Rząd Nepalu, który od lat szykanuje Tybetańczyków, żeby przypodobać się władzom w Pekinie, polecił „wszcząć dochodzenie” w związku z opublikowaniem artykułu o Dalajlamie przez RSS, najstarszą i największą agencję informacyjną w kraju.
CZYTAJ DALEJNa początku listopada 2012 roku Wang Lixiong wdał się w internetową dyskusję ze znajomym, Tybetańczykiem mieszkającym za granicą, i pozwolił mi zerkać sobie przez ramię. Są dobrymi przyjaciółmi, rozmawiali więc otwarcie i szczerze. Efekty poniżej (interlokutor Wanga będzie tu występował pod pseudonimem „Bodpa”, co w naszym języku oznacza po prostu „Tybetańczyka”).
CZYTAJ DALEJWładze Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) „zachęcają Tybetańczyków, którzy wrócili z zagranicy, oraz osoby mające tam krewnych do pomagania w promowaniu jedności etnicznej i zwalczania separatyzmu”.
CZYTAJ DALEJKiedy pada w Dharamsali,
deszcz nakłada bokserskie rękawice
i tłucze tysiącami kropel w mój dach.
Pod blaszaną pokrywką
pokój płacze od środka,
mocząc mi papiery i łóżko.
Indyjskie media, powołując się na dane agend tybetańskiej diaspory, informują o gwałtownym spadku liczby Tybetańczyków, którym udaje się dotrzeć do Indii.
CZYTAJ DALEJPrezydent Donald Trump 19 grudnia podpisał Ustawę o „wzajemności” i „równym dostępie do Tybetu”, którą we wrześniu przyjęła Izba Reprezentantów, a przed tygodniem Senat.
CZYTAJ DALEJTo był upalny, letni dzień, w 1999 roku. Przez Cuglakhang jak zwykle przelewał się tłum pielgrzymów i turystów, a Nima Cering, też jak zwykle, stał w drzwiach i sprzedawał bilety, gotowy do oprowadzania gości z dalekich stron i opowiadania im o świątyni po chińsku albo po angielsku. Taką miał pracę, odmienną od zajęć większości lamów. Jak to mówią w telewizji, „lama przewodnik”. Był jednak kimś więcej niż przewodnikiem, miał wiele innych funkcji, a najważniejsza z nich nazywała się „członek Stałego Komitetu Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych w Lhasie”.
CZYTAJ DALEJLodi Gjari jest jedną z najważniejszych postaci tybetańskiej diaspory. Jako „specjalny wysłannik” Dalajlamy odpowiada za dwie kluczowe kwestie: stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i kontakty z Chinami. Te pierwsze – w gruncie rzeczy najważniejsze paliwo Tybetu na wychodźstwie – są właściwie jego wyłączną domeną. Mieszkając tam od kilkudziesięciu lat, Lodi Gjari nawiązał kontakty z niezliczonymi przedstawicielami amerykańskiej elity od Białego Domu i Kongresu po celebrytów. Ze wszystkimi doskonale się dogaduje. Pod tym względem jest z pewnością niezastąpiony. Nikt tego nie kwestionuje.
CZYTAJ DALEJPo starannym przeanalizowaniu reakcji i odpowiedzi ministra Du Qinglina oraz wiceministra Zhu Weiquna podczas rozmów, pisemnej noty i oświadczeń rządu centralnego Chin po zakończeniu ósmej rundy, odnosimy wrażenie, że pewne kwestie poruszone w Memorandum zostały zrozumiane opacznie, a inne niezrozumiane przez chińskie władze centralne.
CZYTAJ DALEJLodi Gjari urodził się w 1949 roku w khampowskim Njarongu. Pochodził z wpływowej rodziny, uznany za tulku, nowe wcielenie Khenpo Dziampela Dałe Nimy – głównego nauczyciela słynnego Dudzioma Rinpoczego, któremu jako pierwszemu powierzono później obowiązki głowy tradycji njingma na wychodźstwie – odebrał w dzieciństwie monastyczne wykształcenie. Po wybuchu powstania przeciwko chińskim okupantom i ucieczce do Indii opuścił klasztor.
CZYTAJ DALEJOd chwili ponownego nawiązania bezpośrednich kontaktów z rządem centralnym Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) w 2002 roku wysłannicy Jego Świątobliwości XIV Dalajlamy prowadzili wyczerpujące rozmowy z przedstawicielami Pekinu. W czasie tych dyskusji przedstawiliśmy jasno aspiracje Tybetańczyków. Istotą idei Drogi Środka jest zagwarantowanie faktycznej autonomii narodowi tybetańskiemu na zasadach określonych w konstytucji ChRL.
CZYTAJ DALEJUkazując ośmioraką ścieżkę, Budda dał nam metodę osiągnięcia wyzwolenia (a więc ustania cierpienia, co odpowiada czwartej szlachetnej prawdzie). Prowadzi ona do urzeczywistnienia (czyli ziszczenia na własny użytek) mądrości i współczucia. Obejmuje trzy kluczowe obszary rozwoju: moralność, mentalność i mądrość, które są ze sobą ściśle związane i komplementarne
CZYTAJ DALEJW „Tygodniku Azjatyckim” (nr 27-22) opublikowano artykuł, który zasługuje na bardzo uważną lekturę. Nosi tytuł „Wywiad na prawach wyłączności z prof. Jin Wei z instytutu dydaktyczno-badawczego nauk społecznych Akademii Partii Komunistycznej: Wrócić do rozmów i rozwiązać kwestie tybetańskie”, a jego najważniejsze zdanie brzmi: „Musimy dążyć do tego, żeby inkarnacja Dalajlamy pojawiła się jedynie w kraju”.
CZYTAJ DALEJPo ucieczce z Tybetu w 2008 roku Kelsang Lhamo dwukrotnie wracała do Njalamu w prefekturze Szigace (chiń. Rigaze / Xigaze). Po ostatnich odwiedzinach policja zatrzymała i przez trzy dni przesłuchiwała jej rodziców. Młodszy brat został pobity przez funkcjonariuszy.
CZYTAJ DALEJSąd okręgowy w Soderton uznał, że czterdziestodziewięcioletni Dordże Gjancan – syn Tybetanki i Chińczyka – od lipca 2015 do lutego 2016 roku zbierał dane osobowe i informacje o poglądach politycznych oraz wyjazdach przebywających w Szwecji rodaków i przekazywał je oficerowi chińskiego wywiadu w Polsce. Co najmniej raz dostał za to 50 tysięcy koron (około 30 tys. PLN).
CZYTAJ DALEJWładze chińskie prześladują najbliższych byłego więźnia politycznego z Pemy (chiń. Banma) w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai, domagając się „sprowadzenia” go z Indii.
CZYTAJ DALEJWedług rządowej gazety, która powołuje się na „zastrzegającego anonimowość (sic!) urzędnika” lokalnego biura do spraw religijnych i etnicznych, „okręg co rok organizuje edukację patriotyczną dla ludzi, którzy kształcili się i uzyskali tytuł gesze lharampa (najwyższy tytuł naukowy w szkole gelug) w Indiach”. Osoby „zachowujące się niewłaściwie lub okazujące jakiekolwiek separatystyczne zamiary są ściśle nadzorowane”.
CZYTAJ DALEJCzłowiek-pochodnia zatrzymuje się teraz i podnosi dłonie, jak gdyby chciał się pomodlić. Płomienie są już tak dzikie, że filmowiec zapamięta do końca życia trzask pękającej i odpadającej skóry. Trudno mu trzymać prosto kamerę. Policjanci i Tybetańczycy rzucają się na Thuptena Ngodupa. Próbują dławić ogień szmatami i starymi workami. Przewracają płonącego na ziemię.
CZYTAJ DALEJSzwedzkie media informują, że czterdziestodziewięcioletni mężczyzna, którego aresztowano w lutym pod zarzutem przekazywania Chinom informacji o tybetańskiej społeczności w tym kraju, „kontaktował się z chińskimi oficjelami w Polsce”.
CZYTAJ DALEJNepalska policja zatrzymała Tybetańczyka, który zmieścił na Facebooku swoje zdjęcie z tybetańską flagą i rozesłał listy do ambasad w Katmandu.
CZYTAJ DALEJDrugiego dnia Nowego Roku kalendarza tybetańskiego (czyli w sobotę, 17 lutego 2018) w Dżokhangu wybuchł pożar. Wiadomość bez większego znaczenia gdzie indziej mogła zwiastować tragedię dla Tybetańczyków i buddystów z Mongolii, Bhutanu, Ladakhu oraz całego świata tantrajany.
CZYTAJ DALEJ