Protest w Dzamthangu, zastrzelenie kolejnego Tybetańczyka
Policja otworzyła ogień do grupy Tybetańczyków, próbujących przeszkodzić w zatrzymaniu mężczyzny imieniem Tharpa, który 26 stycznia rozlepiał podpisane własnym nazwiskiem plakaty w miasteczku Dzito Barma, w okręgu Dzamthang (chiń. Rangtang) prefektury Ngaba (chiń. Aba) prowincji Sichuan.
„Na plakatach napisał: »Tybetańczycy nigdy nie porzucą swojej walki i będą organizować kolejne protesty, dopóki nie zostaną spełnione żądania tych, którzy się spalili« - informują źródła emigracyjne, powołujące się na naocznych świadków. - Dwie godziny później jego dom otoczyła chińska policja i służby bezpieczeństwa.
Natychmiast zebrało się mnóstwo ludzi, którzy krzyczeli, że jeśli zabiorą Tharpę, powstaną wszyscy Tybetańczycy.
Policjanci otworzyli ogień do tłumu, zabijając na miejscu szkolnego kolegę zatrzymanego, dwudziestoletniego Ugjena i raniąc kilka osób. Informacja rozeszła się lotem błyskawicy i do Barmy zjechało ponad dziesięć tysięcy Tybetańczyków z rejonów Dzito i Dzime. Sytuacja jest bardzo napięta".
Po tym i wcześniejszych protestach władze zablokowały dostęp do internetu i połączenia telefoniczne, więc niezależne potwierdzenie tych doniesień jest bardzo trudne.