Teksty. Z perspektywy Tybetańczyków

wersja do druku

Share

Szósty – co z nami będzie?

Dolkar Co

 

Przed chwilą zadzwoniła do mnie zapłakana młodsza siostra Tasziego Topgjala. Właśnie się dowiedziała, że nocą 5 lipca zabrali z domu jej brata, spokojnego, szanowanego nauczyciela języka tybetańskiego. Było ich kilkunastu. Gdzie teraz jest? Tego nie wie nikt. Czy pokazali jakiś nakaz? Jak zwykle nie.

 

Jestem zszokowana i przerażona. To już szósty. Taszi jest przyrodnim bratem Rinczena Dordże. Robił wszystko, żeby go odnaleźć, a teraz sam zniknął. Czy coś zatrzyma wreszcie tę rzekę lęku i nieszczęść?

 

Rewizję zaczęli od grzebania pod łóżkiem. Żona Tasziego natychmiast krzyknęła, że cokolwiek tam znajdą, nie należy do rodziny, więc niech nie próbują podrzucać żadnych „dowodów". Bezradnie patrzyli, jak przewracają do góry nogami cały dom. Choć nic nie znaleźli, i tak zabrali Tasziego. Z jakiego powodu? Dokąd? Co go czeka? Czy jego też będą torturować, żeby wymusić przyznanie się do wyimaginowanej winy?

 

Nie mam pojęcia, co zrobi z naszą rodziną ten potworny koszmar, który rozrasta się jak rakowa tkanka.

 

Nasza córeczka powiedziała: „Mamusiu, idą moje urodziny, a tatuś obiecał, że w tym roku razem wybierzemy mi prezent, więc zrób coś, żeby szybko wrócił".

 

Zatem będę krzyczeć na cały świat: niech natychmiast oddadzą nam twego tatę i stryjów!

 

Taszi Topgjal jest jedynym człowiekiem w wiosce, który odebrał wykształcenie. Pracował jako nauczyciel, niezmordowanie, chronił też środowisko naturalne. Proszę Buddę i świat: pomóżcie nam go odnaleźć.

 

 

7 lipca 2010

 

 

Taszi Topgjal - kuzyn skazanego na piętnaście lat więzienia działacza społecznego i ekologa, Karmy Samdupa - jest kolejną ofiarą prześladowań, jakie spadły na rodzinę i bliskich Dolkar Co. Taszi poszukiwał swojego młodszego brata Rinczena Dordże, mnicha buddyjskiego, który został zatrzymany przez policję w marcu. Zabrano go z jaskini, w której medytował. Taszi trafił na ślad brata w szpitalu w Xinjiangu, gdzie przewieziono go z pewnością w związku ze sprawą Karmy Samdupa (w 1998 roku był tam jego tłumaczem podczas transakcji, którą władze wykorzystały do sfabrykowania oskarżenia). Policjanci twierdzili, że został poparzony pałkami elektrycznymi podczas próby ucieczki. Potem przewieziono go do Tybetu i znów „zaginął". W tym samym czasie kilkunastu Tybetańczyków pojechało do Pekinu złożyć petycję w obronie Karmy i jego braci, również znanych działaczy społecznych (Rinczen Samdup - pięć lat więzienia, niepełnosprawny Czimi Namgjal - dwadzieścia jeden miesięcy reedukacji przez pracę). Policja przetrzymywała ich czterdzieści dni. Dwie osoby - starszego mężczyznę i kolejnego kuzyna - uznano za „prowodyrów" i skazano na osiemnaście miesięcy reedukacji przez pracę. Wszyscy zatrzymani i aresztowani byli bici i poddawani torturom.

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)