Zhao Qizheng
(minister w Biurze Informacji Rady Państwa ChRL)
Zorganizowaliśmy tę konferencję, by omówić sprawy naszej narodowej tybetologii
i roboty propagandowej w sprawie Tybetu. Mamy się tu zastanowić, jak w
nowej sytuacji badania tybetologiczne mogą wspomóc naszą pracę propagandową
za granicą. To pierwsze takie spotkanie, na jakie was zaprosiliśmy. Po
raz pierwszy będziemy się zastanawiać, jak, z perspektywy wizerunku [kraju]
za granicą, poprawić robotę tybetologiczną – i odwrotnie. Przede wszystkim,
w imieniu Departamentu Propagandy Rządu Centralnego i Biura Informacji
Rady Państwa, serdecznie witam wszystkich zebranych tu specjalistów i uczonych.
Chciałbym także wyrazić uznanie za długie lata waszej pracy i wspaniałe
osiągnięcia w dziedzinie tybetologii i propagandy zagranicznej w sprawie
Tybetu.
Wizerunek Tybetu za granicą stanowi ważny element propagandy zagranicznej
naszego kraju oraz niezwykle ważny element naszej walki z kliką Dalaja
i wrogimi zachodnimi siłami. Pamiętając o rezultatach, jakie chcemy osiągnąć,
musimy prowadzić precyzyjne badania sprawy Tybetu. Musimy też pilnie kontynuować
naszą propagandową robotę. Zabiegi te są związane nie tylko ze sprawą kraju
i narodowej jedności, ale i z polityką otwartych drzwi, reformami, postępem
i stabilnością naszego państwa. Na departamencie propagandy i instytucjach
kulturalnych spoczywa więc wspólna odpowiedzialność.
Chciałbym zwrócić uwagę towarzyszy na kilka kwestii, dotyczących obecnego
stanu naszej walki o Tybet oraz sposobów na poprawienie naszej propagandy
zagranicznej w sprawie Tybetu.
Tak zwana „sprawa Tybetu” jest dla państw zachodnich – w tym Stanów
Zjednoczonych – głównym pretekstem do westernizowania i dzielenia naszego
kraju. Państwa zachodnie, w tym Stany Zjednoczone, chcą obalić nasz kraj
i promować swoje systemy społeczne, własne wartości i interesy narodowe.
W tym celu będą zawsze posługiwać się sprawą Tybetu, próbując westernizować,
dzielić i osłabiać nasz kraj. Klika Dalaja nigdy nie zmieniła swego separatystycznego
charakteru i nie poniechała działań, mających podzielić nasze państwo.
Nasza walka z kliką Dalaja i wrogimi siłami zachodnimi jest zatem długofalowa,
poważna i skomplikowana.
Nasza walka z kliką Dalaja wchodzi obecnie w nową fazę. W zeszłym roku
państwa zachodnie, a przede wszystkim Stany Zjednoczone, podjęły militarną
interwencję w federacji jugosłowiańskiej. Skuteczna interwencja w imię
etnicznej religii doprowadziła do niepokojącego rozkwitu nowej kultury
interwencjonizmu, co przyczyniło się do coraz częstszego przywoływania
kwestii tybetańskiej.
Administracja USA stosuje dwulicową strategię, łącząc naciski na podjęcie
dialogu chińsko-tybetańskiego z otwartym poparciem dla Dalaja. Amerykańskie
poparcie dla kliki Dalaja jest coraz wyraźniejsze. Klika Dalaja, wzmacniając
diabelski sojusz z międzynarodowymi elementami i siłami antychińskimi,
łączy krzykliwe apele o dialog z posunięciami, mającymi umiędzynarodowić
sprawę Tybetu. Uprawia politykę kija i marchewki, by otwarcie przeciwstawiać
się Chinom i próbować je dzielić. Ich nowe, agresywne poczynania są coraz
bardziej wyraziste.
Po pierwsze, klika Dalaja zrobiła milowy krok, wzmagając działania,
które mają umiędzynarodowić sprawę Tybetu. Wygląda to tak: Dalaj, pod płaszczykiem
„prywatnych wizyt”, bierze udział w międzynarodowych konferencjach. Często
odwiedza różne państwa pod pozorem udzielania „nauk duchowych”. W ten sposób
promuje niepodległość Tybetu i konsoliduje swoją bazę w Europie i Stanach
Zjednoczonych. Jednocześnie coraz bardziej infiltruje kraje rozwijające
się w Ameryce Południowej, Azji i Afryce oraz przekonuje do sprawy Tybetu
ekspertów od praw człowieka z ONZ na najwyższych szczeblach. Celem strategii
Dalaja jest podzielenie macierzy, zyskanie politycznego poparcia i uruchomienie
ONZ.
Zachodni przywódcy współpracują ze sobą, przyjmując Dalaja w coraz
bardziej wyrafinowany sposób i podnosząc status takich spotkań. Robią wszystko,
by umocnić wizerunek Dalaja i zrobić zeń postać formatu międzynarodowego.
Podczas oficjalnych i nieformalnych spotkań na najwyższych szczeblach opowiadają
sobie o Dalaju i wspólnie naciskają na nasz kraj, szukając dla siebie pozycji
mediatora. W 1999 roku Dalaj złożył siedemnaście wizyt w czternastu państwach.
To w ostatnich latach wynik rekordowy. Co więcej, jego plan podróży obejmował
– obok Stanów Zjednoczonych i państw europejskich, które odwiedza często
– najważniejsze kraje rozwijające się Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki,
takie jak Brazylia, Chile, Argentyna, RPA, Izrael itd. W tym roku Dalaj,
przez swoje kontakty, szczególnie intensywnie zabiegał o składanie wizyt
w państwach południowoazjatyckich: Tajlandii i Korei Południowej. Podczas
niedawnej konferencji grup popierających Tybet otwarcie proponowano zwiększenie
ich skuteczności w Ameryce Łacińskiej i Afryce. Możliwe, że zrobią wszystko,
by utworzyć podobne organizacje w wielu krajach azjatyckich.
Po drugie, zorganizowane, wymierzone w Chiny kampanie separatystyczne
nabrały przyspieszenia, otwartości i impetu. W ostatnich latach klika Dalaja
wykorzystywała rocznice i sponsorowane przez ONZ konferencje międzynarodowe
do organizowania kampanii i demonstracji, potęgujących wielowymiarowy zgiełk
wokół Tybetu. W zeszłym roku, podczas wszystkich zagranicznych wizyt naszych
przywódców, klika Dalaja – potajemnie podżegana i wspierana przez państwa
zachodnie oraz grupy poparcia dla Tybetu – zakłócała program wiecami i
protestami. W ten sposób zyskała międzynarodową platformę i pośrednictwo
na najwyższych szczeblach. W tym roku klika Dalaja szczegółowo zaplanowała
wykorzystanie wszystkich międzynarodowych imprez organizowanych pod egidą
ONZ do zdobywania rozgłosu i wywierania nacisków. Co więcej, wywołała też
bezprecedensową kampanię przeciwko Chinom podczas 56. sesji oenzetowskiej
Komisji Praw Człowieka.
Po trzecie, klika Dalaja stara się zacieśnić więzi z innymi etnicznymi
elementami separatystycznymi i siłami antychińskimi. Walcząc o niepodległość
Tybetu, klika Dalaja coraz ściślej wiąże się z różnymi wewnętrznymi i międzynarodowymi
separatystycznymi i antychińskimi siłami, takimi jak ruchy niepodległościowe
z Tajwanu i Xinjiangu, ruchy demokratyczne, Falung Gong i elementy konserwatywne.
W ten sposób stara się tworzyć antychiński front jedności. Kiedy Chen Shui-bian
został wybrany nowym przywódcą Tajwanu, Dalaj i emigracyjny parlament Tybetu
wysłali mu listy gratulacyjne. Co więcej, przewodniczący emigracyjnego
rządu i parlamentu wzięli udział w ceremonii zaprzysiężenia [prezydenta
Tajwanu].
W tym roku Dalaj robił wszystko, by złożyć wizytę na Tajwanie. Na pięć
dni przed zaprzysiężeniem Chena, tajwańska Demokratyczna Partia Postępu
ogłosiła utworzenie Sojuszu Tajwańsko-Tybetańskiego. Co więcej, w imię
zagranicznych relacji w dziedzinie praw człowieka, Tajwańczycy dali klice
Dalaja 120 tysięcy dolarów amerykańskich. W dodatku Tajwańczycy z Los Angeles
ogłosili czerwiec miesiącem Tybetu. Wygłaszali oświadczenia, zbierali fundusze,
zaprosili Dalaja. W tym samym czasie zacieśniały się stosunki między ruchami
niepodległościowymi z Mongolii i Xinjiangu, ruchem demokratycznym, antychińskimi
grupami poparcia dla Tybetu z różnych państw i kliką Dalaja.
Podczas trzeciej konferencji grup popierających Tybet, którą zwołano
w maju, utworzono Międzynarodową Sieć tych organizacji. W trakcie obrad
omawiano strategię kliki Dalaja i grup poparcia.
Klika Dalaja, wreszcie, wzmogła jawną separatystyczną kampanię tybetańskiego
ruchu niepodległościowego. Dalaj powiedział, że sukces ruchu niepodległościowego
zależy od Tybetańczyków w Tybecie. Mówił, że byłoby najlepiej, gdyby wszyscy
Tybetańczycy wzięli odpowiedzialność za rozwój [ich kraju]. W ostatnich
latach klika Dalaja otwarcie angażowała się w kampanie separatystyczne,
mające osłabić gospodarczą potęgę Chin i zakłócać nasze stosunki ekonomiczne
z innymi państwami. W zeszłym roku grupy Dalaja, wspierane przez antychińskie
siły zachodnie, prowadziły kampanie wymierzone przeciwko kredytowi Banku
Światowego na nasz program przenoszenia ludności do okręgu Tulan w prowincji
Qinghai, wejściu [koncernu] PetroChina na amerykańską giełdę, przystąpieniu
Chin do Światowej Organizacji Handlu, przyznaniu nam stałej klauzuli w
handlu z USA, czy też wzywające do bojkotowania naszych produktów. Pod
pretekstem ochrony środowiska albo kwestii rozwoju, składały też one rozmaite
petycje, jawnie wymierzone w nasze interesy ekonomiczne.
Plan działania trzeciej konferencji grup poparcia dla Tybetu koncentrował
się na strategii. Otwarcie proponowano międzynarodowe kampanie, mające
zakłócić czy wręcz przekreślić projekty chińskiego rządu i zagraniczne
inwestycje, które nie przynoszą pożytku mieszkańcom Tybetańskiego Regionu
Autonomicznego. W ostatnich latach klika Dalaja, z pomocą zachodnich organizacji
pozarządowych, coraz głębiej infiltrowała zachodnie kręgi kulturalne i
edukacyjne, tworząc w ten sposób szeroką bazę dla tybetańskiej niepodległości.
Rekrutując młodzież, klika Dalaja nadała kwestii niepodległości Tybetu
charakter spontanicznego, oddolnego, ruchu kulturowego. Jednocześnie klika
Dalaja powołała tak zwaną drużynę piłkarską, która ma infiltrować międzynarodowe
kręgi sportowe.
Poczynania kliki Dalaja nigdy jeszcze nie były tak oszukańcze. Teraz
stosuje ona taktykę wywierania nacisków przez propagandę apolityczną. Idąc
za radą Stanów Zjednoczonych i innych państw zachodnich, klika Dalaja zmieniła
ostatnio strategię. Podczas publicznych wystąpień Dalaj stroi się w piórka
skromnego nauczyciela duchowego i udaje, że zabiega o dialog i autonomię.
Wygaduje o niestosowaniu przemocy i robi wszystko, by w jego wystąpieniach
nie było elementów politycznych. Mówi o religii, etyce, kulturze, demokracji,
wolności i prawach człowieka. Dało mu to bezprecedensowe poparcie i solidarność
na arenie międzynarodowej.
Raz: zgodnie z międzynarodową modą na rozwiązanie konfliktów przy pomocy
dialogu i dyskusji, klika Dalaja wszędzie hałaśliwie domaga się rozmów
i mobilizuje opinię publiczną do wywierania presji na nasz kraj.
Dwa: ponieważ państwa zachodnie uznają Tybet za integralną część Chin,
Dalaj twierdzi, że zrezygnował z niepodległości na rzecz autonomii. W ten
sposób mobilizuje opinię publiczną do poparcia wspólnej interwencji i naciskania
na rozpoczęcie rozmów.
Trzy: Wymachując sztandarem demokracji i praw człowieka, Dalaj głosi,
że nie chce odtworzenia starego systemu społecznego i pragnie dla Tybetu
demokracji. Posiłkując się demokracją i prawami człowieka, Dalaj stara
się przypodobać Zachodowi i robi wszystko, co może, by zwesternizować i
podzielić nasz kraj.
Cztery: Dalaj wygaduje wiele rzeczy w imię religii i kultury. Oskarża
nasz kraj o niszczenie religii i kultury Tybetu; twierdzi, że zabiega o
autonomię, by chronić tybetańską kulturę i wolność religii. W ten sposób
stara się pozyskać solidarność i poparcie społeczności międzynarodowej.
Pięć: Dalaj mówi publicznie o swojej własnej reinkarnacji. Pokrzykuje,
że jego nowe wcielenie odrodzi się poza granicami Chin w wolnym, demokratycznym
kraju. Stworzył teorię, że nowe wcielenie może przyjść na świat jeszcze
za życia lamy. Idzie mu tu, oczywiście, o unieśmiertelnienie zadawnionej,
skomplikowanej sprawy Tybetu. Jednocześnie klika Dalaja potajemnie infiltruje
nasz kraj na wiele sposobów – wykorzystując, na przykład, sprawy religijne.
Opracowała choćby strategię w kwestii Szugdena i nakłoniła Karmapę, duchowego
przywódcę buddyzmu tybetańskiego, do zwrócenia się przeciwko własnemu krajowi
i ucieczki do innego państwa, narażając w ten sposób na szwank bezpieczeństwo
Tybetu.
Zachód ma monopol na światowe media. Długotrwała, kłamliwa propaganda
kliki Dalaja jest górą – zjednała sobie światową opinię publiczną. Co więcej,
klika Dalaja wykorzystuje nowoczesne media, takie jak Internet, filmy,
telewizję itd., przypuszczając niewyobrażalny atak propagandowy. Dzięki
temu rozpowszechniane przez nią kłamstwa zyskały status wiarygodnych faktów.
Potężna zachodnia machina propagandowa zaszczepiła zagranicznej opinii
publicznej wiele szkodliwych wyobrażeń na temat naszego kraju. Mamy więc
do czynienia z mnóstwem stronniczych poglądów. Co więcej, Zachód i Wschód
mają odmienne wizje praw człowieka. Nasz system wartości różni się od zachodniego.
Różnimy się też rozwojem historycznym, religią i stanem gospodarki. Sprawia
to, że inaczej myślimy. Mamy więc bardzo wiele powodów, by nie lekceważyć
walki z kliką Dalaja i roboty propagandowej w sprawie Tybetu. Musimy podchodzić
do nich z najwyższą powagą. Najbliższy okres będzie miał kluczowe znaczenie
dla naszej walki z kliką Dalaja. Trudno będzie szybko odwrócić koleje losu,
który dał naszym wrogom ogromną przewagę na arenie międzynarodowej. Nasza
walka o międzynarodową opinię publiczną będzie zażarta i skomplikowana,
jak nigdy przedtem. Nasza zagraniczna robota propagandowa w sprawie Tybetu
będzie bardzo trudna. Musimy więc ciężko pracować i szukać nowych rozwiązań.
Trzeba zatem wiedzieć, jakie korzyści przyniesie nam skuteczna propaganda
w sprawie Tybetu i jakie okoliczności jej sprzyjają.
Przede wszystkim, w związku z wagą, jaką przywiązuje do tego zadania
komunistyczny rząd centralny, w ostatnich latach prezydent Jiang Zemin
osobiście udzielał nam szczegółowych wskazówek na temat walki z Dalajem
i roboty propagandowej. Rząd centralny przyjął zasadniczą strategię polityczną.
Na nas zaś spoczywa odpowiedzialność za publikowanie informacji o naszych
dokonaniach w Tybecie i skuteczną walkę o międzynarodową opinię publiczną.
Po drugie, Tybet jest częścią Chin. Fakt ten uznają rządy wszystkich
państw. Zasadniczo, nasza walka jest zatem słusznym bojem z separatystami,
a knowania Dalaja niesłuszną kampanią separatystyczną, której nikt nie
popiera.
Po trzecie, rząd centralny skutecznie kontroluje Tybet. Realizujemy
dobroczynną politykę partii wobec narodowości i religii, która dała dostatek
ludowi Tybetu. Nie da się nie zauważyć postępu i rozwoju, jaki dokonał
się w Tybecie. Po naszej stronie jest prawda itd. Nie musimy się więc obawiać
żadnej ideologii ani argumentacji. To najbardziej sprzyjający czynnik po
naszej stronie.
Po czwarte, nasze bezpieczeństwo polityczne, rozwój gospodarczy, postęp
społeczny, narodowa jedność i rosnący prestiż na arenie międzynarodowej
sprzyjają i dobrze wróżą naszej pracy.
Po piąte, Dalaj stoi nad grobem i coraz bardziej dają o sobie znać
konflikty w łonie tybetańskiej emigracji. Czas pracuje więc dla nas.
Po szóste, mamy ogromne doświadczenia w dziedzinie propagandy zagranicznej
w sprawie Tybetu. Pierwszy raz udało się nam stworzyć zespół wykwalifikowanych
tybetologów. Co więcej, pod przewodem rządu centralnego wszystkie nasze
struktury mogą działać niczym jeden organizm. Te nowe możliwości pozwalają
na ulepszenie i usprawnienie naszej propagandy.
Przejdźmy do drugiej kluczowej kwestii: katedry tybetologii i specjaliści
muszą wykorzystać swój potencjał, który jest niezbędny do uprawiania propagandy
w nowej epoce.
Od 1991 roku Departament Propagandy Zagranicznej Rządu Centralnego
organizuje doroczne spotkania, poświęcone przeglądowi, planowaniu i organizowaniu
naszej roboty propagandowej w sprawie Tybetu. Od dziesięciu lat systematycznie
podnosimy jakość naszej propagandy przeciwko klice Dalaja i wrogim siłom
zachodnim. Z czasem nasza propaganda stała się bardziej skuteczna, lepiej
też widzimy jej cele i zadania. Powołaliśmy specjalną grupę, która prowadzi
propagandę zagraniczną, skutecznie broniąc naszych interesów i poprawiając
nasz wizerunek. W ostatniej dekadzie robiliśmy wszystko, by propagować
rozwój i postęp, jakiego dokonaliśmy w Tybecie. Ujawnialiśmy ich – głównie
Dalaja – zbrodnie, odpieraliśmy argumenty i kształtowaliśmy opinię publiczną.
Opublikowaliśmy dwie białe księgi – „Tybet: prawo własności i prawa człowieka”
oraz „Nowe postępy w dziedzinie praw człowieka w Tybecie”. Co więcej, zgodnie
z wytycznymi Departamentu Propagandy Zagranicznej Rządu Centralnego, opublikowaliśmy
ponad pięćset artykułów prasowych i wyprodukowaliśmy niemal sto filmów
i programów telewizyjnych, ujawniających zbrodnie kliki Dalaja. Rozpowszechniano
je w ponad stu regionach. Ponadto wydaliśmy i rozpowszechniliśmy ponad
dwa miliony egzemplarzy ponad sześćdziesięciu różnych publikacji – artykułów,
przekładów, broszur, ulotek, plakatów itd. – dotyczących Tybetu. Powołaliśmy
dwadzieścia trzy zespoły artystyczne, które występowały na rozmaitych festiwalach
i imprezach w ponad osiemdziesięciu miastach ponad czterdziestu państw.
Ponad czterysta występów obejrzało ponad osiemset tysięcy osób. Udało się
nam zorganizować rozmaite wystawy w ponad pięćdziesięciu państwach – w
tym Francji, Włoszech, Indiach i Australii. Zaprosiliśmy do Tybetu ponad
czterysta delegacji – w ich składzie ponad dwa tysiące dziennikarzy, przedstawiciele
rządów, wyższych i niższych izb parlamentów oraz rozmaici dygnitarze. Programy
te okazały się niezwykle skuteczne, pozwalając na przedstawienie międzynarodowej
opinii publicznej prawdziwej sytuacji w Tybecie, korygowanie błędnych poglądów
zagranicznych dygnitarzy, odpieranie pogłosek rozpowszechnianych przez
klikę Dalaja i wrogie siły zachodnie oraz podkopywanie wpływów międzynarodowych
wrogich elementów. W ten sposób położyliśmy względnie dobre podwaliny gmachu
sprzyjającej międzynarodowej opinii publicznej.
Niemniej osiągnięcia naszej propagandy nie zaspokoiły oczekiwań komunistycznego
rządu centralnego ani wymogów, jakie stawia przed nami walka o Tybet. Nadal
brakuje nam wielu środków uprawiania propagandy zagranicznej; nasze osiągnięcia
nie są satysfakcjonujące. Nie udało się nam przekuć prawdy i dostępnych
materiałów na zyski na arenie propagandy międzynarodowej. Nasz głos jest
tam nadal słabo słyszalny.
Dlatego też na dziewiątym spotkaniu w sprawie tybetańskiej propagandy
zagranicznej przedstawiono nam nową wizję. Mieliśmy zastanowić się nad
zmianami, jakie przynoszą nowe czasy, by na tym fundamencie zbudować skoordynowaną,
idealistyczną, precyzyjną i skuteczną propagandę, która raz na zawsze obnaży
zbrodnie Dalaja. Zasugerowano również utworzenie stron WWW, poświęconych
temu zagadnieniu. Poczyniliśmy już stosowne kroki. Bardzo ważnym rezultatem
naszych wysiłków było powołanie, zgodnie z duchem epoki, grupy instytutów
tybetologii i specjalistów. Musimy wykorzystać prawdę, zasoby i rzeszę
dostępnych tybetologów, by osiągnąć wielkie owoce, nieporównywalne z dotychczasowymi.
Jak wszyscy wiecie, po zakończeniu zimnej wojny zaczęły mnożyć się
organizacje pozarządowe, które stały się ważną, wpływową siłą w sferze
stosunków zagranicznych i rozwoju. Świat nazywa się globalną wioską. Statystyki
mówią o trzydziestu tysiącach organizacji pozarządowych, które działają
na całym świecie. ONZ uznaje tysiąc pięćset z nich. Bardzo wiele zachodnich
organizacji tego rodzaju ma powiązania z Tybetem; większość służy politycznym
interesom zachodnich sił antychińskich i kliki Dalaja. W kwestii Tybetu
dominują siły Dalaja i ich głos. Większość członków tych organizacji to
intelektualiści i fachowcy. Publikowane przez nich – jako niezależnych
ekspertów i uczonych – książki i komentarze mają ogromny wpływ na zachodnią
opinię publiczną i struktury międzynarodowe.
Na wspomnianym już dziewiątym spotkaniu postanowiliśmy więc, że musimy
skuteczniej wykorzystywać tych mniej więcej pięćdziesiąt ośrodków tybetologii
i ponad tysiąc specjalistów w naszej pracy propagandowej. Powinni oni,
pod stosownymi szyldami organizacji pozarządowych, stworzyć narodową siłę
tybetologiczną i uczestniczyć w związanych z Tybetem imprezach zagranicznych
organizacji pozarządowych. Nasi specjaliści od Tybetu powinni składać dobrze
zaplanowane wizyty w różnych krajach. Na tej samej zasadzie, trzeba też
zapraszać do nas zagranicznych tybetologów. Powinniśmy promować wymianę
kulturalną, dyskusję, współpracę i przyjaźń z cudzoziemcami. Musimy zwiększyć
nasz wpływ na międzynarodową tybetologię. Musimy budować zdolność do wpływania
na zachodnie społeczeństwa i tamtejszą opinię publiczną, posługując się
„wymianami kulturalnymi”. Kultura ma być naszym orężem w walce o opinię
publiczną.
Musimy opracować projekty badawcze – wykorzystując naszych tybetologów,
zwłaszcza narodowości tybetańskiej, oraz zabytki, pisma i wszelkie źródła,
które nie są dostępne dla innych. Specjaliści i uczeni powinni pracować
ze sobą i popierać poważne badania, które mogą przynieść przekonujące argumenty
naukowe. Argumenty takie należy bezzwłocznie udostępniać naszej propagandzie.
Doceńmy unikalną wartość dzieł słynnych twórców dla podnoszenia skuteczności
naszej propagandy.
Trzeba dalekowzrocznie i mądrze planować publikowanie książek w językach
obcych. Książek, które będą dotyczyć kwestii głębszych, budzących powszechne
zainteresowanie, ale błędnie rozumianych za granicą. Musimy uczestniczyć
w zachodnim życiu intelektualnym i promować nasze poglądy na Zachodzie
za pośrednictwem ich własnych intelektualistów.
Kolejna kwestia: tybetologia musi przynosić najobfitszy plon na płaszczyźnie
propagandy zagranicznej.
Zachód toczy z nami długotrwałą, zaciekłą wojnę o sprawę Tybetu. To
doskonale zaplanowana wojna psychologiczna, wojna o opinię publiczną. W
tej wojnie, w której stawką są nasze narodowe interesy i światowy prestiż,
wszyscy towarzysze z frontu ideologicznego i naukowego, a zwłaszcza obecni
tu specjaliści i intelektualiści, mają do odegrania rolę szczególną. Dlatego
też potrzebujemy długofalowej strategii i psychicznych przygotowań. Oraz
starannego planowania każdej bitwy.
Zagraniczna propaganda w sprawie Tybetu – to problem niezwykle złożony.
Klika Dalaja i wrogie siły zachodnie mają za sobą dekady antychińskich
knowań i propagandy. Posiadają doświadczenie, wiedzę i armię ekspertów.
Zbudowali wielką sieć współpracy między państwami, między organizacjami,
między parlamentami i rządami, między rządami i narodami, między strukturami
lokalnymi, między mediami i rządami, między organizacjami pozarządowymi
i mediami itd. Dzięki temu mogą prowadzić swoją kampanię na wielu płaszczyznach
i wieloma metodami. W walce o opinię publiczną w sprawie Tybetu stajemy
oko w oko z przeciwnikiem, będącym zorganizowaną, międzynarodową siłą antychińską.
Abyśmy mogli przeciwstawić się tej zjednoczonej sile, musimy mieć efektywną
organizację i siatkę. Wojnę propagandową trzeba traktować z najwyższą powagą.
Wymaga ona bezustannej koncentracji i skoordynowanych ataków na różnych
frontach.
W tej totalnej wojnie o opinię publiczną wydziały tybetologii muszą
stać się skuteczną armią. Nasza propaganda zagraniczna w sprawie Tybetu
musi obejmować departamenty spraw zagranicznych, informacji, bezpieczeństwa,
prawa, narodowości, religii, kultury itd. Potrzebujemy specjalistów od
spraw wewnętrznych i zagranicznych oraz ludzi, posiadających doświadczenie
w prowadzeniu podobnych kampanii. Co więcej, trzeba nam uczonych tybetologów
i profesorów wydziałów, zajmujących się narodowościami, religią, filozofią,
naukami politycznymi, prawem, historią i archeologią. Skuteczne zagospodarowanie
tybetologów i ekspertów jest sercem naszej walki o opinię publiczną za
granicą.
Podsumowując, najważniejszym zadaniem i potencjałem badań tybetologicznych
w wymiarze propagandy jest prezentowanie idei, wyników, intelektualistów
i strategii konfrontacji. Innymi słowy, z perspektywy potrzeb naszej propagandy
zagranicznej, badania tybetologiczne muszą wspierać naszą machinę propagandową,
dostarczając jej argumentów naukowych, użytecznych materiałów i wybitnych
intelektualistów. Tybetologia musi wypracować strategię i techniki konfrontacyjne.
Oraz dobre artykuły, pomysły i materiały dla naszych propagandystów.
Na początek wydziały tybetologii i eksperci muszą dostarczyć naszej
propagandzie mocnych argumentów do prowadzenia walki o opinię publiczną
w sprawie Tybetu. Głównym celem naszej propagandy zagranicznej jest przedstawianie
prawdziwych informacji o Tybecie, które zamkną usta klice Dalaja i antychińskim
siłom zachodnim i pomogą odpierać ich krytykę i oszczercze ataki na naszą
politykę w Tybecie – czyli pokrzyżują ich plany podzielenia macierzy. Rozwój
badań naukowych i wiedzy o Tybecie jest koniecznym warunkiem i fundamentem
naszej propagandy zagranicznej. Na uczonych spoczywa odpowiedzialność za
dostarczanie nam niezbitych argumentów naukowych, które poprą naszą robotę
propagandową. Nasza propaganda zagraniczna w sprawie Tybetu musi być polityczna,
górnolotna i artystyczna. Powinna stać na fundamencie głębokich, systematycznych
badań. Jeśli nasze argumenty będą opierać się na wątpliwych badaniach,
nasza propaganda zacznie przypominać wysychające jezioro i nigdy nie nabierze
skuteczności. Celem propagandy jest przekonanie ludzi, zdobycie ich serc,
uzyskanie na nich wpływu. Nasza propaganda zagraniczna musi rozwiać wszelkie
wątpliwości na temat sprawy Tybetu, zasiane przez klikę Dalaja i wrogie
siły zachodnie. Musi zaszczepić społeczności międzynarodowej prawdę o tak
zwanym „problemie Tybetu” oraz pokazać jej sytuację w Tybecie i przekonać
ją o słuszności polityki, jaką tu uprawiamy. Prawda jest po naszej stronie.
Trzeba nam tylko wyobraźni, by ją ukazać, obnażyć kłamstwa i zdobyć serce
publiki.
To właśnie mamy na myśli, mówiąc o potrzebie wyobraźni i naukowego
wymiaru naszej propagandy. Klika Dalaja i wrogie siły zachodnie posługują
się kłamstwem, by nastrajać opinię publiczną przeciwko Chinom. Przeinaczają
fakty. Co więcej, stworzyli kulturę fałszywych argumentów. Jeżeli chcemy,
w sprawie Tybetu, oddzielić prawdę od mitu i uprawiać skuteczną propagandę,
musimy wypracować argumenty intelektualne w kwestiach takich, jak narodowość,
religia, prawa człowieka i kultura. Argumenty te muszą być zrozumiałe i
przekonujące dla społeczności międzynarodowej. Co więcej, powinny one opierać
się na wnikliwych badaniach, dotyczących przeszłości i teraźniejszości
Chin. Musimy nie tylko tłumaczyć historię i dzień dzisiejszy Tybetu, ale
też ukazywać dobroczynność naszej polityki, obalając w ten sposób bajki
Dalaja i wrogich sił zachodnich. Argumenty te muszą świadczyć niezbicie,
iż Tybet stanowi integralną część Chin, że reformy demokratyczne były absolutnie
niezbędne, że obecne rozwiązania administracyjne są najlepszym i najskuteczniejszym
narzędziem ochrony równości narodowości oraz gwarantem prawa Tybetańczyków
do autonomii, i że ateistyczna Komunistyczna Partia Chin zapewnia wolność
religii.
Jeśli tego dokonamy, nasza propaganda zagraniczna będzie skuteczna,
gdyż, jak mówiłem, prawda jest po naszej stronie. To, czy znajdziemy przemawiające
do wyobraźni argumenty czy też nie, zależy tylko od pilności naszych tybetologów.
W ostatnich latach towarzysze uczeni ciężko pracowali i walnie przyczyniali
się do [cementowania] jedności macierzy oraz wszystkich narodowości, do
zachowania tybetańskiej kultury i tradycji, do sukcesów naszej propagandy
zagranicznej, która walczy o opinię publiczną w sprawie Tybetu.
Mając jednak na względzie powagę sytuacji i zapotrzebowanie naszej
propagandy, skuteczność badań tybetologicznych nadal pozostawia wiele do
życzenia, gdyż nie dostarczają one materiału do konfrontacji.
Nasze badania i ich potencjał są nadal rozproszone. Brakuje nam niezbędnej
organizacji i planowania. Prowadzi się wiele badań na temat historii Tybetu
– i niemal żadnych, które dotyczyłyby teraźniejszości i przyszłości. Badań
jest wiele, ale mało starań o wykorzystanie ich na przyziemnym froncie
międzynarodowej konfrontacji. Publikuje się liczne prace po chińsku i tybetańsku,
ale niemal nic w językach obcych, co pozwoliłoby na kształtowanie międzynarodowej
opinii publicznej. To nadal pozostaje poza naszym zasięgiem. Brakuje nam
znanych w świecie tybetańskich intelektualistów. Nie mamy odpowiednich
argumentów intelektualnych do prowadzenia walki na arenie międzynarodowej.
Badania tybetologiczne mają zapewne swoją charakterystykę i własne
oczekiwania. Nie wszystkie badania tybetologiczne muszą koncentrować się
na robocie propagandowej za granicą. Nie powinniśmy też tego oczekiwać.
Niemniej jednak część tybetologów mogłaby poświęcić się budowaniu argumentacji
intelektualnej, która zaspokoiłaby potrzeby naszej propagandy. Pomogłoby
to nie tylko na tym polu, ale nadało impetu nowoczesnym studiom tybetologicznym.
Zastanówmy się, jak nasi uczeni i intelektualiści mają stawić czoło
wyzwaniom wymiany międzynarodowej, skoro nasi badacze nie interesują się
prawdziwą sprawą Tybetu i międzynarodową debatą na jej temat, skoro nie
odpierają kłamstw rozpowszechnianych przez klikę Dalaja i wrogie siły zachodnie,
skoro pozwalają siłom zachodnim na malowanie – całymi latami – demonicznego
obrazu Tybetu? Jeżeli nie potrafimy przedstawić prawdziwego obrazu zmieniającego
się Tybetu, to cóż daje nam prawo do zabierania głosu na ten temat na arenie
międzynarodowej?
Musimy spojrzeć na tę kwestię z najważniejszej, politycznej perspektywy.
Musimy usilnie promować badania akademickie, które będą dostosowane do
potrzeb nowoczesnego rozwoju Tybetu i naszej walki zewnętrznej. Muszą one,
oczywiście, wyrastać z fundamentu marksistowskiej wizji narodowości, religii,
kultury i praw człowieka. Wypracowując wspomniane argumenty intelektualne,
powinniśmy rozwijać własną, szeroką perspektywę, własną wizję i własne
materiały na temat Tybetu. Z czasem uzyskamy w ten sposób szeroki wachlarz
naukowych argumentów, pozwalających atakować cudze poglądy i bronić naszego
stanowiska na arenie międzynarodowej. Trzeba nam potężnych idei i argumentów,
wspierających naszą robotę propagandową za granicą.
Zachęcam towarzyszy do dyskusji o tym, czy możemy obrać taki cel naszych
przyszłych badań tybetologicznych. Departament Propagandy Zagranicznej
Rządu Centralnego udzieli wam każdej pomocy.
Nasze wydziały tybetologii i eksperci stali się skuteczną armią naszej
propagandy zagranicznej. W gruncie rzeczy już samo pisanie i publikowanie
specjalistycznych książek o Tybecie stanowi wkład w naszą robotę propagandową,
mającą na celu kształtowanie opinii publicznej za granicą. Musimy ów wkład
doceniać, gdyż na Zachodzie wysoko cenią pracę tego rodzaju.
Jak wiemy, ledwie kilka książek wywarło decydujący wpływ na zachodnią
percepcję sprawy Tybetu. W ostatnich latach zachodnie media gonią za sensacyjnymi
doniesieniami z Tybetu. Jednocześnie na Zachodzie publikuje się coraz więcej
książek o Tybecie. Znana, międzynarodowa strona WWW oferuje obecnie ponad
dziewięćset takich tytułów. W tym 163 związane z Dalajem. W zeszłym roku
Cering Gjaco [sic: Szakja Cering], Tybetańczyk z Anglii, opublikował pracę
„Smok w Krainie Śniegów”, która szybko stała się głośna i wzbudziła wielkie
zainteresowanie. John Knaus wydał „Sieroty zimnej wojny: Ameryka i walka
Tybetu o przetrwanie”, co również wywołało chwilowe zamieszanie. Książki,
dotyczące Dalaja, takie jak „Sztuka szczęścia”, „Etyka na nowe tysiąclecie”
i „Filozofia polityczna XIV Dalajlamy” były w Stanach Zjednoczonych bestsellerami
w 1999 roku. Nie możemy lekceważyć negatywnego wpływu takich publikacji
na nasz kraj.
W XX wieku tybetologia znalazła się w centrum zainteresowania. Rośnie
zasięg jej zainteresowań, specjaliści i wydziały uniwersyteckie wyrastają
jak grzyby po deszczu, Obecnie działa w USA i Europie ponad dziesięć ośrodków
studiów tybetańskich. Najbardziej znane uniwersytety powołują wydziały
tego typu i prowadzą specjalistyczne programy. Oczywiście, nie wszystkie
służą zachodnim interesom politycznym; niektóre zajmują się poważnymi badaniami
naukowymi. Ogólnie rzecz biorąc, większość zachodnich wydziałów tybetologii
i związanych z Tybetem organizacji ma jednak powiązania z zachodnimi rządami
i kliką Dalaja. Nawet jeśli nie są z nimi bezpośrednio powiązane, pozostają
pod przemożnym wpływem zachodniej perspektywy i kliki Dalaja. Ich badania
są politycznie stronnicze i skażone wieloma błędnymi poglądami. Niektóre
służą zachodnim siłom antychińskim i klice Dalaja.
Pod płaszczykiem prowadzenia badań naukowych, bezwstydnie wykoślawiają
historię i politykę Rządu Centralnego w Tybecie. Najsłynniejszym z nich
jest opłacany przez Dalaja Holender Michael van Walt. Jego opublikowany
w 1987 roku „Status Tybetu” przedstawia argumenty prawne, przemawiające
za niepodległością Tybetu. To bardzo słynna praca wśród zachodnich badaczy.
Nie zwracając uwagi na nasze protesty, klika Dalaja nieodmiennie stara
się wprowadzić jej autora, jako doradcę, do delegacji, mających prowadzić
rozmowy z Rządem Centralnym.
Jeśli więc będziemy wydawać książki i artykuły, mogące sprostać konfrontacyjnym
wyzwaniom, jakie rzuca nam klika Dalaja i wrogie siły zachodnie, staną
się one orężem naszej propagandy zagranicznej. Wnikliwa, dobrze napisana
książka jest skuteczna jak rakieta balistyczna. Takie prace muszą jednak
przedstawiać fakty, które przekonają zagranicznych doradców, jasne i spójne
argumenty, czerpać z wiarygodnych źródeł, posiadać przypisy i bibliografie.
Krótko mówiąc, muszą trzymać akademicki standard, łącząc naukę z polityką.
W ostatnich latach naszym tybetologom udało się opublikować wiele znaczących
prac. Niektóre, po odpowiednim dostosowaniu, nadawałyby się do przełożenia
na obce języki i opublikowania za granicą. Stają się bronią dla naszej
propagandy. Od tej pory będziemy się tym zajmować w sposób zorganizowany.
W ostatnich latach zebraliśmy i skatalogowaliśmy chińskie książki o Tybecie.
Przedstawiliśmy światu wszystkie prace tybetologiczne, jakie powstały w
Tybetańskim Regionie Autonomicznym i innych okręgach tybetańskich od czasu
utworzenia naszego kraju. Spotkało się to z uznaniem cudzoziemców i przyniosło
wystarczająco dużo pożytku.
Trzeba nam również dobrze obmyślanych, zorientowanych na popyt programów
badawczych i specjalistów, którzy spłodzą bardzo konfrontacyjne prace o
wysokim poziomie akademickim. Należy je przekładać i publikować za granicą,
by zaspokoić tamtejsze rynki. Wydawnictwa takie staną się punktem odniesienia
dla naszej propagandy.
Wydziały tybetologii powinny promować programy wymiany i wnieść swój
wkład, wyjaśniając wszelkie nieporozumienia i przekonując do naszych poglądów.
Zachodnia publika z definicji nie ufa propagandzie rządowej. Nieco bardziej
przekonują ją lokalni eksperci, intelektualiści i uczeni. Dlatego też środowiska
tybetologiczne mogą odegrać ogromną rolę w naszej pracy propagandowej za
granicą.
Wydziały tybetologiczne – jako instytucje niezależne, niemniej celowo
i planowo – powinny nawiązywać współpracę z odpowiednimi ośrodkami za granicą
i organizować programy wymiany. Na wszystkich frontach zawiązywać przyjaźnie
i wyjaśniać nieporozumienia. Trzeba uczyć się, jak cudzoziemcy kształtują
opinię publiczną, i propagować politykę naszego rządu oraz rozwój, jakiego
dokonano w Tybecie. Trzeba wyjaśniać nieporozumienia i podnosić stopień
świadomości o naszym kraju. Należy ciężko pracować i skutecznie zmieniać
opinie cudzoziemców na temat Tybetu.
Od tej pory Departament Propagandy Zagranicznej Rządu Centralnego będzie
rokrocznie organizować starannie zaplanowane, celowe wizyty naszych tybetologów
za granicą w ramach programu wymiany. Będziemy też zapraszać zagranicznych
uczonych, którzy są przyjaźni wobec naszego kraju. Nasze wydziały tybetologii
powinny utworzyć front jedności tybetologicznej oraz organizować stosowne
konferencje we właściwym czasie. Podczas takich spotkań należy nawiązywać
znajomości ze specjalistami i intelektualistami, przedstawicielami rządów,
ONZ, innych organizacji międzynarodowych oraz innymi wartościowymi cudzoziemcami.
W ten sposób stopniowo stworzymy sprzyjający klimat na arenie międzynarodowej.
Dzięki temu będziemy otrzymywać wartościowe informacje. A kiedy przyjdzie
czas, będziemy mogli podnieść głos. Z naszych doświadczeń wynika, że zagraniczne
wypowiedzi naszych ekspertów i intelektualistów przynoszą pożądane rezultaty.
Jeśli uda się nam przekonać grupę zagranicznych ekspertów i intelektualistów
do mówienia naszym głosem, osiągniemy lepsze wyniki. Pamiętajmy, że wiele
[negatywnych] zagranicznych opinii na nasz temat ukształtowali właśnie
antychińscy specjaliści od Tybetu.
Najlepszy sposób na tych ludzi – to dać mówić naszym tybetologom, intelektualistom
i profesorom. Cudzoziemcy wolą słuchać specjalistów i uczonych, gdyż wywodzą
się oni z kręgów pozarządowych i akademickich.
Realizacja tego zadania wymaga czasu. Siódmy wydział Departamentu Propagandy
Zagranicznej Rządu Centralnego przygotuje odpowiedni plan i będzie go stopniowo
wdrażać. W międzyczasie instytuty tybetologiczne powinny tworzyć struktury
wymiany kulturalnej. Musimy zadbać o kilka grup ciężko pracujących ludzi,
którzy, rozumiejąc politykę i strategie rządu, będą znali się na tybetologii
i robocie propagandowej oraz władali obcymi językami. Nasza propaganda
ich potrzebuje.
Wydziały tybetologii i specjaliści, wreszcie, powinni móc udzielać
nam dobrych rad, które pomogą naszej propagandzie zjednać zagraniczną opinię
publiczną w sprawie Tybetu. Walka o nią będzie długa i skomplikowana. Nie
wolno tracić jej z oczu nawet na chwilę. Jeśli chcemy zatriumfować na każdym
polu, musimy znać i siebie, i innych. Trzeba nam długofalowej strategii
i perfekcji w sztuce walki i konfrontacji. Mamy wielu tybetologów. Niektórzy
z nich znają się nieźle na sprawach międzynarodowych, inni specjalizują
w zagadnieniach wewnętrznych czy walce propagandowej. Jeżeli będą się rozwijać
i regularnie udostępniać swoją wiedzę odpowiednim departamentom, wygramy
wojnę o zagraniczną opinię publiczną. Departament Propagandy Zagranicznej
Rządu Centralnego musi ściśle realizować wytyczne dziewiątej dorocznej
konferencji w sprawie propagandy zewnętrznej, poświęconej Tybetowi, oraz
na bieżąco informować przywódców Rządu Centralnego – oraz odpowiednie departamenty
– o rezultatach badań i trendach międzynarodowej opinii publicznej, postępach
w pracach tybetologicznych, ważnych wydarzeniach i sugestiach dotyczących
strategii propagandowej. W ten sposób przekujemy zalecenia w skuteczne
działania.
Krótko mówiąc, musimy zrobić wszystko, by przeobrazić wydziały tybetologii
i specjalistów od tych zagadnień w zwycięską armię naszej machiny propagandowej.
Mówcie szczerze podczas rozpoczynającej się konferencji. Mam nadzieję,
że zdołamy wspólnie poprawić naszą propagandę zagraniczną. Chciałbym, żeby
moje sugestie i zalecenia stały się punktem wyjścia do waszych dyskusji.
Jeżeli czegoś wam tu zabrakło, proszę, krytykujcie otwarcie.
Dziękuję.