z rzeki bez początku i końca
niemordowanie żłobiącej koryto ciemności
lecz cichej na powierzchni żałobą bezruchu
wyłania się powoli twoja postać
CZYTAJ DALEJmówisz mówisz mówisz
mówisz prawdę
mówisz dzień i noc
do upadłego
mówisz i mówisz
zostałeś zamknięty
ale twój głos wyrywa się za mury
W pięknym pejzażu Khamu, trzeciej dzielnicy Tybetu
U stóp majestatycznej góry Naglha i jej pobratymców
Stoi dom pasterzy i chłopów
Osada o imieniu Driru Nagszo
Wróciwszy do Lhasy z Amdo w lecie 1994 roku, napisałam długi wiersz, który jest dla mnie ważny. Zatytułowałam go „Mala jak patrzy” – od naszych koralików do odliczania mantr i modlitw. Kotłowały się wtedy we mnie najróżniejsze uczucia.
CZYTAJ DALEJPogrzebcie mnie w błocie
Pogrzebcie na przerażonych wrześniowych wzgórzach
Bez dziewięćdziesięciu dziewięciu żółtych chryzantem
Bez dziewięćdziesięciu dziewięciu pożegnalnych wierszy
księżycowa noc przemierza las
śnię o ukochanej
śpiącej pod milczącą ziemią
w oddali słychać strzał
O Opiekunie! Proszę, wróć rychło
Metody przebiegłego lista z dnia na dzień podlejsze
CZYTAJ DALEJjeśli w czerwcu
śnieży mi w głowie
nie pytaj, jak zimno
iść w tej białej mgle
Zdarza mi się, choć bardzo rzadko, chcieć być młodszym. Temu głupiemu uczuciu towarzyszy zwykle koktajl nostalgii i żalu. Wzięło mnie znowu, gdy oglądałem w herbaciarni teledysk tybetańskiego zespołu Judruk do piosenki Milam. Chciałbym to zobaczyć jako chłopak. Chciałbym mieć szansę bycia cool i bycia Tybetańczykiem, kiedy zaczynałem studiować w Pekinie.
CZYTAJ DALEJPewnej nocy
Niezliczone bary rozbłysły światłem tysięcy ołtarzowych lampek
Młodość wszystkich poetów stopiła się z kopcącym masłem
CZYTAJ DALEJLata minęły bez Świątobliwości
Czekania w nieskończoność na twarz Obecności
Na spotkanie Mistrza z uczniami
Módlcie się o rychłe spełnienie marzeń
Kiedy tylko zacząłem próbować
zachować życie w garści prochu
u stóp pokracznego cyprysu,
któremu kazano rosnąć w pełnym słońcu,
mój cień mnie opuścił.
Spadkobiercy wspólnego losu
Szlachetne dzieci tybetańskich przodków
Plemię Krainy Śniegu
W krwi dzisiaj skąpane
Gdzie rodzisz się z krwi kroplą pierwszą
Gdzie duch odchodzi z oddechem ostatnim
Gdzie krew serce toczy
W udręczonej tybetańskiej ziemi
Rinpocze
jeśli Ty wielkim śnieżnym lwem
Rinpocze
ja stęsknioną Ciebie górą
Powstańcie, Tybetańczycy, powstańcie!
Niechaj sześć milionów walczy
O niezmienną prawdę – niepodległość.
Kontynuujcie naszą walkę, naprzód.
Cała Danjuk – znany też jako Lodo Palden – pochodził z Czamdo (chiń. Changdu) w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA). Znikł w Dzoge (chiń. Ruoergai), w prefekturze Ngaba (chiń. Aba) prowincji Sichuan. Kilka dni wcześniej opublikował w internecie informację, że „nachodzą” go chińscy esbecy.
CZYTAJ DALEJAmczok Phulczung, popularny pieśniarz z Ngaby (chiń. Aba) w prowincji Sichuan, skazany na cztery lata więzienia za nagrywanie patriotycznych pieśni, jest nadal szykanowany przez władze.
CZYTAJ DALEJGdzie ma leczyć rany
Orzeł mego ducha?
Cisza i grymas bólu.
Płaczę na samo wspomnienie.