Chińskie ultimatum w Gansu
Po dziesięciu dniach masowych protestów w różnych okręgach prowincji Gansu, które kosztowały życie wielu Tybetańczyków, oraz ściągnięciu do regionu - ciężarówkami, śmigłowcami - tysięcy żołnierzy, władze chińskie zaczęły rozlepiać, odczytywać przez megafony itd. dwujęzyczne, wspólne obwieszczenie władz lokalnych, Pośredniego Sądu Ludowego, Prokuratury Ludowej i Biura Bezpieczeństwa Publicznego prefektury Kanlho (chiń. Gannan), które wzywają „przestępców", biorących udział w protestach w Labrangu (chiń. Xiahe), Luczu (Luqu), Maczu (Maqu), Czone (Zhuoni), Theło (Diebu) oraz Co (Hezuo) do oddania się w ręce policji do północy 25 marca. Ci, którzy się podporządkują, mogą liczyć na „litość", pozostali - i ci, którzy ich ukrywają - zostaną potraktowani z całą „surowością". Doświadczenia z 1989 roku w Lhasie uczą, że nadzieje na lepsze traktowanie mogą okazać się płonne.
Mimo ogłoszenia ultimatum służby bezpieczeństwa - ściągnąwszy potężne wsparcie - już wczoraj rozpoczęły systematyczne rewizje i aresztowania w tym regionie.