O sowie
Kuczuk Ngonmo
Nocą nocą, gdy wszystko zsuwa się w szlam snów,
A więc tą nocą opiekuje się jedynie sowa.
Pohukuje raz po raz w głębię mroku,
Pohukuje to na nasze jutro,
To na ciepło nadchodzącego słońca.
Ale nie widzicie,
Nie możecie zobaczyć,
Że w myślach sowy stoi majestatyczna ośnieżona góra,
Że brzegi sowich myśli leniwie pieści tafla kryształowego jeziora.
W królestwie rozciągającym się pod błękitnym niebem
Sowa dawno utraciła szczęście,
Dawno zapomniała pożądać.
Ilekroć rankiem źdźbła nie dostają słonecznego światła,
Rozmyślnie się dręczy.
Sowa śpi rano we własnym łóżku
Nie z powodu ślepoty czy innych przypadłości,
Tylko dlatego, że ma takie życzenie.
Czyż nam nie świeci?
Czyż nie świeci na nasze?
Mgliście mrugające gwiazdy dotrzymują sowie przyjaźni w smutku.
Kiedy ląduje na szczycie góry
I spędza z nimi noc,
Nie ma do niej dostępu ani opadający zimowy mróz,
Ani wznosząca się letnia wichura.
Choć brak jej zdolności orła,
Kiedy leci, niesie ją cierpienie,
Skrzydła oprószone prochem męczarni dzikich jaków.
Bywa za to ostatnio przeklinana i opluwana.
Sroki, co znają się wyłącznie na gniazdach,
Dzięcioły, umiejące tylko bębnić w drzewa,
I orły, którym wychodzi jedynie strzeżenie urwisk,
Chętnie przyznają się do boskiego rodowodu i korony,
Ale kto prócz sowy przeżyje nocą?
Spowijająca ziemię i niebo ciemność nie zniknie,
Tak jak nie zestarzeje się sowa ani jej sny.
Może dlatego, że widzi ciemność,
Podczas gdy wy tylko światło i światło.
2009
Kuczuk Ngonmo, laureat nagrody literackiej za debiutancki tomik wierszy, pracuje jako nauczyciel w Malho (chiń. Huangnan), w prowincji Qinghai.