Pacyfikacja protestu przeciwko budowie tamy w Jadzi
Według tybetańskich źródeł 10 sierpnia policja spacyfikowała protest przeciwko budowie zapory wodnej w okręgu Jadzi (chiń. Xunhua), w prefekturze Coszar (chiń. Haidong) prowincji Qinghai.
Według tybetańskich źródeł 10 sierpnia policja spacyfikowała protest przeciwko budowie zapory wodnej w okręgu Jadzi (chiń. Xunhua), w prefekturze Coszar (chiń. Haidong) prowincji Qinghai.
Poza wzmiankami kilku chrześcijańskich misjonarzy i pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, bardzo niewiele pisano na Zachodzie o Khamie i Wschodnim Tybecie. Nie ma właściwie żadnych publikacji na temat wydarzeń, jakie rozegrały się na tych terenach w latach pięćdziesiątych naszego stulecia. Wydaje mi się, że nie można zrozumieć postawy Tybetańczyków wobec Chin i powstania 1959 roku, nie wiedząc, co zaszło w Khamie. Tam bowiem wybuchły pierwsze walki i to właśnie wojownicy z Khamu utrzymywali powstanie aż do zniszczenia ostatnich baz partyzanckich w Mustangu przed kilkoma laty.
Życie w Chinach przypomina oglądanie spektaklu na gigantycznej scenie. Fabuła jest absurdalna, scenariusz niewiarygodny do tego stopnia, że nie ogarnia go wyobraźnia żadnego pisarza.
Tulku Tenzin Delek – popularny nauczyciel buddyjski i działacz społeczny, którego w 2002 roku władze chińskie wrobiły w sprawę ataku bombowego i skazały na karę śmierci w zawieszeniu, zamienioną później na dożywocie – zmarł w więzieniu.
Tybetańskie mastify, do niedawna jeden z najpopularniejszych symboli statusu chińskich nowobogackich, trafiają dziś do rzeźni albo są porzucane na lhaskich ulicach.
Policja zatrzymała marsz protestacyjny przeciwko korupcji i fałszowaniu wyników egzaminów szkolnych w Luczu (chiń. Luqu), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu.
Z pozoru klasztory i świątynie są dziś w Tybecie wszędzie. Krzątają się w nich tłumy wiernych, paląc w ofierze maślane lampki i kadzidła. Widać mnichów i mniszki, świeccy swobodnie praktykują oraz okrążają miejsca kultu. Po błyskawicznym objeździe wielu Chińczyków i cudzoziemców dochodzi do wniosku, że Tybetańczycy korzystają z pełni swobód religijnych. Zdawszy sobie z tego sprawę, rząd Chin wycofał się z defensywnej polityki zamkniętych drzwi i zaczął aktywnie zachęcać obcych do odwiedzania regionu. Zaprasza tam również zagranicznych dziennikarzy i polityków. Nowa strategia władz przynosi powoli oczekiwane rezultaty.
„Dziennik Tybetański”, lokalny organ Komunistycznej Partii Chin, 5 listopada opublikował wstępniak Chena Quanguo, sekretarza KPCh i najwyższego namiestnika Pekinu w Tybetańskim Regionie Autonomicznym.