Protesty w Tybecie – dzień jedenasty
Trwa przeczesywanie lhaskich domów i masowe aresztowania. O ich skali daje wyobrażenie relacja jednego z ostatnich cudzoziemców w mieście: „Na ulicach nie widać młodych ludzi".
Władze chińskie ściągają do TRA kolejne oddziały Armii Ludowo-Wyzwoleńczej - w tym elitarne i najlepiej wyposażone jednostki specjalne, które uczestniczyły też w pacyfikowaniu protestów - oraz zacieśniają kontrolę na granicach.
Tybetańskie źródło twierdzi, że nocą wywieziono z Lhasy do Chengdu, stolicy Sichuanu, 600 mnichów.
W odciętych od świata stołecznych klasztorach, które wciąż otaczają wojskowo-policyjne kordony, zaczyna brakować wody i żywności.
W ramach zastraszania społeczności tybetańskiej lokalna telewizja powtarza informacje o rozesłaniu listów gończych za 12 uczestnikami protestów.
Tybetańscy uczniowie i studenci w Chinach właściwych nie mogą opuszczać swoich campusów.
Niemcy zawieszają dwustronne rozmowy "pomocowe" z Chinami z powodu krwawej pacyfikacji protestów w Tybecie.
Tybetańczycy i przypadkowi świadkowie wciąż przekazują zdjęcia, filmy z protestów i identyfikują zabitych.
Pieszo, konno - koczownicy pędzą na niepodległościowy protest w miasteczku w prowincji Gansu.
Szesnastoletnia Lhundup Co zastrzelona przez policję 16 marca w Ngabie (chiń. Aba), w Sichuanie.
Ngoga Czukaso zastrzelony przez chińską policję 18 marca w Kardze (chiń. Ganzi).
Zakazana flaga Tybetu na maszcie w Sichuanie.
Chiny pokazują światu "24" zatrzymanych tybetańskich "chuliganów".