Chińskie media informują, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat „państwowa administracja spraw religijnych mianowała ponad sześćdziesięciu żywych buddów”.
CZYTAJ DALEJOdpowiadając na „list” dwóch tybetańskich „pasterek” z Lhunce (chiń. Longzi) w prefekturze Lhoka (chiń. Shannan), przewodniczący Komunistycznej Partii Chin i prezydent Chińskiej Republiki Ludowej wezwał je do „zapuszczenia korzeni, strzeżenia chińskiego terytorium i rozwijania miasta”, dziękując jednocześnie za „lojalność” i prosząc o dawanie przykładu innym. Xi Jinping podkreślił, że „bez pokoju na tej ziemi, spokoju nie zaznają miliony rodzin”.
CZYTAJ DALEJW pałacu Potala zasiada Lama
A jest On emanacją Czenrezika
Klejnotem serca Tybetańczyków
Panem mądrości
Gdybym nie mógł korzystać z prawa do wyrażania swoich poglądów, po cóż by mi było ludzkie ciało? Będę przeto głosił to, co uznaję za Prawdę, do śmierci. Każdy posiadany talent poświęcę sumiennemu informowaniu rządu Chin o cierpieniu Tybetańczyków. Skoro odpowiadają za nie owe władze, tylko one mogą położyć mu kres. Ze łzami w oczach błagam więc chińskich przywódców o zakończenie katuszy, jakie zadają naszemu narodowi.
CZYTAJ DALEJZhang Yijiong, numer dwa w Departamencie Pracy Frontu Jedności, zwołał konferencję prasową podczas XIX Zjazdu Komunistycznej Partii Chin, żeby ostrzec „wszystkie rządy i organizacje” przed spotykaniem się z Dalajlamą.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie nadal przetrzymują paszporty, które pod koniec zeszłego roku bezprawnie odebrały Tybetańczykom, żeby uniemożliwić im udział w ceremonii, odprawianej w Indiach przez Dalajlamę.
CZYTAJ DALEJPrzewodniczący Mao powiedział kiedyś, że władza wyrasta z lufy karabinu. Oczywiście przemoc może dać pewne krótkotrwałe rezultaty. Ale nie zapewni osiągnięcia dalekosiężnych celów. Spójrzmy na historię – z czasem umiłowanie pokoju, sprawiedliwości i prawdy zawsze zwyciężało okrucieństwo i opresję. Dlatego też żarliwie wierzę w niestosowanie przemocy. Przemoc rodzi przemoc. I oznacza tylko jedno: cierpienie.
CZYTAJ DALEJMinęło sześćdziesiąt sześć lat od chwili wkroczenie do Tybetu chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. I pięćdziesiąt osiem od załamania pokapitulacyjnego status quo, które zmusiło do ucieczki z kraju Dalajlamę i ponad osiemdziesiąt tysięcy Tybetańczyków. Owi uchodźcy i ich potomkowie nadal żyją za granicą, a od trzech dekad perspektywa rozwiązania problemu wydaje się, mówiąc oględnie, bardzo odległa. Dla cudzoziemców Tybet pozostaje najbardziej niedostępnym regionem Chin, jego mieszkańcy nie są w stanie uzyskać paszportów, wciąż napływają raporty o demonstracjach, aresztowaniach i samobójczych protestach.
CZYTAJ DALEJOpiekun mój odszedł w dal
Znikł klejnot pałacu Potala
Barbarzyńcy kradną nam życie
Gomar Czophel, skazany przez sąd w Malho (chiń. Huangnan), w prowincji Qinghai na dwa lata pozbawienia wolności za posiadanie i rozpowszechnianie zdjęć Dalajlamy, opuścił więzienie Haomen w prefekturze Codziang (chiń. Haibei).
CZYTAJ DALEJWielkim smutkiem napawa mnie wiadomość o śmierci Liu Xiaobo, noblisty, który zmarł, odbywając drakoński wyrok. Proszę jego żonę, Liu Xia i krewnych o przyjęcie modlitw oraz wyrazów współczucia.
CZYTAJ DALEJMimo zakazów i szykan w całym Tybecie świętowano osiemdziesiąte drugie urodziny Jego Świątobliwości Dalajlamy.
CZYTAJ DALEJPytany o Dharmę, którą praktykowano w Tybecie, niezmiennie podkreślam jej integralność, zawiera bowiem nauki trzech pojazdów: mniejszego, większego i tantrycznego, w tym ścieżki takie jak wielka pieczęć, mahamudra. Ogólny zarys tej złożonej struktury powinien zainteresować choćby tych, którzy otrzymali już rozmaite abhiszeki i pouczenia.
CZYTAJ DALEJLiu Xiaobo jest jednym z najbardziej znanych chińskich więźniów sumienia. Uważam, że inicjatywy, za które został tak okrutnie ukarany, przysporzyłyby Chinom stabilności i harmonii, a co za tym idzie – pokoju światu. Wielkim wzruszeniem i otuchą napawały mnie setki podpisów, jakie złożyli zainspirowani przezeń intelektualiści i zatroskani obywatele pod Kartą 08, apelem o demokrację, wolność i rządy prawa.
CZYTAJ DALEJTo znamienne, że we współczesnym Tybecie najpopularniejszym pierwszym imieniem stał się „Tenzin”. Zwłaszcza w sercu kraju, Lhasie, i zwłaszcza wśród najmłodszych. Znajomy ze stolicy mówił mi, że gdy posłał syna do przedszkola, okazało się, iż ponad połowa z niemal pięćdziesięciu szkrabów nazywa się Tenzin. Wśród chłopców roi się od „Tenzinów Dordże” czy „Tenzinów Łangdu”, a wśród dziewcząt – od „Tenzin Lhamo” i „Tenzin Dolm”.
CZYTAJ DALEJW pięknym pejzażu Khamu, trzeciej dzielnicy Tybetu
U stóp majestatycznej góry Naglha i jej pobratymców
Stoi dom pasterzy i chłopów
Osada o imieniu Driru Nagszo
W Gologu (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai policja przetrzymywała dwa tygodnie młodego Tybetańczyka, w którego telefonie funkcjonariusze znaleźli zdjęcie Dalajlamy.
CZYTAJ DALEJChińskie media chwalą administrację prezydenta Trumpa za przedstawiony Kongresowi projekt budżetu, w którym po raz pierwszy od dekad nie ma centa na pomoc dla Tybetańczyków.
CZYTAJ DALEJO Opiekunie! Proszę, wróć rychło
Metody przebiegłego lista z dnia na dzień podlejsze
CZYTAJ DALEJWedług lokalnych mediów władze chińskie poddają badaniu na wariografie członków partii w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan.
CZYTAJ DALEJ