Śmierć pątniczki próbującej ominąć policyjny posterunek w Czamdo
Dwie Tybetanki spadły ze skały w Czamdo (chiń. Changdu), próbując ominąć policyjny posterunek podczas pielgrzymki do Lhasy.
„Kobiety, świecka Namgjal Co i mniszka Ani Agon, obie po pięćdziesiątce, usiłowały obejść chińską blokadę. Wydarzył się tragiczny wypadek. Pierwsza zginęła na miejscu, druga jest w stanie ciężkim - mówi mieszkaniec Lhasy. - Szły z pielgrzymką z Luczu (chiń. Luqu), w prowincji Gansu do sanktuarium lhaskiego Dżokhangu". W Czamdo musiały ominąć posterunek, na którym policja sprawdza tybetańskich pątników. „Wybrały szlak przez góry i spadły".
W związku z falą samospaleń, do których dochodziło głównie we wschodnich i północnych regionach Tybetu, policja poddaje ścisłej kontroli Tybetańczyków zmierzających do Lhasy. „Największe problemy mają mieszkańcy Khamu i Amdo. Wielu jest zawracanych. Kiedy kobiety zobaczyły blokadę w Czamdo, musiały się przestraszyć i doszło do tragedii".
Niezależne źródła regularnie donoszą o kłopotach pielgrzymów podróżujących bez wymaganych zezwoleń. Jeden z pątników doliczył się ponad pięćdziesięciu blokad w położonych na wschód od stolicy okręgach Njingtri (chiń. Lingzhi), Pome (chiń. Bomi) i Pasze (chiń. Basu). Funkcjonariusze sprawdzali dokumenty, pytali o powód podróży i miejsce pobytu w Lhasie. Odwiedzający mogą w niej spędzić najwyżej miesiąc i muszą zgłosić się na policję zaraz po przyjeździe oraz przed wyjazdem.