Maltretowanie tybetańskich więźniów w Deyangu, w Sichuanie
Gonpo Thinle - który spędził dwa i pół roku w więzieniu za udział w symbolicznym proteście w Kardze (chiń. Ganzi), w Sichuanie w styczniu 2008 roku i zdołał niedawno uciec z Tybetu - informuje o sytuacji tybetańskich więźniów politycznych w zakładzie karnym Deyang.
Deyang leży na północny wschód od Chengdu, stolicy prowincji. W 2002 roku przeniesiono tam tybetańskiego muzykologa Ngałanga Czophela, wówczas prawdopodobnie jedynego Tybetańczyka w tym zakładzie karnym.
Gonpo Thinle przemycił listę czterdziestu pięciu Tybetańczyków, którzy razem z nim odbywali kary w Deyangu. Większość miała wyroki od trzech do sześciu lat pozbawienia wolności, dziesięciu wyższe, w tym dwóch - Pema Jesze i Sonam Sangpo - dożywocia. Wszyscy byli zmuszani do „ciągłej wyczerpującej pracy" i wyrabiania norm, głównie przy produkcji obuwia, „dwukrotnie wyższych niż te dla osadzonych Chińczyków". „Nie mieliśmy się czym przykryć, dostawaliśmy okropne jedzenie i byliśmy ciągle bici", cytuje Radio Wolna Azja (RFA).
Gonpo Thinle twierdzi, że liczba Tybetańczyków w Deyangu systematycznie rośnie, ponieważ władze zaczęły przenosić tam „skazanych za przestępstwa polityczne" w prowincji Qinghai. Nie wolno im ze sobą rozmawiać i są bezustannie obserwowani przez chińskich więźniów.