NN: Monolog protegowanego (czyli jak budować lepszy, harmonijny Tybet)
bossowi, co mnie posłał do Lhasy
odpalę trochę piżma
może wyleczy go z chciwości
bossowi, co mnie posłał do Lhasy
odpalę trochę piżma
może wyleczy go z chciwości
Kiedyś wierzono, że pomagając w rozwoju ekonomicznym doprowadzi się do pokojowej ewolucji chińskiego systemu politycznego, lecz autorytarny rząd nie tylko nie zmienił się po prześcignięciu wszystkich gospodarek poza amerykańską, lecz stał się jeszcze bardziej agresywny. Dzięki zagranicznej pomocy stworzono potwora, który mógł w każdej chwili odgryźć i pożreć karmiącą go rękę.
Tego dnia odpowiadałem na pytanie za pytaniem do szóstej wieczorem. Szczerze, bez wahania, choć nie spałem od 70 godzin. Rozgniewało to Liu, który postawił na środku pokoju drewniany stołek, kazał mi na niego wejść i przywiązał za skute na plecach ręce do stalowej belki pod sufitem. A potem wyrwał spode mnie krzesło. Moje ciało – 95 kilogramów – zawisło jak worek. Kajdanki przecięły skórę, ból był tak straszny, że straciłem przytomność. Ocknąłem się, rażony przez Liu elektryczną pałką.
Jaki, które kiedyś wałęsały się między najróżniejszymi pojazdami, rozpłynęły się w powietrzu. Latem 2005 roku Tybetańczycy puścili tu z dymem rzeźnię zbudowaną przez chiński koncern. Zatrzymano kilkadziesiąt osób, niektóre dostały później wyroki.
Wątpię w zmianę – a jeszcze bardziej w to, że jej dożyję. Może pesymiści po prostu tak mają.
Cering Co – tybetańska działaczka z Silingu (chiń. Xining) w prowincji Qinghai – została skazana na 10 dni aresztu i grzywnę za „zakłócanie porządku” postami o rządach prawa i demokracji.
Wang Jinhe, wiceszef wydziału transportu Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA), został 25 września wydalony z Komunistycznej Partii Chin za „poważne naruszenie dyscypliny w sferze polityki, organizacji, pracy i życia”.
W Qinghai zatrzymano Ma Shaoweia, chińskiego „potentata węglowego” oskarżonego przez media o kierowanie „olbrzymią nielegalną kopalnią odkrywkową” na terenie „priorytetowego” rezerwatu przyrody w górach Qilian, w tybetańskiej prefekturze Conub (chiń. Haixi). Nielegalne wyrobisko – na które Tybetańczycy skarżyli się od ponad dekady, bo „zatruwało wodę i pastwiska” – ma „5 kilometrów długości, kilometr szerokości i 500 metrów głębokości”, hałdy żużlu sięgają 50 metrów.
Pośredni Sąd Ludowy w Gologu (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai odrzucił apelację Anji Sengdry – działacza społecznego, który naraził się lokalnym aparatczykom walką z nadużyciami i został skazany na siedem lat więzienia za „wzywanie do zakłócania porządku publicznego, wszczynanie burd i wywoływanie problemów”.
Grupa specjalnych sprawozdawców Organizacji Narodów Zjednoczonych wzywa Pekin do natychmiastowego zwolnienia Anji Sengdry, działacza społecznego z Gade (chiń. Gande) w prowincji Qinghai.
Władze chińskie „bezterminowo odroczyły” rozprawę apelacyjną Anji Sengdry – działacza społecznego z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Od siedemdziesięciu lat Komunistyczna Partia Chin ściąga na kraj kolejne katastrofy od wielkiego głodu, rewolucji kulturalnej i masakry w Pekinie po brutalne tłumienie tybetańskich i hongkońskich protestów czy masowe aresztowania Ujgurów. Liczba ofiar klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienie ziemi w Sichuanie czy SARS, byłaby też znacznie niższa, gdyby nie korupcja i dupokrytyka aparatczyków.
Anja Sengdra od lat walczy z korupcją i nadużyciami, czym naraził się lokalnym aparatczykom i zyskał szacunek ziomków, którzy wystosowali w jego obronie co najmniej trzy petycje. Adwokat spotkał się z nim 15 stycznia w więzieniu, w Maczenie (chiń. Maqin) i wniósł apelację do Wyższego Sądu Ludowego prowincji Qinghai.
Mao Zedong nadawał kierunek, zmieniał zasady, a nawet niszczył aparat władzy, by potem zbudować go od nowa. Po jego śmierci grupa aparatczyków, dla których rewolucja kulturalna była pasmem nieszczęść, uznała, że coś takiego nie może się powtórzyć. Deng Xiaoping postawił na „budowanie partii” i „demokrację wewnętrzną”, aby raz na zawsze uniemożliwić pojawienie się drugiego Mao.
Władze chińskie zapowiadają, że Anja Sengdra – zatrzymany ponad rok temu działacz społeczny z Gade (chiń. Gande) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai – stanie wkrótce przed sądem.
Przywódcy winni być także bezstronni i wielkoduszni. Ludzie z natury dążą do zaspokojenia swoich potrzeb, to instynkt przetrwania. Musimy być jednak egoistami mądrymi – szczodrymi i skorymi do współpracy, nietracącymi z oczu interesu innych. Współpraca jest owocem przyjaźni, która wyrasta z ufności, jaką daje dobre serce. Kiedy naprawdę leży nam na sercu dobro innych, nigdy nie uciekamy się do kłamstwa, przymusu czy wyzysku, postępując szczerze, uczciwie i otwarcie.
Program przymusowych przesiedleń, który wywołał masowe protesty Tybetańczyków, uruchomiono kilka lat temu. Według chińskich mediów do miasta Pema przeniesiono wszystkich mieszkańców osad przypisanych administracyjne do miasteczek Kjari, Jangpa i Ła.
Jego Świątobliwość Dalajlama zapowiedział, że jeśli umrze na obczyźnie, odrodzi się w Indiach i „z pewnością nie w chińskich rękach”.
Według tybetańskich źródeł na początku maja władze chińskie ogłosiły kampanię „zwalczania zorganizowanej przestępczości” w prefekturze Juszu (chiń. Yushu) prowincji Qinghai.
Kiedy siódmego czerwca zbiegałem rano po schodach, wyrosło przede mną kilku mężczyzn. Dwóch z nich pracowało w wydziale instytucji kulturalnych stołecznego Biura Bezpieczeństwa Publicznego, pozostałych widziałem po raz pierwszy. Porucznik Cao powiedział, że musimy porozmawiać i że wypada to zrobić w miejscu pozwalającym na protokółowanie.
„Global Times”, anglojęzyczna przybudówka „Dziennika Ludowego”, oficjalnego organu Komunistycznej Partii Chin (KPCh), informuje o filmie propagandowym, opowiadającym o karaniu tybetańskich aparatczyków za „naruszanie dyscypliny”.