Teksty. Z perspektywy Chińczyków

wersja do druku

Share

Historia nowego policjanta

***

Po pierwszym tygodniu służby oficer Wu postanowił zrobić sobie prezent i wybrać się do kina. Na widok długiej kolejki westchnął ciężko i ustawił się na końcu.

– Musisz być nowy – zagadnął stojący obok mężczyzna.

– Skąd to wiecie? – spytał zdziwiony oficer Wu.

– A kto widział gliniarza w ogonku?

– Jasne – zrozumiał nagle oficer Wu i podszedł do okienka. – Jeden – rzucił, wyciągając portfel.

– Na pewno nowy? – pokiwała głową bileterka.

– Skąd wiecie? – zafrasował się oficer Wu.

– Policjanci nigdy nie sięgają po portfel. Po prostu mówią, co chcą, i nikt nie ośmieli się im odmówić.

– Prawda – oficer Wu znów nauczył się czegoś nowego. Spróbował i, ma się rozumieć, działało.

Wu wszedł na salę i zajął miejsce, ale ledwie usiadł, ktoś z następnego rzędu zagaił:

– Nowy?

Wu był już naprawdę zdumiony i zaczął robić się podejrzliwy.

– Bo co? – warknął.

– Wszyscy starzy gliniarze wiedzą, że mogą iść na balkon. Tu przychodzą tylko zieloni.

Wu wdrapał się na galerię i zauważył, że faktycznie pełno tam mundurów. Siedzący w pobliżu oficer odwrócił głowę i westchnął:

– Nowy w służbie.

– Jak to odgadliście?

– A który oficer siedzi jak trusia? Wszyscy się rozwalają.

Wu przyjrzał się uważnie weteranowi, który trzymał nogi na oparciu fotela przed sobą, co musiało być znacznie wygodniejsze i faktycznie wyglądało bardziej po policyjnemu. W połowie filmu Wu poczuł, że czas iść do toalety. Babcia klozetowa obrzuciła go przeciągłym spojrzeniem i powiedziała:

– Musi nowy.

– Czy mam to wypisane na czole? – zdenerwował się Wu. – Dlaczego?

– Policjanci nigdy się tu nie fatygują. Sikają przez barierkę.

Zakłopotany kolejną gafą Wu wrócił na górę i nasikał na parter.

– Proszę! – krzyknął ktoś z dołu. – Mamy tu nowego glinę!

– Hę? – osłupiał Wu.

– Stary gliniarz omiecie cały rząd, a ten żółtodziób lał mi prosto na głowę.

Czerwony ze złości Wu zapiął rozporek i wrócił na miejsce.

– Nowy? – mruknął siedzący obok oficer.

– Bo? – jęknął Wu.

– Weteran nigdy nie zapina tak szybko. Niech sobie mały łyknie świeżego powietrza i postraszy dziewuchy.

Oficer Wu zaczynał wpadać w przygnębienie. Kiedy wyszedł na ulicę, postanowił poprawić sobie nastrój w ramionach dziewczyny do towarzystwa.

Po kilku pocałunkach usłyszał:

– Nowy w tej robocie?

– Skąd wiesz? – wykrzyknął Wu, któremu zakręciło się w głowie.

– Doświadczeni funkcjonariusze nigdy nie są tacy mili. Ściągają spodnie, robią swoje i wychodzą.

Zrobiwszy swoje bez dalszych ceregieli, Wu postanowił nie hańbić więcej munduru i wyszedł nie płacąc. Kiedy był już za progiem, zagadnął go bramkarz:

– Nowy?

Wu poczuł, że ziemia usuwa mu się spod nóg.

– Bo co?! – ryknął, chwytając gagatka za kołnierz.

– Starzy nie tylko nie płacą, ale żądają jeszcze pieniędzy za ochronę.

– Dawaj forsę za ochronę – nowy policjant też w końcu jest policjantem.

– Dalej zachowujesz się jak żółtodziób. Starzy zawsze każą sobie przynosić pieniądze, żeby nikt ich nie przyuważył.

Upokorzony Wu nie zamierzał puścić tego płazem i postanowił dać mu nauczkę. Ruszył do najbliższego pokoju i wykopał drzwi, wrzeszcząc:

– Stać! Policja!

Rozebrana dziewczyna przeciągnęła się leniwie, spojrzała na równie nagiego mężczyznę, który leżał u jej boku, i zapytała:

– Nowy?

– Bez dwóch zdań – potwierdził tamten.

– A skąd możecie to wiedzieć?! – zawył Wu.

– Kto inny nie poznałby swojego komendanta? – zachichotała dziewczyna.

W jednej chwili Wu odwrócił się na pięcie i już go nie było. W drzwiach zderzył się z mężczyzną w doskonale skrojonym garniturze i grzecznie go przeprosił.

– Dopiero zaczynamy? – usłyszał.

– Jak pan to poznał? – jęknął Wu.

– Jestem tu właścicielem, znają mnie wszyscy gliniarze.

Wu uciekł na ulicę, ale tuż za rogiem zauważył człowieka, odkręcającego lusterko z motocykla. Złapał złodziejaszka za kark z mocnym postanowieniem doprowadzenia go na komisariat.

– Pan nowy?

– Jasne, że nie! Ze mną.

– Na pewno nowy. Żaden stary wyga nie zawracałby sobie głowy takimi drobiazgami.

– Co z tego, że nowy? Nowy i nowe metody!

– Rzeczywiście, dokładnie to samo mówił wasz komendant, jak był młodym policjantem.

Oficer Wu wskoczył do samochodu i odjechał z piskiem opon. Tuż za rogiem z mroku wyłonił się motocyklista i Wu mimo szaleńczego manewru zderzył się z nim z piekielnym trzaskiem. Wyskoczył z auta i podbiegł do nieszczęśnika, wokół którego rozlewała się ciemna plama krwi. Wu chwycił rannego za ramiona i zaczął go ciągnąć do samochodu.

– Towarzyszu, musicie być nowicjuszem – jęknął motocyklista.

– Słyszę to przez cały dzień, jakby ciążyła na mnie jakaś klątwa.

– Doświadczony policjant dawno by mnie dobił, a tak umieram z bólu – wyszeptał ranny i wyzionął ducha.

Roztrzęsiony Wu wrócił do domu, włączył komputer i wszedł na młodzieżową listę dyskusyjną. Zalogował się jako He Bian („brzeg rzeki”) i niemal natychmiast dostał wiadomość od 007: „Nowy policjant?”. Wu pomyślał, że traci zmysły. Zawsze wydawało mu się, że sieć zapewnia anonimowość, a tu od razu zdemaskowano go jako gliniarza i to w dodatku nowego. „Skąd wiesz?”, wystukał. „Doświadczeni gliniarze wchodzą tu zawsze incognito i używają nicków typu He Di („dno rzeki”).

Wu obiecał sobie, że weźmie się w garść i zacznie się wreszcie zachowywać jak na prawdziwego oficera policji przystało. Następnego dnia wszedł do budki z papierosami, wziął dwa kartony ze stojaka i rzucił sprzedawcy:

– Biorę fajki.

– Musisz być nowy – wybuchnął śmiechem sklepikarz.

– Do diabła! Skąd wiesz? – wykrzyknął Wu.

– Starzy gliniarze nigdy nie biorą papierosów ze stojaka, bo wiedzą, że to podróbki. Wybierają markę, pokazują palcem i każą sobie przynieść towar z zaplecza.

Wu doszedł do wniosku, że nie chce mu się palić i postanowił sprzedać swoje papierosy w dużym sklepie.

– Szefie, zwracam papierosy – poinformował właściciela.

– Ile?

Wu przysiągł sobie, że tym razem, nie zachowa się jak nowicjusz.

– Tysiąc za karton.

Wu położył papierosy na ladzie, włożył banknoty do kieszeni i ruszył do drzwi.

– Nowy – usłyszał jeszcze za sobą. – Stary wyga zgarnąłby szmal i zabrał towar.

Wu postanowił obciąć włosy. Uroda dziewczyny, która myła mu głowę, sprawiła, że zaczął się zastanawiać, czy nie świadczy usług „dodatkowych”. Nauczony doświadczeniem, po prostu kazał jej iść na zaplecze. Gdy zbierał się do wyjścia, panna zagadnęła:

– Nowy w tym fachu?

– I ty?! – jęknął Wu.

– Starzy zawsze chcą, żebym im coś dorzuciła za zaszczyt.

Wkrótce potem Wu odkrył, że złapał kiłę, i udał się do szpitala. Lekarz tylko na niego spojrzał i mruknął:

– Nowy policjant.

Wu zamachał rękami i lekarz natychmiast wyjaśnił:

– Doświadczeni funkcjonariusze leczą się w prywatnych klinikach, żeby nie paskudzić sobie kartoteki.

Wkrótce potem Wu zwolniono ze służby za rozwiązłość. Kiedy stanął u wrót Perłowej Bramy, Anioł rzekł:

– A ty musiałeś być nowym policjantem.

– Skąd to wiesz? – zapytał Wu.

– Bo wszyscy starzy idą do piekła.

 

 

 

 

 

Historyjka ta krąży od pewnego czasu po chińskich portalach internetowych. Można ją znaleźć na przykład pod adresem:

http://www.boxun.com/hero/luobinfu/25_1.shtml
http://joke.myrice.com/arts/xhxh/xhxhxh/xhxhxh22/1464324.html.

China Rights Forum, nr 4, 2005.


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)