Protest w obronie świętej góry w Driru
Tybetańczycy z Driru (chiń. Biru) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) próbują uniemożliwić budowę tamy w pobliżu góry Lhaczen Naglha Dzambha, którą uważają za świętą. „U jej podnóża tryska źródło Gjamo Ngulczu (Saluin). W sierpniu zaczęły tam zjeżdżać tłumy chińskich robotników - twierdzi mieszkaniec regionu. - Ludziom powiedziano, że będą budować tamę".
Na miejsce przyjechali przedstawiciele wszystkich wiosek okręgu. „Ze dwadzieścia samochodów z północnego Nagczu. Oskarżyli robotników i władze lokalne, że prócz tamy planują otworzyć tam kopalnię". Choć ostrzeżono ich, że zostaną rozpędzeni siłą, „powiedzieli, że nie wrócą do domów, bo mają prawo do chronienia środowiska".
Chińczycy opuścili Driru 22 września - relacjonuje inne, zastrzegające anonimowość źródło. „Ale zdążyli wyznaczyć szlak na stoku i nawet już coś pobudowali. Tybetańczycy zażądali, żeby to rozebrali i usunęli cały sprzęt".
Robotnicy wrócili do Driru cztery dni później. „Oświadczyli, że mają zezwolenie na budowę kopalni zaakceptowane przez przewodniczącego partii Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Zaczęli szukać przywódców protestu, oskarżając ich o separatyzm. Sytuacja w regionie jest bardzo napięta".
Lokalny urzędnik odmówił komentarza, tłumacząc, że „nie ma żadnego problemu, wszystko już załatwione". To kolejny w tym roku społeczny protest przeciwko chińskim kopalniom w różnych regionach Tybetu.