Według lokalnych źródeł 7 lipca policja rozbiła dwumiesięczny protest Tybetańczyków przeciwko prowadzeniu prac wydobywczych w prefekturze Juszu (chiń. Yushu), w prowincji Qinghai.
CZYTAJ DALEJChińskie media informują o wysiedleniu 1102 mieszkańców dwóch wiosek z okręgu Njima (chiń. Nima) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
CZYTAJ DALEJZbitka słów „katastrofa górnicza” i „Lhasa” krzyczy, że sprawa jest poważna i daleka od zakończenia. Oczywiście, rzecz pierwsza to ludzkie życie. Pogrzebanych żywcem osiemdziesięciu trzech górników – głównie Hanów, i dwóch Tybetańczyków – oraz mieszkańców zlewni stołecznych strumieni, które toczą w dół wody zatrute przez przemysł wydobywczy.
CZYTAJ DALEJTybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD) z Dharamsali zdobyło zdjęcia i zidentyfikowało dziewięć z ponad trzydziestu osób zatrzymanych w kwietniu w związku z upublicznieniem informacji o protestach przeciwko kopalni na zboczu świętej góry w Szakciu (chiń. Shaqu), w okręgu Driru (chiń. Biru) prefektury Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
CZYTAJ DALEJPo upublicznieniu informacji o zatrzymaniu sołtysa w związku z planem otwarcia kopalni na zboczu świętej góry w Szakciu (chiń. Shaqu), w okręgu Driru (chiń. Biru), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, na przełomie marca i kwietnia policja zatrzymała ponad trzydziestu Tybetańczyków.
CZYTAJ DALEJHistoria górnictwa w Tybecie zaczyna się od jego „wyzwolenia” przez Komunistyczną Partię Chin, tego samozwańczego zbawcę. W latach 1951-53 oddziałom Mao Zedonga towarzyszyła grupa specjalna z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, która podczas mozolnego marszu przez rejon Czamdo, basen Ngulczu i Pojezierze Północne, Pome, dolinę Lhasy, zlewisko Jarlung Cangpo i tak dalej kreśliła mapy, zbierała próbki i oznaczała obiecujące stanowiska. Uczeni nie mieli wątpliwości, że kraj „posiada wielkie zasoby naturalne”. W 1959 roku Pekińskie Wydawnictwo Naukowe opublikowało pracę poświęconą strukturze geologicznej i surowcom mineralnym wschodniego Tybetu. Stała się ona biblią górników, podsycając obłęd rycia pod powierzchnią Płaskowyżu Qinghai-Tybet przez całą drugą połowę dwudziestego stulecia.
CZYTAJ DALEJWładze prefektury Nagczu (chiń. Naqu) w Tybetańskim Regionie Autonomicznym obiecują „nagrody” za donosy o „przestępstwach”, takich jak propagowanie ojczystego języka i kultury czy utrzymywanie kontaktów z „kliką Dalaja” na wychodźstwie.
CZYTAJ DALEJzasnę na wieki na dnie,
gdzie moje ciało i kości
obrócą się w ofiarę
dla drzew i kwiatów
CZYTAJ DALEJWedług tybetańskich źródeł w lutym policja zatrzymała Karmę, sołtysa z okręgu Driru (chiń. Biru) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, ponieważ odmówił podpisania zgody na prowadzenie prac wydobywczych.
CZYTAJ DALEJSłyszę od ludzi, że u nich w Czamdo pracownikom sektora państwowego, uczniom i emerytom nie wolno modlić się ani dotykać młynów modlitewnych. Uroczystości religijne są monitorowane jak nigdy dotąd. Niedawno mieliśmy święty miesiąc Saga Dała, w związku z czym władze prefektury ogłosiły zakaz odprawiania rytuałów buddyjskich. Uczniowie zostali poinformowani przez nauczycieli, że będą surowo karani za odwiedzanie świątyń i noszenie amuletów. W tamtejszych szkołach uczą ojczystego narzecza na takim poziomie, że większość dzieci nie jest w stanie nawet prowadzić pamiętnika we własnym języku.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie wysiedlają dziesięć tysięcy koczowników w Dzomdzie (chiń. Jiangda), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
CZYTAJ DALEJInspektorat ochrony środowiska informuje, że Tybet „nie spełnia wymogów rządu centralnego”. Do końca października 2017 roku kontrolerzy mieli zbadać tam ponad tysiąc spraw, udzielić upomnień 882 przedsiębiorstwom i urzędom oraz wymierzyć 784 kary, nakładając grzywny w wysokości niespełna 28 milionów yuanów (15,3 mln PLN). Dwie osoby zostały zatrzymane, 148 „pociągnięto do odpowiedzialności”.
CZYTAJ DALEJTybet znalazł się w błędnym kole – żaden Chińczyk ani Tybetańczyk w ChRL nie chce, żeby jego nazwisko pojawiło się w mediach w kontekście jakichkolwiek wyzwań związanych z Tybetem, ponieważ wie, że każda taka historia, nawet dotycząca środowiska naturalnego, zostanie upolityczniona. Słychać więc głównie (w zachodnich środkach masowego przekazu) „działaczy praw człowieka”, cudzoziemców i diasporę, co dolewa tylko oliwy do tego ognia i czyni bardziej niebezpiecznym zabieranie głosu w Chinach.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie zakazały wstępu do rezerwatu Kokoszili (mong. Hoh Xil, tyb. Aczen Gangjap) w prefekturze Juszu (chiń. Yushu) prowincji Qinghai, który w lipcu został wpisany na listę światowego dziedzictwa naturalnego.
CZYTAJ DALEJUżytkownicy mediów społecznościowych masowo udostępniają opublikowany w listopadzie artykuł anonimowego pracownika, który wylicza „sześć poważnych zagrożeń” dla linii kolejowej Lhasa-Szigace (chiń. Xigaze), oskarżając władze o „przymykanie oka na niebezpieczeństwo”.
CZYTAJ DALEJChińskie media informują o „wykorzystywaniu paneli solarnych do rozmrażania wiecznej zmarzliny” w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu; 4500 m n.p.m.) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
CZYTAJ DALEJHongkońskie media informują, że Chiny planują nawadnianie pustynnego Xinjiangu wodą z Tybetu. Według tych doniesień chińscy inżynierowie pracują nad planami tysiąckilometrowego tunelu, którym wody Jarlung Cangpo popłyną na pustynię Takla Makan, „zmieniając ją w drugą Kalifornię”.
CZYTAJ DALEJWładze lokalne po raz kolejny zmuszają Tybetańczyków do zamykania sklepów i straganów dla turystów w prefekturze Colho (chiń. Hainan) prowincji Qinghai.
CZYTAJ DALEJTybetańscy nomadzi, którym miejscowi urzędnicy kazali opuścić tradycyjne pastwiska w Darlagu (chiń. Dari), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai, napisali petycję do „szanownych przywódców Chińskiej Republiki Ludowej”.
CZYTAJ DALEJWładze chińskie zakazały Tybetańczykom korzystania z pastwisk i zimowego obozowiska w Darlagu (chiń. Dari), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
CZYTAJ DALEJPrzed kilkoma dniami uciąłem sobie pogawędkę z tybetańskim przyjacielem pochodzącym z koczowniczego regionu. Powiedział mi, że pasterze mają teraz więcej pieniędzy, ale bardziej chorują. Zeszłego lata, jak zauważył, chorowało niewiele osób, teraz – prawie tyle, co w zimie.
CZYTAJ DALEJ