Dobroczynny blask Złotego Słońca
Nigdy nie był tak jasny.
Wasza Świątobliwość, żyj nam bez końca!
CZYTAJ DALEJDwadzieścia sześć lat temu po raz pierwszy rozmawiałem z Jego Świątobliwością Dalajlamą. W bardzo dla mnie ważnym momencie, bo wciąż byłem roztrzęsiony i skołowany po powrocie z Tybetu, do którego przedostałem się przez granicę w Ladakhu, żeby walczyć z Chinami. Zostałem aresztowany przez pograniczników i przewieziony w kapturze na głowie do więzienia, w którym byłem przesłuchiwany i torturowany.
CZYTAJ DALEJWiedza przekazywana rodakom przez Dalajlamę zaczęła żyć własnym życiem, przekonując innych rozbitków, że nie powinni myśleć o sobie jako o ofiarach, tylko czerpać siłę z wrodzonego potencjału oraz współzależnej natury rzeczywistości, która pozostaje w ciągłym ruchu i bezustannie się zmienia. Ta wizja pozwala żyć w niedoskonałym świecie, wyrastać ponad rażącą niesprawiedliwość geopolityki i arbitralność historii oraz zachować wierność sprawom, których nie da się załatwić w jednym pokoleniu.
CZYTAJ DALEJPowszechnie wiadomo, że do komputerów w biurze Jego Świątobliwości włamywano się wielokrotnie. Jeden z pracowników opowiadał mi, że widział na własne oczy, jak rozsyłają się, niemal na pewno do Chin, poszczególne dokumenty. Nie ulega wątpliwości, że Pekin wie o wszystkim, co dzieje się w rezydencji Dalajlamy. Gdyby w jego szafach były jakieś szkielety, Chińczycy codziennie urządzaliby nam Halloween.
CZYTAJ DALEJTybetańczycy, którzy przyszli na świat na obczyźnie i zostali przez nią ukształtowani, nie tylko nie rozumieją politycznej rzeczywistości Tybetu, ale nie mają nawet wspólnego języka z jego mieszkańcami.
CZYTAJ DALEJZangkar Dziamjang żyje, choć siedzi w więzieniu. Kilka dni temu, podczas dorocznego posiedzenia, pochylił się nad nim jeden z deputowanych naszego parlamentu. A dokładniej: uśmiercił, prosząc jeszcze o modlitwy i kondolencje. Nie mam pojęcia, co tam pijecie, ale przynosicie hańbę tej Izbie.
CZYTAJ DALEJPo „rutynowej kontroli telefonu” na ulicy w Szigace policja zatrzymała dwudziestotrzyletnią Jangco za „utrzymywanie kontaktów z ziomkami za granicą”.
CZYTAJ DALEJStabilizacji i postępu nie zagwarantuje system oparty na jednym człowieku – trzeba do tego poparcia ludzi i ich uczestnictwa w procesie politycznym. Samowładztwo jest tak anachroniczne, jak niepożądane. Zrobiliśmy bardzo wiele, aby wzmocnić nasze demokratyczne instytucje, mające służyć długoterminowym interesom Tybetańczyków nie za sprawą pragnienia naśladowania innych, lecz przez to, że demokracja jest najbardziej reprezentatywną formą rządów.
CZYTAJ DALEJDziś jestem bezpaństwowcem i nie mogę wrócić do ojczyzny, ale według tybetańskiego porzekadła „dom masz tam, gdzie ci dobrze, a rodziców w tych, co cię kochają”.
CZYTAJ DALEJnie wyciągaj mnie na powierzchnię
widzę, że z palców spływa ci krew
zresztą nie mogę oddychać ani tu, ani tam
CZYTAJ DALEJNajwyżsi przywódcy muszą znaleźć w sobie odwagę do przyznania, że zrodzone z podejrzliwości ciągłe represje oraz próby zaprowadzania „harmonii” kolbą karabinu sytuacji poprawić nie mogą. Nawet zwierzęta reagują lepiej na łagodność niż ślepą siłę.
CZYTAJ DALEJNie pasuję tu, po prostu nie pasuję.
Jestem taką zbłąkaną owcą,
zagubioną duszą.
CZYTAJ DALEJMoże nie powinienem mówić tego teraz, kiedy cię już nie ma, ale uważam, że gdybyś nie odszedł, miałbyś jeszcze przed sobą wiele dekad i zwycięstw. Niewzruszony szacunek, jaki budziłeś w sercach Tybetańczyków – i tych zniewolonych, i wolnych – sprawiał, że mogłeś służyć nam lepiej niż jakikolwiek obcy rząd czy instytucja diaspory. Głęboka miłość i więź, jaka łączy cię z nami, narodem, jest świadectwem lojalności przekazywanej z pokolenia na pokolenie.
CZYTAJ DALEJchłopiec ląduje w Londynie
w dwa tysiące którymś, gra na konsoli.
to jest tybetańska historia.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie nękają Tybetańczyków, którzy zdecydowali się na powrót z uchodźstwa, wzywając ich na przesłuchania i połajanki.
CZYTAJ DALEJTenzin Tharpa – czterdziestoletni biznesmen z Driru (chiń. Biru) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) – został skazany na dwa i pół roku więzienia za przekazanie pieniędzy krewnym w Indiach. Zatrzymana razem z nim w czerwcu 2020 roku trzydziestosześcioletnia Lhamo, matka trójki dzieci, została zamęczona w areszcie śledczym. Zwłoki natychmiast skremowano, uniemożliwiając […]
CZYTAJ DALEJOd kilku dni czerwone sztandary wmuszano „wszystkim ziemiom chińskim”, niemniej historyczny gwałt kłuje w oczy. W Ngabie, na przykład, żołnierze Armii Ludowo-Wyzwoleńczej odwiedzili każdy dom, informując zwięźle, że brak flagi równa się dziesięciu latom więzienia.
CZYTAJ DALEJWładze lokalne w Draggo (chiń. Luhuo), w prowincji Sichuan żądają od Tybetańczyków informacji o szczepieniach i stanie zdrowia krewnych za granicą, strasząc opornych „odebraniem meldunków i świadczeń”.
CZYTAJ DALEJW Darcedo (chiń. Kangding), w prowincji Sichuan zatrzymano dwie osoby „podejrzewane o kontaktowanie się z krewnymi za granicą”.
CZYTAJ DALEJEdward Said napisał: „wygnanie jest interesującym zjawiskiem i koszmarnym doświadczeniem”. Zauważył też, że choć emigracyjnych pisarzy chwali się za siłę moralną, w bezdomności nie ma nic romantycznego. Uchodźca zastyga w próbie zaczerpnięcia powietrza. Wszystko wokół niego – do bólu chwilowe – jest etykietą zastępczą.
CZYTAJ DALEJW Czamdo (chiń. Changdu) od początku roku władze zmuszają Tybetańczyków, którzy mają krewnych za granicą, do instalowania „aplikacji szpiegującej” w telefonach komórkowych.
CZYTAJ DALEJ