Policyjna prowokacja przed Dżokhangiem
strona główna

Helsińska Fundacja Praw Człowieka

6-03-2007

 

Policyjna prowokacja przed Dżokhangiem

 

Tybetańskie źródła informują, że drugiego dnia Nowego Roku kalendarza księżycowego (19 lutego 2007) tłum pielgrzymów przed Dżokhangiem, najświętszym sanktuarium Tybetu, zaatakował dwóch mężczyzn noszących kurtki obszyte futrem śnieżnych panter. Pyskówka przerodziła się w bójkę; sprawcy zamieszania trafili do szpitala.

 

Ponad rok temu Dalajlama wezwał swoich rodaków do chronienia przyrody i wszelkiego życia, a zwłaszcza zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem. Odpowiedzią na ten apel była kampania publicznego palenia szmuglowanych z Indii skór tygrysów, panter i wydr oraz obszywanych nimi ubrań, które w ostatnich latach stały się symbolami statusu i - mimo martwych przepisów zakazujących ich posiadania - mile widzianym przez władze, egzotycznym magnesem dla turystów. Samorodni organizatorzy ze wszystkich regionów Tybetu, wykształceni młodzi ludzie wystrzegający się prowadzącej do więzienia retoryki politycznej i podkreślający zgodność swoich działań z chińskim prawem, doprowadzili do puszczenia z dymem futer wartych dziesiątki milionów yuanów i sprowokowali władze, które właśnie uczyniły zagrożoną wyginięciem tybetańską antylopę cziru jedną z maskotek pekińskich „zielonych" Igrzysk, do przekroczenia granic absurdu: służby bezpieczeństwa nie tylko wydawały zakazy, zatrzymywały, przesłuchiwały i zastraszały „winnych", ale też zaczęły zmuszać tybetańskich spikerów do pojawiania się na wizji w kurtach obszytych kontrabandą.

 

21 lutego w tym samym miejscu przed Dżokhangiem pojawił się chiński funkcjonariusz w ubraniu obszytym tygrysim futrem i powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch dni: pielgrzymi obrzucili go wyzwiskami, a gdy próbowali przejść do rękoczynów, tajniak wyjął broń. Zebranych błyskawicznie otoczył podwójny kordon uzbrojonych policjantów, uniemożliwiając im ucieczkę. Wszyscy zostali brutalnie pobici. Lokalne źródła są przekonane, że nie był to przypadkowy incydent, lecz pułapka zastawiona przez służby bezpieczeństwa. Kilkunastu uczestników tego zajścia zniknęło. Mogli zostać zatrzymani lub trafić do szpitali.