W poszukiwaniu jedności w równości
Lodi Gjalcen Gjari
Od 2002 roku odbyło się pięć rund rozmów przedstawicieli Jego Świątobliwości Dalajlamy i rządu Chin. Służyły one budowaniu atmosfery otwartości, niezbędnej do wypracowania obopólnie akceptowalnych decyzji w sprawie przyszłości narodów tybetańskiego i chińskiego.
Nas, Tybetańczyków, napawa optymizmem nowy priorytet chińskich władz, jakim jest budowanie „harmonijnego społeczeństwa". Społeczeństwo zbudowane na harmonii zasadza się na konsensusie i uwzględnianiu potrzeb wszystkich obywateli. Dotyczy to zwłaszcza państwa takiego jak współczesne Chiny, w którym żyje wiele różnych nacji.
Podobne uczucia budzi w nas idea „pokojowego wzrostu", zakładająca budowę „nowoczesnego państwa socjalistycznego, które jest bogate, demokratyczne i rozwinięte kulturalnie". Filozofia ta otwarcie porusza wiele ważnych problemów, przed którymi stoją dziś Chiny, jeśli jednak ma być trwała, musi również uwzględniać aspiracje narodu tybetańskiego. Równowagę i stabilizację można osiągnąć tylko metodami pokojowymi. Poszanowanie różnorodności oraz ochrona tożsamości Tybetańczyków stanowią zatem integralną część uwieńczonego powodzeniem „pokojowego wzrostu".
Wizja przyszłego Tybetu Jego Świątobliwości Dalajlamy ma wiele wspólnego z ideami harmonii i pokojowego rozwoju, czego świadectwem jest jego głębokie rozumienie wzajemnych zależności oraz filozofia odpowiedzialności powszechnej. Przemawiając na forum Parlamentu Europejskiego powiedział: „Współczesny świat wymaga od nas uznania jedności całej ludzkości. (...) Światem rządzą dziś wzajemne zależności. Ta nowa współzależność sprawia, że w »naszym« najlepszym interesie leży troska o interesy »innych«. Niekultywując i niepromując poczucia odpowiedzialności powszechnej, narazimy na szwank naszą przyszłość"1.
Zaawansowanie procesu dialogu
Chciałbym podzielić się tu pewnymi doświadczeniami i wyzwaniami, wiążącymi się z poszukiwaniem rozwiązania sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Tybet. Ponieważ Jego Świątobliwość Dalajlama wyznaczył mi rolę swego głównego przedstawiciela w procesie dialogu z przywódcami Chin, mam nadzieję, że moje uwagi przyczynią się do budowania klimatu prawdy i szczerości, bez których nie dojdziemy do porozumienia korzystnego dla obu stron.
Od czasu ponownego nawiązania kontaktów między przedstawicielami Dalajlamy i przywódcami chińskimi w 2002 roku wiele osób, organizacji oraz rządów okazuje żywe zainteresowanie lepszym zrozumieniem naszych rozmów. Do tej pory nie informowaliśmy o szczegółach, wiedząc, że Chiny wolą postępować ostrożnie i nie lubią patrzenia im na ręce w sprawach tak delikatnych jak problem Tybetu, oraz rozumiejąc, że otwarta dyskusja o dialogu może procesowi temu zaszkodzić. Po każdej rundzie kontaktów publicznie przedstawialiśmy więc tylko generalną ocenę, nie ujawniając szczegółów.
W ostatnim czasie w chińskich mediach pojawiły się jednak podpisane pseudonimami artykuły, szczegółowo omawiające nasze rozmowy z przywódcami chińskimi2. Wiemy również, że nasi partnerzy z Departamentu Pracy Frontu Jedności Komunistycznej Partii Chin udzielają informacji o dialogu zagranicznym dyplomatom w Pekinie. Nie widzimy żadnego problemu w ujawnianiu tych materiałów. W rzeczy samej wolelibyśmy, aby cały proces był od samego początku maksymalnie przejrzysty. Doprowadziło to jednak do pojawienia się spekulacji, niedomówień i jednostronnych relacji dotyczących niezwykle ważnych kwestii. W ten sposób nie tylko wprowadzono w błąd międzynarodową opinię publiczną, ale i przedstawiono w niewłaściwym świetle stanowisko oraz jak najlepsze - także wobec Chińczyków - intencje Jego Świątobliwości Dalajlamy. Jestem głęboko przekonany, że nie służy to budowaniu harmonijnego społeczeństwa ani promowaniu pokojowego wzrostu Chin na arenie międzynarodowej.
Uznałem więc, że warto i trzeba ustosunkować się do wspomnianych wypowiedzi, które nie uwzględniają tybetańskiego punktu widzenia, by pomóc procesowi kontaktów rozwijać się w dobrym kierunku.
Pięć rund rozmów z chińskimi przywódcami przeniosło dialog na nowy poziom. Dziś znacznie lepiej rozumiemy swoje stanowiska i wiemy, gdzie się zasadniczo różnimy. Wydawać się może, że pozornie nie doszło do żadnego przełomu i że dzieli nas przepaść. Niemniej sam fakt, iż po tylu dekadach obie strony mogły przedstawić własne racje, jest wydarzeniem ważnym. Jak moglibyśmy liczyć na poważne postępy, nie rozumiejąc w pełni, co nas różni?
Nasi chińscy partnerzy również wspominają o postępach, jakie osiągnęliśmy w tych rozmowach. Po czwartej rundzie, do której doszło w lipcu 2005 roku, informowałem, iż wiceminister Zhu Weiqun „oświadczył, że nie powinniśmy być pesymistami z powodu istniejących różnic, ponieważ istnieje możliwość ich zmniejszenia dzięki kolejnym spotkaniom i wymianom poglądów"3.
Omówię teraz najważniejsze kwestie w procesie dialogu z przywódcami w Pekinie: niewzruszone oddanie Jego Świątobliwości Dalajlamy rozwiązaniu, w którym Tybet pozostaje częścią Chińskiej Republiki Ludowej; potrzebę zjednoczenia wszystkich Tybetańczyków w jednej strukturze administracyjnej; oraz wagę przyznania im faktycznej autonomii w granicach zapisów konstytucji Chin.
Status Tybetu
Jedną z największych przeszkód, przed jaką obecnie stoimy, jest nieufność Pekinu wobec Jego Świątobliwości i Tybetańczyków. Strona chińska, na przykład, zdaje się wierzyć, że Dalajlama coś ukrywa, ponieważ szukając rozwiązania problemu statusu Tybetu, mówi, że chce patrzeć w przyszłość, a nie w przeszłość. Trudno bardziej mijać się z prawdą.
Wracanie do historii niczemu nie służy, ponieważ obie strony inaczej postrzegają swoje dawne stosunki. Postanowiliśmy więc oprzeć nasze podejście na przyszłości, a nie przeszłości. Póki nie zbudujemy wzajemnego zaufania, dysputy o dawnych dziejach będą nam szkodzić, a nie pomagać, utrudniając Tybetańczykom i Chińczykom rozwiązanie problemu.
W 1979 roku Deng Xiaoping dał zręby rozwiązaniu kwestii tybetańskiej, oświadczając, że możemy rozmawiać o wszystkim poza niepodległością i szukać stosownych dróg4. Jego Świątobliwość Dalajlama stwierdził więc, że powinniśmy uznać współczesną rzeczywistość, w której Tybet jest częścią Chińskiej Republiki Ludowej. Pozostaje wierny stanowisku, zakładającemu nieporuszanie kwestii oderwania go od Chin w pracach nad znalezieniem rozstrzygnięcia, które będą mogły zaakceptować obie strony.
Idea Drogi Środka zawiera rozwiązanie problemu w granicach Chińskiej Republiki Ludowej, ale i głęboką troskę o zachowanie tybetańskiej tożsamości, kultury, religii i stylu życia. Jego Świątobliwość przyjął to stanowisko po latach dyskusji z przywódcami społeczności emigracyjnej. Obecnie w pełni popierają je demokratycznie wyłonione instytucje na wychodźstwie, w tym Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych oraz pochodzący z wyborów powszechnych prezes Gabinetu, prof. Samdong Rinpocze, który odgrywa w tym procesie rolę kluczową. Z uwagi na warunki Dalajlama nie może otwarcie zasięgnąć opinii Tybetańczyków w Tybecie, niemniej przy każdej okazji tłumaczy swoją wizję, spotykając się z pozytywnymi reakcjami przedstawicieli wszystkich sfer społeczeństwa tybetańskiego. Zachęcające jest również jednoznaczne poparcie wielu chińskich intelektualistów i uczonych.
Idea Drogi Środka świadczy o tym, że Dalajlama chce patrzeć w przyszłość, a nie przeszłość, i szukać rozwiązania, które zapewni maksymalną autonomię Tybetańczykom oraz pokój, stabilizację Chińskiej Republice Ludowej i całemu regionowi.
Jedna administracja dla Tybetańczyków
Ponieważ Jego Świątobliwość Dalajlama rozwiał zasadnicze wątpliwości rządu Chin w sprawie statusu Tybetu, liczymy, że druga strona odwzajemni się uznaniem uzasadnionych potrzeb naszego narodu.
W Tybetańskim Regionie Autonomicznym żyje obecnie mniej niż połowa populacji tybetańskiej. Pozostali mieszkają w autonomicznych prefekturach i okręgach prowincji Qinghai, Gansu, Sichuan i Yunnan. Wszystkich łączy wspólny język, pochodzenie etniczne, kultura i tradycja5. Tak jak państwo chińskie zabiegało o zjednoczenie wielu różnych regionów w jeden organizm, tak i my, Tybetańczycy, pragniemy stanowić jeden obszar autonomiczny, by skutecznie i pokojowo kultywować nasz styl życia, tradycję oraz religię.
Historia dowodzi, że dzielenie ziem określonych narodowości na wiele jednostek administracyjnych, osłabia i podkopuje wspólne cechy owych grup oraz ich zdolność do rozwoju. Może to stanowić przeszkodę, a nawet zagrożenie dla pokoju, stabilności i postępu. Sytuacja ta kłóci się z celem, jaki przyświecał założycielom Chińskiej Republiki Ludowej, mianowicie uznaniem równości wszystkich narodowości. Aby się rozwijać, Tybetańczycy nie mogą więc pozostawać podzieleni - potrzebują równości i szacunku, na jaki zasługuje odrębny naród.
Strona chińska argumentuje, że Tybetański Region Autonomiczny pokrywa się z obszarem kontrolowanym przez dawny rząd w Lhasie, i w ten sposób dowodzi, iż nasz postulat utworzenia jednej struktury administracyjnej dla całego narodu jest niedorzeczny. Takie rozumowanie prowadzi prosto do kwestii historycznego statusu prawnego i nie pomoże nam w znalezieniu płaszczyzny do budowania wspólnej przyszłości. Rząd Chin zmieniał granice wewnętrzne, gdy służyło to jego celom, może więc uczynić to i teraz w imię zachowania stabilizacji oraz unikalnego charakteru Tybetu6. Nie idzie tu bowiem o podziały terytorialne, lecz o jak najskuteczniejsze propagowanie naszej kultury i stylu życia.
Strona chińska nazywa to stanowisko żądaniem oderwania czwartej części terytorium ChRL. Przede wszystkim, skoro nie prosimy o odłączenie od Chin, w ogóle nie powinno być tu powodów do niepokoju. Co więcej, taka jest rzeczywistość: Tybetańczycy zamieszkują mniej więcej czwartą część obszaru Chińskiej Republiki Ludowej. Pekin, w rzeczy samej, dawno nadał niemal wszystkim ziemiom tybetańskim - TRA oraz okręgom i prefekturom czterech innych prowincji - status autonomii tybetańskiej7. Nasze stanowiska wobec tego, czym jest Tybet, nie są więc wcale rozbieżne.
Utworzenia jednej struktury administracyjnej dla wszystkich Tybetańczyków nie należy postrzegać jako próby stworzenia „większego" Tybetu. Nie jest to również żadna przykrywka dla separatystycznego spisku. To kwestia uznania, przywrócenia oraz poszanowania integralności Tybetańczyków jako odrębnego narodu w Chińskiej Republice Ludowej. Nie ma w niej nic nowego ani rewolucyjnego. Tybetańczycy podnosili ją od początku, a rząd Chin uznawał, że wymaga ona rozwiązania. Podpisując Siedemnastopunktową Ugodę w 1951 roku, premier Zhou Enlai przyznał, że idea zjednoczenia Tybetańczyków jest słuszna8. W 1956 roku, składając wizytę w Lhasie, wicepremier Chen Yi powiedział, że przyłączenie wszystkich ziem tybetańskich - w tym wcielonych już do innych prowincji - do TRA przysłużyłoby się sprawie rozwoju Tybetu i przyjaźni tybetańsko-chińskiej9.
Tybetańczycy domagają się właśnie prawa do zachowania owej odrębności w jednej strukturze administracyjnej. Dałoby im to prawdziwe poczucie odnoszenia korzyści z bycia częścią Chińskiej Republiki Ludowej i świadczyło o poszanowaniu dla ich integralności jako narodu.
Pekin doskonale wie, że rzecznikami tych aspiracji nie są wyłącznie Jego Świątobliwość Dalajlama i społeczność na wychodźstwie, ale również Tybetańczycy w ojczyźnie, w tym prominentni członkowie partii komunistycznej. Zdając sobie z tego sprawę, pewne kręgi w łonie chińskiego przywództwa próbowały ostatnio zmienić stanowisko opinii publicznej w tej kwestii, nakłaniając niektóre osoby do wypowiadania się na piśmie przeciwko idei jednej administracji.
Prawdziwa autonomia
Zgodnie z chińską konstytucją, Ustawą o regionalnej autonomii etnicznej10 oraz białą księgą poświęconą autonomii Tybetu11, Tybetańczykom przysługują następujące prawa: pełne polityczne prawo autonomii, pełne prawo decydowania o rozwoju gospodarczym i społecznym, prawo dziedziczenia i rozwijania tradycyjnej kultury oraz praktykowania własnych wierzeń religijnych, prawo do zarządzania, ochrony i pierwszeństwa wykorzystywania bogactw naturalnych tudzież prawo do niezależnego rozwoju w sferze edukacji i kultury.
Konstytucja Chin stanowi: „Wszystkie narodowości Chińskiej Republiki Ludowej są równe. Państwo chroni słuszne prawa i interesy narodowości mniejszościowych oraz popiera i rozwija relacje równości, jedności i wzajemnej pomocy wszystkich narodowości. (...) Autonomię regionalną praktykuje się na terenach, gdzie przedstawiciele mniejszości żyją w zwartych grupach; w regionach tych powołuje się organy samorządu, które realizują prawo do autonomii"12.
Traktując Tybetańczyków z szacunkiem i godnością, w ramach prawdziwej autonomii, władze chińskie mogą stworzyć rzeczywiście wieloetniczne i harmonijne państwo bez wielkiego ludzkiego cierpienia. „Nie da się - jak powiedział pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobang - osiągnąć prawdziwej jedności (...) bez realizacji idei pełnej autonomii w regionach mniejszościowych"13.
Wśród chińskich przywódców są ludzie, którzy twierdzą, że nasza propozycja utworzenia jednego regionu administracyjnego dla wszystkich Tybetańczyków oraz realizacji prawdziwej autonomii zgodnie z konstytucją stanowi próbę odtworzenia dawnego systemu bądź powrotu Dalajlamy do władzy nad całym Tybetem. Znów trudno bardziej mijać się z prawdą. W orędziu z 10 marca 2005 roku Jego Świątobliwość powtórzył: „Moje zaangażowanie w sprawy Tybetu nie służy zabieganiu o prawa osobiste czy stanowiska polityczne dla mnie samego ani promowaniu interesów tybetańskiej administracji na wychodźstwie. W 1992 roku oświadczyłem oficjalnie, że po naszym powrocie do cieszącego się określoną wolnością Tybetu nie obejmę żadnego stanowiska w rządzie tybetańskim i nie będę pełnić jakichkolwiek funkcji politycznych, a administracja emigracyjna zostanie rozwiązana. Co więcej, odpowiedzialność za kierowanie sprawami Tybetu powinna nadal spoczywać na pracujących tam Tybetańczykach"14.
Teraz główne zadanie polega na wypracowaniu systemu, który zagwarantuje autonomię potrzebną do przetrwania jako odrębny, bogaty naród w Chińskiej Republice Ludowej. W naszych rozmowach z chińskimi partnerami nie przedstawialiśmy konkretnych propozycji nazywania ziem tybetańskich na przykład specjalnymi regionami administracyjnymi, warto jednak zauważyć, że napisana przez Chińczyków Siedemnastopunktowa Ugoda zawiera propozycje podobne15. Nie proponowaliśmy też rozwiązań, zakładających mniejszy czy większy stopień autonomii jak w Hongkongu czy Makau. Miejsca te mają własne cechy, więc ich sukces wymaga rozwiązań dostosowanych do lokalnych warunków i potrzeb. Podkreślaliśmy natomiast, że bardziej niż nazwy interesuje nas rozmowa o konkretach.
Tybetańczycy mają słuszne prawo do zabiegania o specjalny status, o czym świadczą choćby słowa Ngabo Ngałanga Dzigme, który stoi najwyżej w hierarchii chińskiego państwa i choćby z tego względu często podpisywał się pod chińskimi poglądami. „Z uwagi na szczególną sytuację Tybetu - powiedział on w 1988 roku - doszło do zawarcia Siedemnastopunktowej Ugody w sprawie Pokojowego Wyzwolenia Tybetu między centralnym rządem ludowym a rządem lokalnym. Rząd centralny nie zawarł podobnej umowy z żadnym innym regionem mniejszościowym. Formułując zasady polityki tybetańskiej, musimy pamiętać o szczególnym usytuowaniu Tybetu w historii, by osiągnąć jego długoterminową stabilizację. Powinniśmy dać mu więcej autonomicznych prerogatyw niż innym regionom mniejszościowym. Moim zdaniem TRA korzysta obecnie z autonomii mniejszej niż pozostałe regiony o tym statusie, o prowincjach nie wspominając. Tybet należy traktować w sposób specjalny i przyznać mu więcej niezależności wzorem tych specjalnych stref ekonomicznych. Musimy uprawiać politykę, uwzględniającą szczególne warunki, które są częścią historii"16.
Wielu innych przywódców tybetańskich, między innymi Panczenlama17 i Bapa Phuncog Łangjal18, stanowczo opowiadało się za statusem specjalnym. Podobnego zdania był sekretarz Hu Yaobang, który uważał, że Tybet różni się od innych prowincji i regionów autonomicznych, oraz przestrzegał przed nieuwzględnianiem tego faktu.
Inne kwestie wymagające wyjaśnienia
Są też inne kwestie, oparte na błędnej interpretacji poglądów Jego Świątobliwości przez ludzi złej woli - na przykład oskarżenia, że chce on, aby ziemie tybetańskie zamieszkiwali wyłącznie Tybetańczycy lub by opuściła je Armia Ludowo-Wyzwoleńcza. Pewne kręgi we władzach chińskich rozmyślnie opacznie interpretują jego słowa, widząc separatyzm w każdej próbie manifestowania tybetańskiej tożsamości. Dalajlama mówi szczerze o potrzebie zachowania naszego stylu życia i ochrony kruchego środowiska naturalnego. Powodowany tą troską, wyraża zaniepokojenie napływem mas ludności z innych regionów Chińskiej Republiki Ludowej i intensywną militaryzacją ziem tybetańskich. Jesteśmy świadomi, że kwestie te są ważne dla rządu Chin, ponieważ poświęciliśmy im wiele miejsca w czasie naszych spotkań. Jestem przekonany, że proces negocjacji umożliwi rozwianie tych wątpliwości.
Pożytki płynące z szybkiego rozwiązania problemu Tybetu
Dalajlama słynie ze swojej szczerości oraz prawości i jest za nie podziwiany. Był pragmatyczny i elastyczny w pragnieniu rozpoczęcia negocjacji z przywódcami w Pekinie na temat przyszłego statusu Tybetu, zachowując niewzruszone oddanie ideom niestosowania przemocy oraz dialogu jako jedynym logicznym metodom rozwiązania tego problemu.
Nasz cały naród, w tym komunistyczne kadry i działacze niezależni, darzy Jego Świątobliwość czcią. Mimo ogromu cierpień wywołanych pewnymi posunięciami Chin, Tybetańczycy nie odpowiadają dziś na niesprawiedliwość środkami innymi niż pokojowe. Dzieje się tak przede wszystkim za sprawą niezachwianej wiary Jego Świątobliwości w ideały pokoju i pojednania oraz nadziei, jaką daje on swemu ludowi.
Ludzie złej woli we władzach chińskich zdają się wierzyć, że aspiracje narodu tybetańskiego znikną wraz ze śmiercią Dalajlamy. To najbardziej niebezpieczne i krótkowzroczne założenie. Jego brak będzie, ma się rozumieć, straszliwym ciosem dla Tybetańczyków. Co jednak o wiele ważniejsze, Chiny zostaną wówczas z problemem sam na sam - bez przywódcy, który może liczyć na lojalność wszystkich rodaków i jest wierny idei niestosowania przemocy. Gdy go zabraknie, nasze stanowisko z pewnością się usztywni, a jego ewentualna śmierć na wygnaniu głęboko i nieodwracalnie zrani serca Tybetańczyków.
Bez Dalajlamy społeczeństwo tybetańskie nie zdoła zapanować nad złością i gniewem. A do wywołania poważnej destabilizacji wystarczy przecież kilka zdesperowanych osób lub grup. To nie jest groźba - to są fakty.
Poglądy Jego Świątobliwości, jedyna w swoim rodzaju więź między nim a narodem tybetańskim oraz szacunek, jakim cieszy się na arenie międzynarodowej, czynią zeń klucz tak do wynegocjowania warunków rozstrzygnięcia problemu tybetańskiego, jak i pokojowego zrealizowania ich w praktyce. Dlatego też bezustannie powtarzamy naszym chińskim partnerom, że Dalajlama nie jest problemem, lecz jego rozwiązaniem.
Podsumowanie
Zapewnienie prawdziwej autonomii narodowi tybetańskiemu leży w interesie Chin, które chcą stać się krajem pokojowym, pełnym harmonii i równowagi. Rozwiązanie sprawy Tybetu jest jednak ważne również dla społeczności międzynarodowej, a zwłaszcza dla naszego regionu. Tradycyjnie niestabilna Azja Środkowa budzi się i jest już pełna konfliktów. Tybet może odgrywać tu rolę stabilizującą, co jest bardzo ważne dla Indii, Chin, Rosji, a także Stanów Zjednoczonych i innych państw. Płaskowyż, który przez całe wieki odgrywał rolę bufora, może pomóc w stworzeniu bardziej spójnego i stabilnego regionu, pełniąc funkcję cennego mostu. Wielu lokalnych obserwatorów politycznych uważa, że rozwiązanie problemu tybetańskiego jest ważnym czynnikiem normalizacji stosunków chińsko-indyjskich19. Widząc w tym ogromne, wzajemne korzyści wszystkich zainteresowanych, Jego Świątobliwość zawsze popierał zbliżenie między Chinami a Indiami.
Rośnie świadomość niezwykłego znaczenia Płaskowyżu Tybetańskiego w wymiarze środowiska naturalnego. Weźmy choćby wodę. Nie ulega wątpliwości, że w ciągu kilku następnych dekad może stać się ona tak cennym surowcem jak ropa naftowa. Tybet jest dosłownie źródłem życia całego regionu i większości najważniejszych rzek Azji. Ochrona jego kruchego środowiska naturalnego powinna być więc priorytetem dla wszystkich.
Do tej pory władze chińskie dławiły nasz naród przy pomocy presji militarnej i politycznej oraz zastraszania. Widać to wyraźnie w ostatnich posunięciach najwyższego przywódcy partii w Tybetańskim Regionie Autonomicznym oraz w uporczywym odmawianiu Tybetańczykom swobód religijnych i innych praw człowieka. Działania te nie tylko szkodzą szczerym wysiłkom obu stron w poszukiwaniu obopólnie korzystnego pojednania, ale i stanowią źródło zażenowania oraz problemów dla chińskich władz, godząc w próby budowania wizerunku Chin jako pokojowego i odpowiedzialnego mocarstwa na arenie międzynarodowej tudzież harmonijnego społeczeństwa na płaszczyźnie wewnętrznej.
Mój kolega Kelsang Gjalcen i ja powtarzamy naszym chińskim partnerom, że stojące przed nami zadanie nie jest niewykonalne. Pozorną przepaść między stanowiskami można zmniejszyć przy pomocy szczerych rozmów oraz ciężkiej pracy. Jego Świątobliwość jest jednoznacznie wierny integralności i suwerenności Chińskiej Republiki Ludowej - Pekin musi natomiast uznać prawo Tybetańczyków do przetrwania jako odrębny naród, które zapisano już w chińskim systemie prawnym.
Nie łudzimy się, że wynegocjowanie rozwiązania będzie łatwe. Zrozumiawszy swoje stanowiska i dzielące nas różnice, mamy teraz nadzieję, że obie strony zaczną starać się szukać wspólnej płaszczyzny i budować wzajemne zaufanie. Z tą myślą Jego Świątobliwość wyraził pragnienie odbycia pielgrzymki do Chin20. Wywołało to sprzeciwy Tybetańczyków w Tybecie i poza jego granicami oraz naszych przyjaciół w świecie, którzy nie wierzą w szczerość Pekinu. Dalajlama jest jednak zdeterminowany i robi wszystko, co może, by przezwyciężyć panującą ciągle nieufność.
Udzielamy pełnego poparcia próbom budowania w Chinach harmonijnego społeczeństwa i ich aspiracjom pokojowego wzrostu. Sukces owego rozwoju uzależniony jest jednak od zgody wewnętrznej oraz stabilizacji, których nie osiągnie się bez rozwiązania problemu Tybetu. Chińska Republika Ludowa jest państwem wieloetnicznym i różnorodnym. Tak wygląda rzeczywistość - i fundament harmonijnego społeczeństwa. W najlepszym interesie kraju leży więc zaakceptowanie przez Tybetańczyków ich miejsca w ChRL z własnej woli.
Jego Świątobliwość i naród tybetański są wdzięczni za ogromne zainteresowanie oraz poparcie społeczności międzynarodowej. To dla nas bezcenne źródło inspiracji. Jesteśmy jednak świadomi, że ostatecznie problem rozwiązać muszą sami Tybetańczycy i Chińczycy. Mam nadzieję, że już wkrótce Jego Świątobliwość będzie mógł zwracać się do was ze złożonymi po buddyjsku dłońmi w geście podziękowania, a nie prośby o pomoc.
Pragnę też podkreślić, że chińscy urzędnicy wszystkich szczebli przyjmowali nas z największą gościnnością i uprzejmością, a nasi partnerzy zawsze postępowali przykładnie.
Jego Świątobliwość ma wizję narodu tybetańskiego żyjącego w harmonii w granicach Chińskiej Republiki Ludowej. Współczesne Chiny zrodziły się z historycznego ruchu na rzecz samostanowienia, a ich konstytucja głosi zasady równości. Budujmy nasze stosunki na owej równości oraz zagwarantujmy narodowi tybetańskiemu godność, by mógł on z własnej woli chcieć być częścią tego państwa. Nie możemy pisać na nowo historii, możemy jednak wspólnie budować przyszłość.
Lodi Gjalcen Gjari - Specjalny Wysłannik Jego Świątobliwości Dalajlamy, główny negocjator strony tybetańskiej w rozmowach z Pekinem.
1 Przemówienie w Parlamencie Europejskim, Strasburg, 14 października 2001. http://old.tybet.hfhr.org.pl/raport.php?raport_id=123
2 Por. np. Yedor, On the „Middle Way" of the Dalai Lama, Xinhua, 26 lipca 2006.
3 Kasur Lodi Gjari, Komunikat Specjalnego Wysłannika Jego Świątobliwości Dalajlamy, Dharamsala, 7 lipca 2005. http://old.tybet.hfhr.org.pl/raport.php?raport_id=105
4 Deng Xiaoping przekazał to stanowisko Gjalo Thondupowi, bratu Dalajlamy, w 1979 roku. Powtórzył je później Li Xianian, przyjmując pierwszą delegację wysłanników diaspory, oraz Ding Guangen, przewodniczący Departamentu Pracy Frontu Jedności KPCh, podczas spotkania z Gjalo Thondupem w Pekinie 22 czerwca 1992 roku. 25 sierpnia 1993 roku potwierdziło je także chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
5 Biała księga o kulturze tybetańskiej, Biuro Informacji Rady Państwa ChRL, 22 czerwca 2000.
6 W 1954 roku miasto Baicheng przeniesiono z prowincji Heilongjiang do prowincji Jilin. W 1955 roku - tybetańską - prowincję Xikang podzielono na dwie części, które przyłączono do Tybetańskiego Regionu Autonomicznego i prowincji Sichuan. W 1988 roku z prowincji Guangdong wydzielono prowincję Hainan, a w 1977 roku z Chongqingu i okolic utworzono okręg miejski Chongqing prowincji Sichuan.
7 Podział administracyjny ziem tybetańskich, portal MSZ ChRL. www.fmprc.gov.cn
8 Rozmowa Ngabo Ngałanga Dzigme z Zhou Enlaiem w maju 1951 roku. Jej treść potwierdził chiński przywódca Ulanfu podczas spotkania z Phuncogiem Taszi Taklą w Pekinie 29 maja 1982 roku.
9 Goldstein, Sherap, Siebenschuh, A Tibetan Revolutionary: The Political Life and Times of Bapa Phuntso Wangye, University of California Press 2004, s. 206. Chen Yi stał na czele delegacji rządowej, która inaugurowała Komitet Przygotowawczy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
10 Przyjęto ją na drugim posiedzeniu VI Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych 31 maja 1984 roku. Weszła w życie 1 października 1984 i została znowelizowana na XII posiedzeniu Stałego Komitetu IX OZPL 28 lutego 2001 roku.
11 Opublikowana przez Biuro Informacji Rady Państwa ChRL 23 maja 2004 roku w Pekinie.
12 Art. 4 Konstytucji ChRL z 4 grudnia 1982 roku.
13 Przemówienie w Lhasie, 29 maja 1980 roku.
14 Orędzie Jego Świątobliwości Dalajlamy z okazji 46. rocznicy narodowego powstania w Tybecie, Dharamsala, 10 marca 2005 roku. http://old.tybet.hfhr.org.pl/raport.php?raport_id=62
15 Ugodę podpisali 23 maja 1951 roku przedstawiciele rządu Tybetu i Chin. Uznawała ona zwierzchność Chin, gwarantując jednak Tybetańczykom pełną samorządność - w tym utrzymanie rządów Dalajlamy. Od 1951 do 1959 roku robił on wszystko, by przestrzegać jej postanowień, które złamały jednak Chiny, zmuszając go do szukania azylu w Indiach.
16 Apei Awang Jinmei (Ngabo Ngałang Dzigme), „Kiedy Tybet znalazł się pod panowaniem Chin"[w:] Biuletyn historii tybetańskiej partii komunistycznej, t. 3, 1988. Przekład angielski: Background Papers on Tibet, TIN, Londyn 1992.
17 Na przykład w słynnej Petycji siedemdziesięciu tysięcy znaków z maja 1962 roku.
18 Por. Goldstein..., op. cit.
19 „Podczas obrad Czwartego Forum w 2001 roku specjaliści z Uniwersytetu Pekińskiego przekonywali, że zbliżenie z Dalajlamą zmniejszy zagrożenie dla strategicznych interesów Chin na niestabilnym subkontynencie indyjskim". Taszi Rabgaj, Ceten Łangczuk Szarlo, Dialog chińsko-tybetański po epoce Mao, East-West Center 2004.
20 Orędzie Jego Świątobliwości Dalajlamy z okazji 47. rocznicy narodowego powstania w Tybecie, Dharamsala, 10 marca 2006 roku. http://old.tybet.hfhr.org.pl/raport.php?raport_id=416