Na komisariacie w Szigace wybuchł pożar, niemal doszczętnie niszcząc budynek.
CZYTAJ DALEJ– Akhu, dlaczego chińscy policjanci zawsze chodzą trójkami?
CZYTAJ DALEJStara wieśniaczka, która przyszła do Lhasy z pielgrzymką, staje przed pomnikiem i pyta przechodnia, czy mógłby jej przeczytać napis na tablicy.
CZYTAJ DALEJKiedy dojechaliśmy na komisariat, kazali mi zaczekać w jakimś magazynku. Po chwili weszła tam tłusta policjantka i rzuciła od progu:
– Wypowiadaliście się w Internecie o protestach na Tiananmen?
CZYTAJ DALEJPrzykładowe odpowiedzi na komentarz: „To kurze jajo cuchnie”.
Czyli chińskie jaja smakują źle, a wszystkie amerykańskie dobrze? Zdrajca!
A kacze jeszcze bardziej, i co z tego?
CZYTAJ DALEJNarada w lokalnym komitecie partii. Aparatczycy nie mogą zdecydować: dofinansować modernizację lokalnej szkoły czy więzienia?
CZYTAJ DALEJŚledczy: Jaśminowa rewolucja – kto to zaplanował?
Więzień: Nie wiem, nie ja.
CZYTAJ DALEJNa komisariacie w Szigace wybuchł pożar, niemal doszczętnie niszcząc budynek.
CZYTAJ DALEJ– Akhu, dlaczego Chińczycy nie wyślą człowieka na Księżyc?
CZYTAJ DALEJNaczelnik wydziału paszportowego w Lhasie jest tak zdumiony leżącym przed nim wnioskiem, że sięga po telefon i dzwoni do autora.
– Jak lojalny członek partii może chcieć opuścić nasz socjalistyczny raj?!
CZYTAJ DALEJJapończyk, Amerykanin i Tybetańczyk jadą pociągiem do Lhasy.
W pewnej chwili Japończyk sięga po laptopa, pisze mejla i wyrzuca urządzenie przez okno, mówiąc: „mamy ich od cholery”.
CZYTAJ DALEJTrzech Tybetańczyków – z Khamu, Amdo i U-Cangu – jedzie razem do Lhasy. Nagle pociąg staje w szczerym polu.
CZYTAJ DALEJChińczyk pyta Amerykanina: „Ilu macie dziennikarzy i ile piszą codziennie artykułów?”.
Amerykanin odpowiada: „Dziesięć tysięcy dziennikarzy. Dzień w dzień piszą sto tysięcy artykułów, w których przedstawiają różne punkty widzenia. A wy?”.
CZYTAJ DALEJHou, sekretarz partii okręgu C., zaniemógł nagle po powrocie z ceremonii wręczenia nagród „Najlepszym w służbie cywilnej”, którą zorganizowano w stolicy prowincji. Jego dolegliwość była bardzo tajemnicza – cierpiał na zaparcie. Małżonka, Bian Chunhua, próbowała ratować go na wszelkie sposoby, ale nie zdało się to na nic. Przez cały tydzień żołądek sekretarza przyjmował pożywienie, lecz nie opuszczały go żadne treści.
CZYTAJ DALEJ