Wonny kwiat wolności
strona główna

Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

 

Wonny kwiat wolności

Reba Gerong Cering

 

Życie w niebiańskim imperium

W zgiełku i lamperiach

Jest jak zwykle spokojne i dostatnie

Roztańczone i rozśpiewane

 

Od płaskowyżu po równiny

Od granic do łąk

Trzos i pałka imperium

Są jak miód na klindze

Oszukujący każdy głód i spragnione usta

Ludziom pasionym jak bydło przez twardorękich pasterzy

Wolno pracować, lecz nie mówić

Słuchać, ale nie myśleć

 

Do tego zakątka nie dociera słońce

Ziemi nasiąkłej krwią

Mamy tu dwudziesty pierwszy wiek

I niewolnictwo

 

Nie mów o płaskowyżu ani równinach

Nie mów o Tybetańczykach, Hanach, Ujgurach, Mongołach

Nie mów o różnych religiach

Ty i ja jesteśmy sobie bliscy jak bracia

Obaj marzymy o wolności

 

Kto płonie w ciemnościach rozpaczy

Kto nieustępliwie podnosi głowę za ciężką kurtyną

Kto dziś przejmie się płaczem słabych

Ludzie,

Co to sumienie?

Co to moralność?

 

Wolność nie spada z nieba

Rozszalałe wilki nie słuchają głosu Buddy

Wszystko zależy tylko od nas

 

Jednak

Jednak nie mamy wrogów

Tylko tak zwanych - w nas samych

Stopcie lód w sercach współczuciem

Opatrzcie miłością ranę obłędu i głupoty

Na drzewie wolności

Rozkwitają wonne kwiaty

W jego cieniu

Spełnia się los wszystkiego, co żyje

 

 

 

 

5 lutego 2012

 

 

 

Wiersz - napisany po mandaryńsku - opublikowany na portalu TibetCul.