Zakaz publikowania „treści religijnych” w internecie
Według tybetańskich źródeł władze chińskie zaczęły egzekwować zakaz publikowania „treści religijnych” bez formalnego zezwolenia.
Według tybetańskich źródeł władze chińskie zaczęły egzekwować zakaz publikowania „treści religijnych” bez formalnego zezwolenia.
Władze chińskie ogłaszają nowe przepisy, które dodatkowo, „odgórnie” zaostrzą – wymuszając „aktywną sinizację” – rygory „Pełnego mechanizm długoterminowego zarządzania tybetańskimi klasztorami buddyjskimi”, obowiązujące w Tybetańskim Regionie Autonomicznym od 2012 roku.
Państwowe Zrzeszenie Buddyjskie „uroczyście zainaugurowało” bazę danych „buddyjskiego i taoistycznego kleru”, która ma pomóc w „zarządzaniu personelem i zapobieganiu oszustwom”.
Rządowe chińskie media – a ściślej: ich obcojęzyczne redakcje – publikują kolejne dementi w sprawie stanowiska Komitetu Praw Ekonomicznych, Socjalnych i Kulturalnych Organizacji Narodów Zjednoczonych, który skrytykował Pekin za „drastyczne ograniczanie możliwości korzystania z prawa do uczestniczenia w życiu kulturalnym, w tym prawa do nauczania języków, historii i kultury mniejszości” między innymi poprzez „przymusowe” wysyłanie tybetańskich dzieci do kolonialnych szkół z internatem.
Władze chińskie – zapewne w związku z opublikowaniem niezależnego raportu, szczegółowo dokumentującego falę prześladowań związanych ze zburzeniem szkoły i dwóch wielkich posągów Buddy w ramach lokalnej kampanii „sinizacji” – wprowadziły „nadzwyczajne środki bezpieczeństwa” w Draggo (chiń. Luhuo), w prowincji Sichuan.
Zaprzyjaźniony pisarz lapidarnie streszcza przesłanie tamtej wiosny: Tybetańczycy są razem na dobre i na złe. Nie było żadnych zewnętrznych inspiracji. Ludzie działali spontanicznie, ukazując tym samym swoje prawdziwe poglądy i aspiracje. Ci, którzy oskarżają ich o lekkomyślność i brawurę, mają się za niezwykle przenikliwych i przyznają sobie prawo decydowania za innych, tyle że te samozwańcze elity nie przejawiają cienia skłonności do zakasania rękawów i pracy na rzecz własnego narodu.
Gjalcen Norbu – mianowany przez władze chińskie Panczenlamą po uprowadzeniu chłopca wskazanego zgodnie z tradycją buddyjską – od trzech lat nie wygłasza „orędzia” i nie składa noworocznych życzeń, tylko sam przyjmuje je od partyjnego aparatczyka odpowiedzialnego za „sprawy etniczne”.
Nie uzyskawszy w ciągu dwóch miesięcy odpowiedzi Pekinu, specjalni sprawozdawcy ONZ – do spraw mniejszości; praw kulturowych; edukacji; wolności religii i przekonań – upublicznili list, w którym wyrażają „poważne zaniepokojenie polityką asymilacji kultury tybetańskiej poprzez szereg opresyjnych działań, wymierzonych w instytucje edukacyjne, religijne i językowe”.
Przywódcy Komunistycznej Partii Chin instytucjonalizują proces asymilacji „grup etnicznych”, którym nominalnie wciąż przysługuje „regionalna autonomia”.
Oddział państwowego Zrzeszenia Buddyjskiego prefektury Yunfu w prowincji Guangdong wydał w lipcu obwieszczenie, w którym wzywa do bojkotowania „nielegalnego nawracania” przez „przyjezdnych tybetańskich mnichów” i donoszenia na nich.
Gendun Lhundrub – znany pisarz i mnich klasztoru Rongło w Rebgongu (chiń. Tongren), w prowincji Qinghai – 1 grudnia 2021 roku został skazany na cztery lata więzienia (i dodatkowo pozbawiony na dwa lata „praw politycznych”) za „separatystyczne podżeganie”.
Mnich, którego imienia wciąż nie udało się ustalić, dokonał w maju samospalenia na znak protestu przeciwko represjom (poprzedzającym wizytację partyjnego dygnitarza) w klasztorach, w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu.
Po półtora roku poszukiwań krewnym udało się ustalić, że Gendun Lhundrub – znany pisarz i mnich klasztoru Rongło w Rebgongu (chiń. Tongren) – jest przetrzymywany w „specjalnym więzieniu”, w Silingu (chiń. Xining), stolicy prowincji Qinghai.
Wysoka komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka złożyła (pierwszą od 2005 roku) wizytę w Chińskiej Republice Ludowej, podczas której odbyła wspólną wirtualną konferencją z Xi Jinpingiem. Jej wypowiedzi ucieszyły Pekin i zbulwersowały obrońców praw człowieka.
Według lokalnych źródeł władze chińskie zmuszają mnichów do „przyznania się” do zniszczenia wielkich posągów przy klasztorze buddyjskim w Draggo (chiń. Luhuo), w prowincji Sichuan.
Władze prefektury ogłaszają kampanię sinizacji, zmuszając aparatczyków z wiosek w Njingtri (chiń. Lingzhi) do „prowadzenia wszystkich spraw po chińsku”, żeby „wspierać politykę językową rządu centralnego” i „dawać przykład” ziomkom.
Z wyjątkiem lekcji języka tybetańskiego wszystkich przedmiotów we wszystkich placówkach naucza się po chińsku, używając wyłącznie chińskich podręczników. „Centralne miejsce w programie zajmuje edukacja polityczna i propagowanie myśl Xi Jinpinga”.
W październiku 2021 roku policja zatrzymała w Markhamie (chiń. Mangkang) troje nastolatków, krytykujących rugowanie języka tybetańskiego z programów nauczania. Nie wiadomo, co stało się z dziećmi; krewni podejrzewają, że zostały osadzone w obozie „reedukacyjnym”.
You Quan, przewodniczący partyjnego Departamentu Pracy Frontu Jedności, przyjął – i wezwał do „aktywniejszego” sinizowania buddyzmu – „chińskiego Panczena” z okazji Nowego Roku kalendarza tybetańskiego. Pekin wydaje się konsekwentnie marginalizować „fałszywego” lamę, który wcześniej wygłaszał noworoczne „orędzia” eksponowane przez państwowe media.
Ponad rok władze chińskie przetrzymują Genduna Lhundruba – popularnego pisarza i mnicha klasztoru Rongło w Rebgongu. Bezpośrednią przyczyną uprowadzenia mogła być publiczna „utarczka” z aparatczykami, którzy chcieli, by duchowny zaangażował się w przekładanie na chiński pism buddyjskich, co perspektywy czasu wydaje się preludium do kampanii „sinizacji” tybetańskich klasztorów w prowincji Qinghai.
Władze chińskie wprowadzają „przedolimpijskie” restrykcje i „nadzwyczajne środki bezpieczeństwa” we wszystkich regionach Tybetu.