy oraz innych materiałów, mogących zaszkodzić sprawie socjalizmu i jedności ludu”– mówi pochodzący z prowincji Gansu mężczyzna, który używa pseudonimu Dzigme.

Religia „poprawna”, polityka – nie

Dzigme wrócił do Tybetu, żeby odwiedzić sędziwych rodziców: „Wielu starych Tybetańczyków nie potrafi czytać, dlatego uwielbiają słuchać nauk Jego Świątobliwości. Wiozłem im więc taśmy z wykładami (...) i kilka zdjęć”.

Zatrzymanych przekazano 4 lipca 2001 roku służbom bezpieczeństwa z Szigace. Wszyscy byli przesłuchiwani, „maltretowani fizycznie i znieważani”. Z sentencji wyroku wynika, że formalnie aresztowano ich 1 sierpnia pod zarzutem „podżegania do podzielenia kraju” i nielegalnego przekroczenia granicy Chin. „Skazali mnie na dwa lata więzienia i utratę praw politycznych na dwa lata”, mówi Dzigme. Dwóch starszych mężczyzn – jego krewnego Lungtoka i mnicha Aku Tenama, którego oskarżono o posiadanie egzemplarza Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka – skazano na cztery lata więzienia.

Chińscy urzędnicy mówili Dzigme, że Tybetańczycy mogą praktykować religię, ale wszystko, co wiąże się z Dalajlamą, uznawane jest za „przestępstwo polityczne”: „Innymi słowy religijnie poprawne, politycznie – niepoprawne”.

Dzigme, który uciekł z Tybetu w lipcu tego roku, mówi, że dwaj pozostali mężczyźni zakończyli już odbywanie kar i zostali zwolnieni z niesławnego więzienia Drapczi. Mnicha, o którym nie miał wcześniej żadnych informacji, spotkał dopiero przed miesiącem w drodze do Nepalu.

„Kiedy nas aresztowano, tłumaczyłem, że jesteśmy buddystami i że możemy korzystać z prawa do swobodnego praktykowania religii – mówi Dzigme. – Wierzymy w Dalajlamę jako naszego nauczyciela, darzymy go szacunkiem i czcią. Wielu Tybetańczyków w Tybecie nigdy nie słyszało jego nauk”.