Artykuł 5: Struktury rządu ludowego wszystkich szczebli będą aktywnie kierować organizacjami religijnymi, ośrodkami działalności religijnej i zawodowym personelem religijnym w celu zagwarantowania miłości kraju i miłości religii, ochrony kraju i interesów ludu, jedności w marszu naprzód oraz wzajemnego dostosowania religii i socjalizmu.
CZYTAJ DALEJGjalcen Norbu – którego władze w Pekinie mianowały Panczenlamą, uprowadziwszy chłopca wskazanego zgodnie z tybetańską tradycją – wygłosił „noworoczne orędzie”, w którym wychwala „specjalną politykę” Komunistycznej Partii Chin w Tybecie.
CZYTAJ DALEJW 1995 roku sprawa inkarnacji Panczena Rinpoczego doprowadziła do dramatycznego rozdźwięku między Komunistyczną Partią Chin a Dalajlamą. Li Ruihuan, członek Stałego Komitetu politbiura, ujął to w ten sposób: „Dalaj stoi na czele grupy separatystycznej, która spiskuje, by zdobyć niepodległość Tybetu. Stanowi narzędzie międzynarodowego ruchu antychińskiego. Jest nie tylko główną przyczyną i źródłem wszelkich niepokojów w społeczności tybetańskiej, ale i największą przeszkodą, uniemożliwiającą zaprowadzenie porządku wśród tybetańskich buddystów”.
CZYTAJ DALEJ12 lipca 2015
Krewne, które czekają w Chengdu na widzenie z Tulku Tenzinem Delkiem, otrzymują nagle wiadomość: „A’an Zhaxi zmarł dziś po południu na skutek choroby”. To wszystko, słowa wyjaśnienia.
CZYTAJ DALEJChińczycy tacy jak ja – wierzący w demokrację i liberalizm – od lat marzą o położeniu kresu dyktatorskim rządom monopartii. Dla wielu wzorem był amerykański system polityczny. Wybór Donalda Trumpa, którego rozumienie demokracji i wartości moralnych pozostawia wiele do życzenia, oznacza dla nas poważny dylemat.
CZYTAJ DALEJNie mogę wiedzieć, czy chińskie gwiazdy filmowe czytają zagraniczne gazety, które piszą o zmienianiu Tybetu w disneyland, ale nawet jeśli, zapewne nie utożsamiają się z diagnozą, że „władze dławią dziś mnichów nie chińskim wojskiem, a tłumem nachalnych turystów”. Mając o sobie bardzo dobre mniemanie, zjeżdżają tu raczej w poszukiwaniu „duchowości” albo „praktyki buddyjskiej”.
CZYTAJ DALEJZgromadzenie Przedstawicieli Ludowych Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) 15 stycznia mianowało nowego szefa lokalnego rządu.
CZYTAJ DALEJWedług niezależnych źródeł mieszkańcy wszystkich regionów Tybetu „uczestniczą” w abhiszece Kalaczakry, której udziela w Indiach Dalajlama.
CZYTAJ DALEJDługa i kręta droga historii ludzkości dowodzi, że wszelki rozwój zawdzięczamy myślicielom i uczonym. Mamy też niezliczone przykłady na to, jak ciasny, schematyczny tradycjonalizm oraz fanatyczne nakazy religijne dławiły człowiecze aspiracje i wolność słowa. Intelektualista pozostaje wierny swoim przekonaniom i nie boi się mówić na głos, tak gdy depczą czyjąś wiarę, jak kiedy odbierają wolność.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie każą Tybetańczykom „trzymać się z daleka od wszystkiego, co ma związek z abhiszeką Kalaczakry”, której udziela w Indiach Dalajlama.
CZYTAJ DALEJChińskie media informują, że Pekin „znowelizował przepisy dotyczące bezpieczeństwa w przygranicznych rejonach Tybetu”. Zmiany – dotyczące między innymi „stref handlowych i miejsc widokowych” – mają „zapewnić podstawy prawne do zwalczania potencjalnych zagrożeń terrorystycznych, związanych z coraz szerszym otwarciem” regionu.
CZYTAJ DALEJWedług tybetańskich źródeł 28 grudnia policja pobiła i zatrzymała kilkunastu tybetańskich chłopów, którzy spóźnili się na pogadankę o ochronie zdrowia w okręgu Czamdo (chiń. Changdu), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym. Cały region odcięto od świata.
CZYTAJ DALEJPrzed kilkoma dniami byliśmy w schowanej w hutongu wietnamskiej restauracyjce na „ostatniej wieczerzy” Andy’ego, dziennikarza New York Timesa, który od ośmiu lat mieszkał w Pekinie. Ciągle pamiętam nasze pierwsze spotkanie wiosną 2009 roku. Wysoki, męczył się i bezustannie wiercił na mojej tybetańskiej sofie. Nie nagrywał, tylko notował z niesamowitą szybkością. Opowiadałam o sobie i o brutalnej pacyfikacji protestów, które rok wcześniej przetoczyły się przez cały Tybet. W tamtym czasie bardzo się bałam i denerwowałam. Andy wyczuł emocje, którymi podszyty był mój śmiech. Artykuł zaczął od opisu dręczącego mnie koszmaru, w którym znów jestem w Lhasie i biegnę z płaczem za ciężarówką wypełnioną skatowanymi aresztantami, bo kiedy próbowałam ich sfotografować, okazało się, że zginął mi aparat.
CZYTAJ DALEJPo wydaleniu tysięcy „ponadlimitowych” mnichów i mniszek, wyburzeniu ich kwater oraz usunięciu sędziwych duchownych władze chińskie ogłosiły zakaz przyjmowania nowych adeptów do Instytutu Studiów Buddyjskich Larung Gar w Sertharze (chiń. Seda), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan.
CZYTAJ DALEJPod koniec 2012 roku władze zaczęły wprowadzać politykę „dziewięciu obowiązkowych” w tybetańskich wioskach i klasztorach. Pierwsza powinność – posiadanie „portretów czterech przywódców”: Mao Zedonga, Deng Xiaopinga, Jiang Zemina i Hu Jintao – doprowadziła do wrzenia „obywateli sieci”, którzy, jak łatwo zgadnąć, głównie zadawali retoryczne pytania i złorzeczyli.
CZYTAJ DALEJWedług tybetańskich źródeł policja zatrzymała najbliższych Tasziego Rabtena, który 8 grudnia dokonał samospalenia w Maczu (chiń. Maqu), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu.
CZYTAJ DALEJW modelu „jednego kraju dwóch systemów” nie przewidziano paszportów dla Tybetańczyków i Ujgurów, ale w tym roku wielu naszym udało się je zdobyć w prowincji Qinghai. Na wycieczkę do Tajlandii. Jednak w listopadzie władze nie dość, że wycofały się z tej szczodrości, to zaczęły konfiskować dokumenty wydane wcześniej za pośrednictwem biur podróży.
CZYTAJ DALEJJego Świątobliwość Dalajlama spotkał się z ponad tysiącem tybetańskich pielgrzymów, którzy marzyli o wzięciu udziału w styczniowej ceremonii buddyjskiej w Indiach, czym sprowokowali gwałtowną reakcję chińskich władz.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie po raz kolejny przedłużyły ogłoszoną w 2011 roku kampanię „wzmacniania fundamentów i wspierania mas” (chiń. qianji huimin), która wraz z policyjną „kratą” oraz „dziewięcioma obowiązkami” klasztorów stanowi fundament superszczelnego systemu inwigilacji i dozoru w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA).
CZYTAJ DALEJW książce „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców”, o której już pisałam, wypowiada się jedenaście osób: dziesięciu powstańców oraz córka kolejnego bojownika.
CZYTAJ DALEJTang Danhong, chińska pisarka, która mieszka teraz w Izraelu, i współpracujący z nią tybetański pisarz Sangje Kjab latem 2010 roku przeprowadzili wywiady z kilkunastoma sędziwymi Tybetańczykami z Dharamsali, Biru, Dalhousie i innych enklaw diaspory. Ich książkę – „Niespokojne czasy. Głosy tybetańskich uchodźców” – wydano właśnie na Tajwanie. Z radością przystałam na propozycję napisania słowa wstępnego, ponieważ przyjaźnię się z Danhong od dwudziestu lat.
CZYTAJ DALEJ