Według tybetańskich źródeł 9 czerwca policja zatrzymała w Lhasie czterdziestoletniego Cełanga Norbu, który „od tygodnia czekał na możliwość wejścia do Potali”, zimowego pałacu Dalajlamów, i „głośno domagał się, by do buddyjskich sanktuariów wpuszczać w pierwszej kolejności pielgrzymów”.
CZYTAJ DALEJJestem z Amczoku. To takie łąki na południowym brzegu Sangczu w prowincji Gansu. Kilka lat temu ludzie zaczęli gadać, że będą nad nami fruwać samoloty. Ścisnęło mi się serce, ale nic nie mówiłem, bo myślałem, że to tylko takie ględzenie.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie zakazały informowania o śmierci Czogtrula Dały Rinpoczego – szanowanego nauczyciela buddyjskiego i byłego więźnia politycznego z Nagczu (chiń. Naqu) – a potem uniemożliwiły wiernym udział w jego kremacji, doprowadzając do „przepychanek z policją”.
CZYTAJ DALEJW ostatnich latach kilkunastu mnichów klasztoru Gjandrak przeszło niezliczone kampanie, na przykład „wzmacniania jedności i budowania pięknego Tybetu”, „studiowania ducha V plenum XIX komitetu centralnego i siódmego forum roboczego” czy „wspierania armii i miłowania ludu”. Dzień jak co dzień w wewnętrznym kręgu buddyjskiego sanktuarium na zboczu świętej góry.
CZYTAJ DALEJPasang Norbu – przewodnik turystyczny i właściciel wypożyczalni rowerów z Gampy (chiń. Gangba) – został pobity i zatrzymany przez policję, która „bezpodstawnie oskarżyła go o prowadzenie nielegalnej działalności gospodarczej, najwyraźniej chcąc ograniczyć kontakty Tybetańczyków z cudzoziemcami”.
CZYTAJ DALEJPrzed Nowym Rokiem kalendarza tybetańskiego władze chińskie ogłosiły zakaz „zgromadzeń religijnych” w Lhasie, jako przyczynę podając COVID, który nie przeszkadza w organizowaniu innych masowych imprez, takich jak choćby igrzyska olimpijskie.
CZYTAJ DALEJZhao Erfeng był ministrem odpowiedzialnym za pogranicze Yunnanu i Sichuanu pod koniec rządów Qingów. W latach 1905–8 wysłał swoją armię do Khamu, by utopić we krwi tybetańskie protesty. Tybetańczycy serdecznie go nienawidzili i nazywali „Zhao Tufu”, mordercą i dyktatorem. Zbrodniarz, który mordował ludzi, jak gdyby kosił trawę, i lubował się w niszczeniu wszystkiego, co tybetańskie, dla chińskich aparatczyków jest bohaterem.
CZYTAJ DALEJAkt odwagi, jakim było zwykłe stwierdzenie faktu, mógł uratować cały kraj. „Jedno słowo prawdy”, jak chciał rosyjski pisarz Aleksandr Sołżenicyn, mogło „przeważyć cały świat”.
CZYTAJ DALEJKiedy chciałem przekazać przywódcom z Juszu apel o posługiwanie się językiem tybetańskim w urzędach tudzież promowanie go w szkołach, uniemożliwili mi to aparatczycy z komitetu do spraw politycznych i prawnych, funkcjonariusze policji oraz pracownicy prokuratury. Nie pozwolono mi spotkać się z właściwymi urzędnikami i przedstawić im zbiorowej skargi. Usłyszałem za to, że nie powinienem zajmować się sprawami, na które nie mam wpływu
CZYTAJ DALEJDo miasta trafiłem w 2009 roku. Na naszej wsi zostawiłem dwóch braci i siostrę. Byłem najstarszy. Jakieś dziesięć lat wcześniej rząd podzielił wspólną ziemię, przyznając po skrawku każdemu gospodarstwu, i od tej pory nie mieliśmy nic do roboty. Wystarczyło rano zaprowadzić zwierzęta pod ogrodzenie, a wieczorem wracały same. Wcześniej trzeba było je paść i każdego doglądać. W końcu uradziliśmy, że dla rodziny będzie lepiej, jak zarobię coś w mieście. Sołtys opowiadał wtedy, że władze okręgu szukają ludzi do sprzątania ulic. Mówił też, że nie dostanie się tej pracy bez rodzinnych koneksji albo znajomości w urzędzie, co oznaczało, że trzeba dać co najmniej owcę stojącemu wyżej aparatczykowi. Zrobiliśmy, jak radził, i w ten sposób zdobyłem posadę.
CZYTAJ DALEJTybetańscy absolwenci szkół wyższych skarżą się, że nie mogą znaleźć pracy, ponieważ większość posad otrzymują chińscy imigranci. Według mediów „najbardziej pożądanym” stanowiskiem w ChRL jest posada w departamencie poczty, w okręgu Gar (chiń. Geer), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym, o którą ubiegało się 9403 kandydatów
CZYTAJ DALEJW poniedziałek byłem smutny, bo musiałem wyjechać z domu.
We wtorek byłem wesoły, bo przyszła do nas ładna nowa nauczycielka.
W środę byłem smutny, bo tęskniłem za domem.
CZYTAJ DALEJWedług niezależnych źródeł chińskie grupy robocze „odwiedzają” tybetańskie domy w Gologu (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai, szukając zdjęć Dalajlamy, przepytując dzieci i zrywając flagi modlitewne.
CZYTAJ DALEJZ badań wynika, że dwie dekady nieokiełznanego rycia w poszukiwaniu złota zniszczyły łąki i ekosystem. Znikała też żyzna ziemia. W 1999 roku niemal połowę powierzchni okręgu stanowiły pustynie i nieużytki. Wyparowało siedemdziesiąt procent dzikich zwierząt.
CZYTAJ DALEJW nowym „rządzie” teoretycznie wciąż autonomicznego regionu zaledwie czterech z piętnastu przewodniczących departamentów i ich zastępców pochodzi z Tybetu. Według informatora Radia Wolna Azja (RFA) 70 procent osób, piastujących kluczowe stanowiska w Lhasie, nie zna języka tybetańskiego.
CZYTAJ DALEJPrefektura Colho (chiń. Hainan) w prowincji Qinghai zakazała czynnym i emerytowanym członkom partii oraz ich bliskim udziału w „jakichkolwiek praktykach religijnych” – choćby posiadania różańców czy zamawiania rytuałów w intencji zmarłych.
CZYTAJ DALEJTybetańska dziewczyna przykucnęła przy płocie, strzepując kurz, który osiadł na kamieniu z sylabą om. Nawet na niego dmuchała, choć przejeżdżające obok samochody i koparki bez przerwy wzniecały kłęby szarego pyłu.
CZYTAJ DALEJMieszkańcy wioski Domda w prefekturze Juszu (chiń. Yushu) zablokowali plac budowy i „starli się” z chińskimi urzędnikami, żądając wypłaty odszkodowań za odebraną ziemię.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie dały mnichom trzy dni na zburzenie szkoły przy klasztorze Draggo (chiń. Luhuo) w prowincji Sichuan, bezpodstawnie oskarżając świątynię o złamanie przepisów budowlanych i strasząc „konfiskatą mienia”.
CZYTAJ DALEJMieszkańcy Mato (chiń. Maduo) w prowincji Qinghai obawiają się, że ich domom i klasztorom, podnoszonym z ruin po trzęsieniu ziemi, odebrany zostanie tybetański charakter.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie odbierają formalne zezwolenia, na podstawie których tybetańscy koczownicy od pięćdziesięciu lat wypasali swoje stada na tradycyjnych pastwiskach w Dziekundo (chiń. Jiegu), prowincji Qinghai.
CZYTAJ DALEJ