Nowa kampania walki z separatyzmem w Tybecie
Wiarygodne źródła utrzymują, że władze chińskie wydaliły 40 mniszek buddyjskich z klasztoru w stolicy Tybetu, Lhasie w ramach nowej kampanii walki z „separatyzmem” w tybetańskich instytucjach monastycznych.
Zastrzegające anonimowość źródło twierdzi, że w popularnych świątyniach pojawiają się nowi mnisi, posiadający niezbędne zezwolenia, nie przechodzący tradycyjnych, długich przygotowań i wyposażeni w telefony komórkowe, z których kontaktują się z urzędnikami chińskimi.
Inny mnich, który niedawno uciekł do Nepalu, poinformował RFA, że w lipcu wydalono od 40 do 50 mniszek z klasztoru Gjarak (albo Gjabdak) w lhaskim okręgu Phenpo Lhundrub (chiń. Lingzhi): „W Gjaraku przebywało około 50 mniszek. W lipcu władze chińskie zarządziły tam kampanię reedukacji patriotycznej. Jednym z jej elementów była rejestracja i fotografowanie mniszek. Na zdjęcia zgodziło się tylko sześć piastujących oficjalne stanowiska w świątyni, reszta odmówiła”.
RFA nie udało się uzyskać komentarza lhaskich urzędników z Biura ds. Religii.
Kampania „idzie pełną parą”
Inne zastrzegające anonimowość źródło potwierdza te doniesienia i wyjaśnia, że kampania „reedukacji patriotycznej” wymierzona jest w przebywającego na wygnaniu przywódcę Tybetu, Dalajlamę, który zdaniem władz stanowi zagrożenie dla lojalności wobec chińskiego państwa: „Władze ogłosiły kampanię, której elementem było fotografowanie mniszek. Zgodziło się tylko sześć, pełniących tam oficjalne funkcje. Ten klasztor to Talungu”. Celem kampanii jest walka z potencjalnym separatyzmem, a jej najważniejszym aspektem – zmuszanie duchownych do podpisania oświadczenia, krytykującego Dalajlamę.
„Wszyscy mniszki i mniszki muszą wypełnić formularz. Jego najważniejsza część to krytyka Dalajlamy. Dalej jest o separatyzmie itp.” – twierdzi źródło z Lhasy. W jednym z lhaskich klasztorów grupa mniszek odmówiła wypełnienia formularza. Wszystkie wzywano pojedynczo, grożąc, że jeśli go nie podpiszą, zostaną wydalone. „Kampania idzie pełną parą we wszystkich męskich i żeńskich klasztorach, nawet w Cuglhakhangu [lhaskiej „katedrze” Dżokhang]. Pięciu nowych mnichów zgodziło się wypełnić formularze i potępić Dalajlamę, więc inni musieli pójść w ich ślady. Wszyscy byli bardzo przygnębieni i zażenowani”. Według tego źródła kampania nabrała impetu po mianowaniu nowych urzędników w różnych departamentach. Ponieważ ludzie ci się nie znają, nie mogą sobie ufać i prześcigają się w skrupulatności.
Nowi „mnisi”
Celem grup roboczych jest „usunięcie każdego, kto okazuje lojalność wobec Dalajlamy. Z reguły do popularnych lhaskich klasztorów przyjmowano jedynie mnichów, którzy mieli za sobą pięć, dziesięć lat studiów. Teraz władze chińskie wydają czerwone zaświadczenia nowym mnichom, którzy nagle pojawiają się w świątyniach z telefonami komórkowymi. Jeśli w klasztorze dzieje się coś, co może mieć jakikolwiek związek z Jego Świątobliwością Dalajlamą, natychmiast dzwonią do urzędników lokalnych. Zdarzało się, że Chińczycy wpadali do świątyni jeszcze przed zakończeniem »podejrzanego« rytuału”.
Nękanie byłych więźniów
Według lokalnych źródeł władze zaostrzyły też kontrolę nad byłymi więźniami – zwłaszcza w czasie świąt i uroczystości publicznych – żeby zapobiec ewentualnym protestom. „Przed każdym świętem albo obchodami ubecy nachodzą byłych więźniów i nakładają na nich rozmaite restrykcje. Są ciągle obserwowani. W czasie uroczystości urzędnicy nękają ich codziennie – twierdzi źródło RFA. – Jeżeli któryś zareaguje gniewem, przetrząsają mu cały dom. Jeśli znajdą jakąś kontrabandę, na przykład zdjęcie Dalajlamy, wraca za kraty”.
O nowej fali kampanii „edukacji patriotycznej” w tybetańskich klasztorach informuje również Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji z Dharamsali.