Ośnieżona góra symbolizuje Tybet – kraj otoczony ośnieżonymi szczytami.
CZYTAJ DALEJW 1995 roku sprawa inkarnacji Panczena Rinpoczego doprowadziła do dramatycznego rozdźwięku między Komunistyczną Partią Chin a Dalajlamą. Li Ruihuan, członek Stałego Komitetu politbiura, ujął to w ten sposób: „Dalaj stoi na czele grupy separatystycznej, która spiskuje, by zdobyć niepodległość Tybetu. Stanowi narzędzie międzynarodowego ruchu antychińskiego. Jest nie tylko główną przyczyną i źródłem wszelkich niepokojów w społeczności tybetańskiej, ale i największą przeszkodą, uniemożliwiającą zaprowadzenie porządku wśród tybetańskich buddystów”.
CZYTAJ DALEJZasadnicze elementy Nauki Buddy nazywa się Czterema Prawdami: raz, o istnieniu cierpienia; dwa, o przyczynach cierpienia; trzy, o uwolnieniu od cierpienia; cztery, o ścieżce prowadzącej do wyzwolenia.
CZYTAJ DALEJPiąty Dalajlama, opisując w swej autobiografii wydarzenia roku 1640/41, wspomina o przybyciu oddziałów mongolskich do Barkhamu i kłopotach, jakie piętrzyły się przed szkołą gelugpa w Cangu. W roku tygrysa (1638/39) – wyjaśnia – mieszkańcy Cangu, którymi kierował Cangpa Desi, stwarzali wiele problemów klasztorowi Taszilhunpo.
CZYTAJ DALEJNie zabijać
Nie brać niczego, co nie zostało dane
Postępować w sposób prawy
Mówić prawdę
Mówić łagodnie
Dotrzymywać obietnic
W książce „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców”, o której już pisałam, wypowiada się jedenaście osób: dziesięciu powstańców oraz córka kolejnego bojownika.
CZYTAJ DALEJTang Danhong, chińska pisarka, która mieszka teraz w Izraelu, i współpracujący z nią tybetański pisarz Sangje Kjab latem 2010 roku przeprowadzili wywiady z kilkunastoma sędziwymi Tybetańczykami z Dharamsali, Biru, Dalhousie i innych enklaw diaspory. Ich książkę – „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców” – wydano właśnie na Tajwanie. Z radością przystałam na propozycję napisania słowa wstępnego, ponieważ przyjaźnię się z Danhong od dwudziestu lat.
CZYTAJ DALEJUkryta przeszłość? Dokładnie tak. I to nie tylko jakiś fragment, ale cała historia. Historia Tybetu. Zwłaszcza pewna dekada, którą zatuszowano niemal całkowicie. Ilekroć o tym myślę, pojawia się natrętny obraz gigantycznej ręki, która ukazuje się nad moją głową, przesłaniając niebo. Czyja to ręka? I dlaczego coś przede mną ukrywa?
CZYTAJ DALEJPrzeczytałam przekłady dwóch książek opublikowane przez Chińskie Wydawnictwo Tybetologiczne, które uprzytomniły mi, jak długą tradycję mają oficjalne wycieczki organizowane przez Komunistyczną Partię Chin dla zagranicznych dziennikarzy.
CZYTAJ DALEJLhasa stała się gigantyczną sceną do manipulowania historią w imię kształtowania teraźniejszości, w której po dachach naszych domów i świątyń spacerują tajniacy (często z tybetańskimi różańcami w rękach). Choć oprawcy udało się zdławić nawet szept sprzeciwu, wszystko emanuje tu lękiem.
CZYTAJ DALEJPierwszego lipca wybraliśmy się na „cmentarz męczenników” nieopodal klasztoru Drepung. Nekropolia sąsiaduje z barakami wojsk lotniczych i innych formacji podlegających bezpośrednio sztabowi w Chengdu. Przed laty był tu zielony ogród należący do Drepungu albo pobliskiej świątyni Neczung. Teraz obok militarnego kompleksu wyrastają wieżowce mieszkalne, nasuwające pytanie, dlaczego deweloper upodobał sobie sąsiedztwo grobów.
CZYTAJ DALEJ„Trwa renowacja byłego yamenu stacjonującego w Tybecie ministra rządu Qingów – informowała 29 maja strona internetowa »Chińskiego Tybetu«. – Rozpadające się budynki, które stanowią zagrożenie dla mieszkających w nich ludzi, zostaną odnowione z zachowaniem pierwotnego stylu starych dziedzińców. Po zakończeniu prac powstanie tu muzeum byłego yamenu”… i tu powtórka całej zbitki z pierwszego zdania.
CZYTAJ DALEJSłynny Tromsikhang stoi na północ od Barkhoru, po przekątnej od Nangżi Szaru, pierwotnej siedziby władz miasta. Wzniesiono go na przełomie XVII i XVIII wieku, w czasach VI Dalajlamy, któremu ów centralny Podrang, czyli „pałac”, służył za siedzibę. „Symetryczny względem osi centralnej i zachowujący hierarchię piętrową”, łączył „cechy świątyni i arystokratycznego dworu z podwórcem”.
CZYTAJ DALEJSzideling nie jest klasztorem, tylko dracangiem, klasztorną szkołą, i był kiedyś jednym z czterech lhaskich „królewskich kolegiów” (obok Tengjelingu, Cemolingu i Kundelingu, choć niektórzy dopisują do tej listy położony za rzeką Cemczokling).
CZYTAJ DALEJJako dziecko spędzałem wiele czasu w Norbulingce, letniej rezydencji dalajlamów w Lhasie. To było piękne miejsce, w którym przeżyłem wiele szczęśliwych chwil. Pamiętam – wszystko było świeże, ciche, spokojne. Wspomnienia napełniają mnie smutkiem, gdyż wiem, że to się zmieniło. Nawet jeśli miałbym tam wrócić – wszystko to bezpowrotnie odeszło. Zostało zniszczone. Starzy Tybetańczycy mawiali, że komuniści są niszczycielami Dharmy. I chyba mieli rację.
CZYTAJ DALEJW niebiańskim kraju otoczonym murem śnieżnych gór
Źródłem wszelkiego szczęścia i pomyślności
Jest sam Czenrezik, Tenzin Gjaco –
Trwaj nam tu do końca czasu!
CZYTAJ DALEJTybetańskie słowo jabszi zapisuje się po chińsku jako yaxi lub yaoxi. Jab – to grzecznościowe określenie „ojca”, a szi – „siedlisko” klanu. Zna je każdy Tybetańczyk, dla którego oznacza ono – jak pisze tybetolog Luciano Petech – „ród Dalajlamy”. Wedle chińskich uczonych to „kojarząca się z władzą i bogactwem siedziba ojca”, „popularny rzeczownik, którym Tybetańczycy podkreślają cześć dla rodów dalajlamów”. Niech będzie, choć ściśle należałoby mówić o „rezydencji ojca założyciela”.
CZYTAJ DALEJ„Renowację lhaskiej starówki” zakończono latem 2013 roku. Nie chodziło w niej tylko o odnowienie okolic Dżokhangu, czyli „starożytnego Barkhoru”, wyrzucenie straganiarzy tradycyjnie okupujących ten kwartał ani nawet o wysiedlenie ludzi, zamieszkujących przyległe podwórka, które zmieniono w skanseny.
CZYTAJ DALEJZnam cię, wiem o tobie wszystko, bo jestem z tobą zawsze. Jesteś normalnym człowiekiem, masz pięć zmysłów, jak wszyscy. Ale twoja inteligencja, wiedza, szczerość, cierpliwość i odwaga czyni cię lepszym od wielu.
CZYTAJ DALEJW wieku lat około dziewięćdziesięciu rozpocznę konsultacje z wysokimi Lamami różnych tradycji buddyzmu tybetańskiego, społecznością tybetańską i wiernymi, by zdecydować, czy instytucja Dalajlamy trwać ma nadal. Decyzję podejmę na tej podstawie.
CZYTAJ DALEJKiedy latem 1966 roku piekło rewolucji kulturalnej wylało się z Pekinu do Lhasy, mój ojciec – oficer średniego szczebla i zapalony fotograf – dokumentował ciosy, jakie spadały na tybetańskie klasztory i kulturę buddyjską. W kraju, nad którym całkowitą kontrolę przejęła Armia Ludowo-Wyzwoleńcza, publicznie lżono arystokratów, kupców, hierarchów i przedstawicieli dawnego rządu, a „klasę pracującą” i młodzież poddawano praniu mózgu. W oparciu o trzysta zdjęć z tego okresu przez sześć lat przeprowadzałam w Lhasie wywiady, które złożyły się na książkę „Zakazana pamięć. Tybet w czasach rewolucji kulturalnej”: świadectwo epoki w słowie i obrazie, opublikowane w 2006 roku na Tajwanie. Sześć lat później dwadzieścia cztery z tych zdjęć wybrano na wystawę towarzyszącą Międzynarodowym Targom Książki w Berlinie.
CZYTAJ DALEJ