©fot. Jerzy Gumowski (Agencja Gazeta) |
Aleksander Frydrychowicz, Trybuna: Mam takie pytanie – czy Wasza
Świątobliwość bardziej czuje się politykiem czy bardziej duchownym? I drugie
pytanie – dlaczego potrzebne było pośrednictwo kościoła prawosławnego,
żeby Wasza Świątobliwość przyjechał do Polski?
Dalajlama: ??? Marek Nowicki: Nic takiego nie miało miejsca; drugie pytanie jest więc po prostu bezzasadne. Dalajlama: Proszę spojrzeć na moją twarz i zdecydować samemu: bardziej polityk czy bardziej duchowny. Gdyby zajrzeć w mój kalendarz, myślę, że sprawom duchowym – medytacji, studiom religijnym – poświęcam codziennie jakieś osiemdziesiąt procent mego czasu. I, na przykład, kiedy śnię, nie śni mi się, że jestem dalajlamą; śni mi się, że jestem mnichem. Proszę więc obserwować mnie uważnie przez te kilka dni i samemu zdecydować. Wydaje mi się, że powinienem się przedstawić. Przede wszystkim uważam się za człowieka, za istotę ludzką. Uważam, że powinniśmy widzieć w sobie nawzajem ludzi – to bardzo ważne. Na tej płaszczyźnie staram się zawsze promować, propagować ludzkie wartości. Próbuję coś wnieść. Na drugim poziomie, uważam się za buddyjskiego mnicha. Kontynuując własną praktykę duchową, staram się więc przyczyniać do lepszego zrozumienia między różnymi tradycjami religijnymi. |
Krzysztof Czabański (Prezes Polskiej Agencji Informacyjnej):
Witam Państwa serdecznie, witam Szanownego Gościa w imieniu Polskiej Agencji
Informacyjnej, chciałem jednocześnie złożyć wyrazy solidarności z narodem
tybetańskim i ze wszelkimi dążeniami do wyzwolenia i do pokoju dla tego
narodu. Zapraszam Państwa na spotkanie i przy okazji informuję, że to spotkanie
jest transmitowane na żywo do Internetu przez Polską Agencję Informacyjną.
Miłego spotkania.
Marek Nowicki (Helsińska Fundacja Praw Człowieka): Dzień dobry
Państwu. Mam zaszczyt przedstawić Państwu filozofa, mnicha, przywódcę duchowego
i politycznego Tybetańczyków, XIV Dalajlamę Tybetu. Jego Świątobliwość
pierwszy raz był w Polsce na zaproszenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
w 1993 roku. To jego druga wizyta w naszym kraju. W ciągu tych siedmiu
lat naszej życie w pewnej mierze uległo zmianom – niestety sytuacja Tybetańczyków
jest taka sama, jak wtedy. Mamy pół godziny na rozmowę. Bardzo proszę o
pytania.
Jacek Dobrowolski: Siedem lat temu miałem zaszczyt spotkać Waszą
Świątobliwość w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu i spytałem wtedy, czy
Wasza Świątobliwość sądzi, że żyjemy w epoce ciemności, Apokalipsy, w erze
Kalijugi. Odpowiedział Wasza Świątobliwość, że instynkt przeżycia będzie
silniejszy niż instynkt samozniszczenia i że sądzi, iż następna epoka będzie
znacznie szczęśliwsza. Czy może Wasza Świątobliwość stwierdzić, że nadal
wierzy, iż przyszła epoka będzie szczęśliwsza?
Dalajlama: Sprawy takie jak klęski żywiołowe, susze, trzęsienia
ziemi lub spadające z nieba meteoryty [śmiech] – te rzeczy są od
nas niezależne. Co się jednak tyczy cierpień wywołanych przez ludzi, to
sądzę, że ludzkość staje się bardziej dojrzała. Przyszłość, XXI wiek może
być szczęśliwszy, pełen pokoju.
To bardzo ważna sprawa. Spójrzmy na mijające stulecie z szerszej perspektywy.
I sytuacja, i sposób myślenia ludzi były diametralnie różne na początku
i pod koniec wieku. Zacznijmy od tego, iż w pierwszej połowie XX wieku
ludzie sądzili, że wojna jest czymś naturalnym i nieuniknionym. Później
zmienili zdanie i dziś nikt już tak nie myśli. Przystąpiono nawet do redukcji
broni jądrowej, do rozbrojenia.
Następna kwestia to prawa człowieka i demokracja. Na początku wieku
o prawach człowieka mówiła ledwie garstka. Niemniej potem stały się one
pojęciem uniwersalnym. To również wielka zmiana. W pierwszych dekadach
XX wieku powstawały reżimy totalitarne. Towarzyszyło temu przeświadczenie,
iż takie systemy mogą przeobrazić społeczeństwo. I dostaliśmy rewolucję
bolszewicką. A potem, w tym samym stuleciu, wszystko się zmieniło. I to
nie za sprawą siły, ale od wewnątrz. To, moim zdaniem, doskonały przykładu
ludzkiego instynktu: miłość, wolność, demokracja.
Następna sprawa – ekologia. Na początku wieku obowiązywał model nieograniczonej
eksploatacji zasobów naturalnych. Wołano: „konsumujmy, konsumujmy”. Później
zaczęto zdawać sobie sprawę, że spoczywa na nas odpowiedzialność za tę
Planetę. W końcu powstały partie Zielonych – partie polityczne, których
programem jest ekologia, troska o środowisko naturalne. Myślę że są to
wielkie pozytywne zmiany...
Wreszcie sprawa czwarta: w XIX i na początku XX wieku ludzie sądzili,
że religia i nauka nie mają ze sobą nic wspólnego. I że przyszłość ma tylko
nauka, a religia jest bezużyteczna. W XX wieku nauka rozwijała się bardzo
dynamicznie i wiele osiągnęła – weźmy choćby teorię kwantową i nauki medyczne.
Jeśli idzie o te ostatnie, uczeni doszli do wniosku, że umysł – który kształtuje
się nie zastrzykami, lecz przez medytację, medytację analityczną – ma wpływ
na zdrowie człowieka. Nauka i duchowością zaczynają się więc do siebie
zbliżać – to też zjawisko nowe.
Dalej: religia. Dawniej ludzie byli przeświadczeni, że może istnieć
tylko jedna prawda, jeden Bóg, jedna religia. Odrzucali więc inne religie
i uważali, że należy nawracać wszystkich na tę jedynie prawdziwą, czyli
ich własną, często nawet siłą. Teraz to się zmieniło. Udało się zbudować
pluralizm religijny: [poszanowanie dla] wielu prawd wielu religii. Harmonia
między religiami rośnie z roku na rok, z dekady na dekadę.
A zatem ogólny trend jest, moim zdaniem, pozytywny. Nie oznacza to,
oczywiście, że ludzkość stanie się nagle doskonała. Dopóki na tej małej
planecie będą mieszkać ludzie, dopóty będziemy mieli do czynienia z problemami.
Niemniej nasze umysły stają się bardziej dojrzałe. Ludzie stwarzają problemy,
ale i walczą z nimi. Niektóre nawet likwidują. Z tego właśnie czerpię moją
wiarę. Instynkt przetrwania jest silniejszy od instynktu niszczenia [śmiech].
Przepraszam innych dziennikarzy, mówiłem za długo.
Pytanie: Czy Wasza Świątobliwość wyobraża sobie sytuację tak
tragiczną, że nigdy nie wróci do Tybetu? Bo to jest, niestety, wyobrażalne.
Dalajlama: Mówi Pan o tragedii Tybetu... Zostałem uchodźcą z
określonych przyczyn. Otrzymałem azyl polityczny. Mój powrót uzależniony
jest więc od sytuacji w Tybecie. Problem Tybetu nie wziął się z wojny domowej
czy klęski żywiołowej. Problemem Tybetu jest w pewnym sensie częścią problemu
całych Chin. W Chinach zachodzą przemiany. Nie zabiegam o niepodległość,
nie dążę do oderwania Tybetu od Chin. Jestem przekonany, że znalezienie
pozytywnego rozwiązania to tylko kwestia czasu. Jestem optymistą i sądzę,
że będę mógł wrócić. W tym życiu. Jednocześnie trzeba pamiętać, że problem
Tybetu nie jest problemem Dalajlamy czy tylko starszego pokolenia. To sprawa
całego narodu, narodu tybetańskiego. Pokolenia odchodzą, dalajlamowie zmieniają
się, znikają. Ale naród pozostanie.
Pytanie: Chciałem zapytać Waszą Świątobliwość, jak wygląda w
tej chwili sytuacja w Tybecie. Czy przy pozornych zmianach, pewnym wygładzeniu,
komuniści chińscy nie zmienili swojej najbardziej istotnej działalności
w Chinach, w Tybecie. Jak to wygląda w kontekście tego, że jeszcze kilka
tygodni temu grozili militarnym zajęciem Tajwanu, który też jest szczególną
częścią państwa chińskiego. Chciałem też wyrazić Waszej Świątobliwości
serdeczne podziękowanie za to, że po tej konferencji Wasza Świątobliwość
udaje się pod najcięższe więzienie w historii komunistycznej Polski, więzienie
na Rakowieckiej, aby uczcić pamięć więźniów politycznych, którzy byli tam
więzieni przez blisko pięćdziesiąt lat. Jest to bardzo ważny gest, na który
się nie zdobył dotychczas żaden z wybitnych gości, którzy byli w Polsce
w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Dalajlama: Gdyby próbował omówić obecną sytuację w Tybecie,
zabrałoby to ładnych parę minut. Nie będę więc zagłębiał się w szczegóły.
W gruncie rzeczy myślę, że cały świat wie, co dzieje się w Tybecie. Chińczycy
wkroczyli do Tybetu przed pięćdziesięciu laty, niemniej sprawa Tybetu pozostaje
dla chińskich władz tematem bardzo drażliwym. Gdyby, jak chce chiński rząd
i chińska propaganda, nie było żadnej „kwestii Tybetu”, gdyby Tybet rozwijał
się szczęśliwie, a jedyny problem stanowiła garstka ludzi, z dalajlamą
na czele, będących narzędziami „antychińskich sił zachodnich” – nie byłoby
powodów dla takiego przeczulenia.
Tak więc, niezależnie od tego, czy rząd Chin uznaje to otwarcie czy
nie, istnieje poważny problem – problem praw człowieka, problem środowiska
naturalnego, problem zachowania kultury tybetańskiej, buddyjskiej duchowości,
a także problem równości. Nie jest to zatem sprawa prosta, ma wiele aspektów.
Pytanie: Ostatnia książka Waszej Świątobliwości to „Etyka na
nowe tysiąclecie”. W książce tej Wasza Świątobliwość pisze o dobrych ludziach
– że ważne jest być dobrym. Co Wasza Świątobliwość ma na myśli?
Dalajlama: Serdeczność, dobre serce. Moim zdaniem, celem naszego
życia jest szczęście. Często jednak sami przysparzamy sobie cierpień. Spójrzmy
na zwierzęta, których umysły są znacznie mniej skomplikowane. Jeżeli mają
co jeść i gdzie ułożyć się do snu, są spokojne. Ale w nas, za sprawą umysłu
i inteligencji, jest wiele myśli, wiele wątpliwości, wiele smutku... Inteligencja
może nam przysparzać bólu i cierpień, ale i pomóc cierpienie przezwyciężać.
Kluczem jest ludzka serdeczność, dobre serce i powinniśmy starać się je
rozwijać – jeśli nie przez modlitwę, to, posiłkując się inteligencją, medytację
analityczną.
Każdy z nas pragnie szczęścia i pokoju. Najlepszym sposobem na ich
osiągnięcie – jeśli zdajemy sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywają tu nasze
uczucia – jest dobroć i współczucie. Moim zdaniem, bardzo pomocna jest
medytacja analityczna... Uczeni odkryli niedawno, że ludzie, którzy często
używają słów „ja”, „mnie”, „moje”, są bardziej narażeni na zawał. Dlaczego?
Bo z tak ciasnej perspektywy nawet błahy problem wydaje się ogromny. Jeśli
jednak myślimy przede wszystkim o innych, autentycznie troszczymy się o
nich, nasz umysł otwiera się i nagle widzimy, że tak naprawdę nie ma żadnego
problemu. Żadnych wrogów i żadnych złych sił. Trzeba więc analizować, analizować
i myśleć, myśleć, myśleć. Jeśli to zrobimy, przekonamy się, że dobre serce
jest fundamentem szczęśliwego życia. Tak to widzę. Nie mówię tu o religii
czy wierze – wystarczy spróbować, poeksperymentować w codziennym życiu.
Badając swoje uczucia, stopniowo kształtujemy samych siebie. Dzięki
takiej analizie odkrywamy, co jest pozytywne i użyteczne, a co negatywne
i szkodliwe. Rzeczy dobre trzeba rozwijać, a szkodliwe odrzucać.
W tej małej przestrzeni [wskazując na głowę], naprawdę małej, jest
mnóstwo rzeczy. Cały wewnętrzny kosmos. Trzeba go dokładnie zbadać. Mamy
więc co analizować, badać, co jest pożyteczne, a co szkodliwe. Moim zdaniem
to nie musi być kwestia religii, ale, jak to nazywam, etyki świeckiej...
Za długo. Przepraszam.
Pytanie: Chciałbym zapytać Waszą Świątobliwość o spotkania z
Ojcem Świętym. Czy są jakieś wspomnienia które zapadły szczególnie Waszej
Świątobliwości w pamięci?
Dalajlama: Zacznijmy od początku – mamy ten sam pogląd na życie
i świat. My, ludzie, potrzebujemy duchowości, materialny komfort nam nie
wystarczy. Druga sprawa: harmonia pomiędzy różnymi tradycjami religijnymi.
Papież był inicjatorem spotkania w Asyżu. Dziś, mimo słabego zdrowia, z
ogromną determinacją stara się budować bliższe więzi między różnymi tradycjami
chrześcijańskimi, na przykład greckim i rosyjskim prawosławiem, dając wielki
dowód oddania tej sprawie. I wreszcie, od ponad dwudziestu lat buddyjscy
i chrześcijańscy, przede wszystkim katoliccy, mnisi i mniszki prowadzą
wspólny program, program wymiany. Przynosi on ogromne korzyści i pomaga
pogłębiać wzajemne zrozumienie i szacunek.
Pytanie: Nawiązując do odpowiedzi na pierwsze pytanie
– Wasza Świątobliwość, wydaje się, że w zmieniającym się świecie zmiany
świadomościowe ludzi nie nadążają za zmianami technologicznymi. Europa,
która ma najdłuższe tradycje demokracji, pokazuje, że w Europie nadal są
reżimy totalitarne czy autokratyczne, jak reżim Miloszewicza w Jugosławii
czy reżim Łukaszenki na Białorusi. Wasza Świątobliwość otrzymał Pokojową
Nagrodę Nobla. Jako laureat tej nagrody, przywódca narodu pokojowo walczącego
o swoją niepodległość, jakie ma Wasza Świątobliwość przesłanie dla przywódców
tych totalitarnych państw i narodów, w tym również mojego, walczących o
swoje prawa.
Dalajlama: Mówiłem już, że systemy totalitarne, marksistowskie
czy niemarksistowskie, upadają. To zupełnie oczywiste. Cóż, z mieszkańcami
tych smutnych państw chciałbym po prostu podzielić się determinacją, optymizmem
i oddaniem idei walki bez stosowania przemocy. Tym właśnie. I może... cierpliwością?
A co do przywódców – sam nie wiem! [śmiech]
Pytanie: Wasza Świątobliwość będzie w przyszłym tygodniu w Danii
i spotka się tam z premierem. W tej chwili premier jest w Chinach, gdzie
powiedziano mu, żeby nie mieszał się w wewnętrzne sprawy tego kraju i,
o ile to możliwe, odwołał spotkanie z Waszą Świątobliwością. Jakie będzie
przesłanie Waszej Świątobliwości dla naszego premiera?
Dalajlama: Rząd chiński, niestety, zawsze widział we mnie notorycznego
wichrzyciela [śmiech] lub jeszcze coś innego... Osądźcie Państwo sami.
Kiedy podróżuję, rząd Chin zawsze stara się wywierać naciski na ludzi
– nawet na uniwersytetach – z którymi mam się spotkać. To nic nowego. Normalna,
zwykła rutyna. W każdym kraju, który odwiedzam, przedstawiciele Chin są
bardzo zajęci. Jeśli idzie o premiera – to zawsze podkreślam, że dobre
stosunki z Chinami są bardzo ważne. Chiny to ogromny kraj o długiej historii,
odgrywający bardzo ważną rolę w stosunkach międzynarodowych.
Utrzymywanie dobrych stosunków nie oznacza przecież ustępliwości. To
błąd. Dobre stosunki muszą być szczere i oparte na prawdzie. Dlatego też
trzeba poruszać kwestie takie jak prawa człowieka, demokracja czy wolność
religii. A to, czy premier spotka się ze mną czy nie, zależy wyłącznie
od niego. Nie chcę stwarzać Duńczykom – i nikomu innemu – niepotrzebnych
problemów. Dziękuję Państwu.
[po chwili]
Dalajlama: Wydaje mi się, że widzę na sali korespondentów z
Chin. Witam serdecznie. Uważam, że osobiste spotkania – twarzą w twarz
– są bardzo ważne. Jeżeli mają państwo jakieś pytania, to, choć konferencja
już się skończyła, bardzo chętnie na nie odpowiem.
[cisza]
Skoro tak, to bardzo proszę, by dokładnie przekazali Państwo do Pekinu
to, co tu mówiłem, ponieważ jedną z najważniejszych przyczyn naszego problemu
jest niewiedza i nadmierna podejrzliwość. Dziękuję!