Powolna, bolesna ewolucja:
Prawa człowieka w Chinach od 1949 roku
Wang Yu, Yu Ping


Wang Yu: Co sprawiło, że zainteresował się pan prawami człowieka?
Yu Ping: Wiele wydarzeń, które uprzytomniły mi, że społeczeństwu chińskiemu brakuje œwiadomoœci praw człowieka.
W 1985 roku dwóch francuskich profesorów wystosowało list otwarty do profesora prawa Uniwersytetu Pekińskiego, apelujšc o uwolnienie Wei Jingshenga, który był wtedy więŸniem politycznym. W odpowiedzi na uwagi owych intelektualistów, dotyczšce praw jednostki w Chinach, chiński profesor opublikował artykuł, w którym odpierał ich argumenty i bronił władz. Dowodził, iż skazanie Weia za kontrrewolucję oznacza, że jest on kryminalistš i zasługuje na więzienie.
Ten incydent uœwiadomił mi, że w naszym kraju nawet uczony może nie mieć pojęcia o znaczeniu praw człowieka. Nawet on nie wiedział, czym sš prawa człowieka. Nawet on zatracił zdolnoœć niezależnego myœlenia i działania.
Zaszokowało mnie to i obudziło. Zaczšłem się zastanawiać, czy ów profesor jest rzeczywiœcie głupcem czy raczej kanališ, której zaszczepiono totalnš uległoœć wobec władzy.
Inne wydarzenie miało w Szanghaju w 1989 roku, kiedy to rozwijał się ruch studencki. Trzech robotników skazano na œmierć za podpalenie pocišgu, który – jak ktoœ im powiedział – podstawiono dla żołnierzy, majšcych stłumić wystšpienia studentów. W telewizji pokazano transmisję z króciutkiego procesu. Nie ulegało wštpliwoœci, że jeden ze skazanych był psychicznie chory. Wszystkich błyskawicznie stracono.
Zauważyłem, że ich œmierć nie zrobiła na nikim wrażenia. Nie było żadnych protestów; właœciwie w ogóle o tym nie mówiono. Milczeli nawet moi najbliżsi znajomi – w większoœci uczeni.
W tym samym czasie zwolniono mnie – za udział w ruchu – z wydziału prawa Uniwersytetu Fudan. Wielu ludzi okazało mi prawdziwš sympatię i troskę. Decyzja władz wywołała wielkie zaniepokojenie moich przyjaciół i studentów. Niektórzy posunęli się nawet do krytykowania uniwersytetu za niesprawiedliwoœć.
Odmienne postawy wobec œmierci trzech robotników i zwolnienia mnie z pracy uprzytomniły mi, iż nasze poszanowanie dla praw człowieka żadnš miarš nie jest równe. Życie trzech robotników, uznanych za przestępców, było dla ludzi bezwartoœciowe, a mój przypadek – nauczyciela – mierzono zupełnie innš miarš.
Oczywiœcie, było wiele innych sytuacji, ale te wywarły na mnie największy wpływ. Uœwiadomiły mi wagę praw człowieka i ludzkiej godnoœci oraz wartoœć jednostki.

WY: Jak w œwietle pańskich badań wyglšda sytuacja praw człowieka we współczesnych Chinach? Ile etapów przeszliœmy w cišgu ostatnich pięćdziesięciu lat?
YP: Przede wszystkim, od chwili przejęcia władzy w Chinach przez komunistów prawa człowieka w ogóle się tu nie rozwijały. Œciœle mówišc, przez pięćdziesišt lat nie okazywano żadnego poszanowania podstawowym prawom człowieka. Mao kładł nacisk na perspektywę klasowš – innymi słowy, o wartoœci człowieka decydowało jego pochodzenie klasowe, a do okreœlonej klasy przypisywało państwo. Chłop, który harował przez całe życie, by kupić skrawek ziemi, był uznawany za „posiadacza” i traktowany jak wróg klasowy. Nikogo nie uważano za jednostkę; nikt nie miał żadnych praw. Nie istniała wolnoœć słowa, wolnoœć decydowania o tym, gdzie będzie się mieszkać, co robić itd.
W Chinach bezustannie gwałcono prawa jednostek. Państwo wymyœlało rozmaite metody przeœladowania i karania każdego, kto wyrażał odmienne poglšdy. „Innoœć” uważano za zagrożenie dla struktur państwa. WeŸmy kampanię przeciwko prawicowcom, wielkš proletariackš rewolucję kulturalnš i tak zwane kampanie mocnego uderzenia w przestępczoœć. Wszystkie one oznaczały głębokie ingerencje w życie prywatne, w tym sprawy intymne. Po to, by niszczyć reputację. Ludzi uznawano winnymi – przez skojarzenie – gdyż napisali wiersz, namalowali obraz, wzięli udział w spotkaniu, pozwolili sobie na niezależne myœlenie. Owe ataki, z reguły starannie reżyserowane, zniszczyły życie niezliczonych ludzi, często skazujšc ich na los gorszy od œmierci.
Powiedziałbym, że otwarcie kraju sprawiło, iż z czasem ludzie stali się bardziej œwiadomi należnych im praw. Jest na to dobry przykład – coraz więcej osób skarży rzšd na podstawie ustawy o sporach administracyjnych z 1989 roku. Dwadzieœcia lat temu byłoby to nie do pomyœlenia.

WY: Jeœli idzie o prawa indywidualne – co, pańskim zdaniem, najbardziej umyka społeczeństwu chińskiemu?
YP: Przede wszystkim większoœć Chińczyków nadal nie rozumie wartoœci życia, drogocennoœci każdego życia. To zdecydowanie najważniejsza sprawa.
Po drugie, większoœć Chińczyków ma bardzo mgliste pojęcie prawa własnoœci. Na Zachodzie prawo do własnoœci prywatnej stanowi integralnš częœć życia jednostki. To, co posiadasz, jest owocem twojej pracy. Należy do ciebie i tylko do ciebie, bo na to zarobiłeœ.
Po trzecie, Chińczykom brakuje poszanowania dla prawa do prywatnoœci – również własnej. Po prostu nie rozumiemy tego prawa. Władze bezlitoœnie ujawniały prywatne tajemnice, by niszczyć reputację swoich ofiar. Ludzie bardzo długo bali się przechowywać listy i prowadzić dzienniki. Kiedy dochodzi do konfliktów między działaczami, którzy musieli wyjechać z Chin, często stosuje się podobne metody i ujawnia jakieœ sprawy z prywatnego życia adwersarzy. Żal mi tych ludzi. Mam nadzieję, że nauczš się szanować prywatnoœć innych. Chciałbym wierzyć, że dotrze do nich w końcu, że stosujšc takš strategię, stajš się donosicielami Pekinu.

WY: Co pana najbardziej niepokoi we współczesnych Chinach?
YP: Władza publiczna, która należy wyłšcznie do rzšdu. Tak rzšd, jak obywatele nie wiedzš, gdzie przebiega granica władzy publicznej. Rzšd powinien przede wszystkim służyć ludziom. Ale i władze, i obywatele rozumiejš tę funkcję opacznie, sprowadzajšc jš do kontrolowania i dyscyplinowania społeczeństwa. Ludzie zapominajš, że to oni sš panami państwa, że to oni dajš mandat rzšdowi do zajmowania się ich sprawami. Locke powiadał, że władza nie może gwałcić praw ludzi. Powinniœmy o tym pamiętać.

WY: Jak najlepiej promować ideę praw człowieka w Chinach? Jakie kroki powinny podjšć władze? Co powinni zrobić ludzie, a zwłaszcza działacze praw człowieka?
YP: Rzšd powinien przede wszystkim zbudować stabilny system prawny, zgodny z międzynarodowymi standardami praw człowieka. Trzeba, na przykład, przepisów, które chroniłyby – jak zapisano w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i międzynarodowych paktach – dzieci przed wykorzystywaniem, kobiety przed dyskryminacjš itd. Niemniej nie wystarczy samo przestrzeganie prawa. Można powiedzieć, że hitlerowskie Niemcy były w pewnym sensie państwem prawa. Nie ulega jednak wštpliwoœci, że ten system prawny się nie sprawdził. Należy więc promować dobre prawo, zgodne z międzynarodowymi normami.
Jeœli idzie o społeczeństwo, drogš do zaszczepiania praw człowieka jest, ma się rozumieć, edukacja. To oczywiste. Działacze muszš systematycznie pracować, by pomóc ludziom zrozumieć i docenić prawa człowieka. Nie muszę dodawać, że trzeba na to czasu.
Dobrym znakiem jest pojawienie się w Chinach [instytucji] pomocy prawnej. Prawa człowieka powoli przestajš dotyczyć li tylko dysydentów i wkraczajš w codzienne życie społeczeństwa chińskiego.

WY: Mieszka Pan na Zachodzie od siedmiu lat. Czy w tym czasie zdarzyło się coœ, co wpłynęło na pański stosunek do praw człowieka?
YP: Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak ceni się tu ludzkie życie. Na Zachodzie jest ono najwyższš wartoœciš. Szary człowiek może znaleŸć się tu nagle w centrum uwagi tylko dlatego, że jego życiu zagraża jakieœ niebezpieczeństwo. Takie sytuacje wprawiały mnie w prawdziwe osłupienie.
Pamiętam, że przed paru laty mała amerykańska dziewczynka wpadła do głębokiej studni. Dwadzieœcia cztery godziny na dobę media informowały widzów o jej stanie i przebiegu akcji ratunkowej. Odnosiło się wrażenie, że życie tej dziewczynki stało się sprawš wagi państwowej. Kiedy jš wreszcie wycišgnięto, dziennikarze wychwalali jej „odwagę”. Wszystko to zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Podczas konfliktu bałkańskiego zestrzelono na wrogim terytorium amerykańskiego pilota. Za dnia ukrywał się, a nocš próbował skontaktować ze swoimi towarzyszami. Udało się go uratować. Naród uznał go za bohatera. Dlaczego? Bo zrobił wszystko, by ratować swoje życie. W Chinach byłoby to nie do pomyœlenia. Oczywiœcie, my też czcimy bohaterów. Ale u nas sš to ludzie, którzy coœ osišgnęli – powiedzmy wykonali jakieœ niezwykle trudne zadanie. Nigdy nie uznalibyœmy za bohatera kogoœ, kto po prostu ocalił własnš skórę.
Te dwa zdarzenia uœwiadomiły mi fundamentalnš zasadę praw człowieka: życie ludzkie jest nie tylko najcenniejszš rzeczš na œwiecie, ale – czy to dziewczynki, czy żołnierza – ma również tę samš wartoœć. Kiedy ratujesz życie, własne lub cudze, stajesz się bohaterem.
Zaskoczyło mnie również to, jak Zachód traktuje swoich żołnierzy, którzy wpadli w ręce wroga. Ich los staje się przedmiotem zainteresowania całego kraju. Ludzie wišżš na gałęziach żółte wstšżeczki, będšce symbolem nadziei. Kiedy jeńcy wracajš do domu, traktuje się ich jak bohaterów. Uprzytomniło mi wagę poszanowania fundamentalnego prawa do życia.
W Chinach jest zupełnie inaczej. Jeżeli żołnierz zostaje pojmany przez wroga, to znaczy, że nie był wystarczajšco odważny. Jeœli go wypuszczš, uznamy, że miał szczęœcie. Nigdy nie zobaczymy w nim bohatera.

WY: Słyszałem od wielu Chińczyków, że majš teraz więcej swobód niż kiedykolwiek wczeœniej. Niektórzy sš tak zadowoleni z sytuacji, że irytuje ich krytykowanie władz. Uważajš, że nie przyniesie to nic dobrego, i wyładowujš niezadowolenie na działaczach demokratycznych i obrońcach praw człowieka.
YP: Dokładnie. Bywa to ogromnie frustrujšce dla tych, którzy próbujš robić coœ dla demokracji i praw człowieka. Na obecnš sytuację można patrzeć z dwóch perspektyw. Z perspektywy państwa, polityka władz nie zmieniła się na jotę. Co więcej, w niektórych przypadkach stanowisko władz uległo wręcz zaostrzeniu. WeŸmy ograniczenia wolnoœci gromadzenia się i zrzeszania oraz wolnoœci słowa, które wprowadzono w ostatnich latach. W zeszłym roku przyjęto przepisy, dotyczšce rejestrowania i działania grup społecznych. Ta ustawa jest wielkim krokiem wstecz w porównaniu z zasadami z 1989 roku. Na mocy znowelizowanej ustawy rzšd może ot tak pozbawić każdego prawa do zrzeszania się, choć międzynarodowe pakty nakładajš na władze obowišzek chronienia owego prawa.
Z perspektywy codziennego życia sytuacja jest jednak znacznie lepsza. Ludzie majš znacznie większš swobodę wyboru miejsca zamieszkania, choć nadal obowišzuje system meldunkowy. Wiele osób może zmienić pracę, podróżować po Chinach a nawet wyjechać za granicę. Rosnš konta bankowe – w każdym razie niektórym – co stwarza iluzję wolnoœci. Ludzie nie rozumiejš jednak, że nie istniejš żadne gwarancje tych osišgnięć. Jeœli rzšd wpadnie na taki pomysł, wszystko to może zniknšć w jednej chwili.
Ci, którym żyje się lepiej, zdajš się nie zauważać, że rzšd jest coraz bardziej autorytarny wobec grup, w których widzi zagrożenie. Wyznawcy Falun Gong – a sš wœród nich również nowobogaccy – sš przecież przesłuchiwani, aresztowani i skazywani na drakońskie kary. Dysydenci trafiajš za kraty na wiele lat. Wyrażanie opinii, które kłócš się z poglšdami władz, jest nadal bardzo niebezpieczne.

Wang Yu jest poetš i członkiem zarzšdu organizacji Human Rights in China (HRIC).
Yu Ping jest doradcš prawnym HRIC.

Copyright Š 1999 China Rights Forum