Samospalenie w Rebgongu
Rankiem 17 marca na głównej ulicy w Rongło, w Rebgongu (chiń. Tongren), w prowincji Qinghai dokonał samospalenia czterdziestoczteroletni świecki, Sonam Dhargje, ojciec trojga dzieci.
Płonąc wołał o koniec chińskich rządów i powrót Dalajlamy. Zginął na miejscu.
Tybetańskie źródła emigracyjne informują, że mężczyzna przyjechał do Rongło z rodzinnej wioski poprzedniego dnia. Rano miał „modlić się przed portretem Dalajlamy". Potem wypił naftę i nasączył nią tkaninę, którą przywiązał do siebie drutem. „Przechodnie, którzy próbowali go ugasić, nie mieli żadnych szans".
Tybetańczycy zanieśli zwłoki do klasztoru, przed którym trzy dni wcześniej podpalił się mnich buddyjski. Do świątyni natychmiast ściągnęły tysiące wzburzonych wiernych, nad którymi udało się zapanować duchownym. Kilkuset uzbrojonych funkcjonariuszy wycofało się widząc, że nie zdołają rozproszyć tłumu.
Po odprawieniu stosownych rytuałów mnisi skremowali zwłoki z honorami należnymi wysokiemu lamie. Po ceremonii zebrani wrócili do miasta, wołając o długie życie Dalajlamy i wolność swego kraju. Był to trzydziesty tak dramatyczny protest w Tybecie.