Radio Wolna Azja

20-01-2012

wersja do druku

Share

Matka: „Jestem z niego dumna”

 

Dwudziestojednoletni Lobsang Dziamjang podpalił się w 14 stycznia w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan. Tybetańskie źródła twierdzą, że chińscy policjanci zarzucili na niego koc i zaczęli brutalnie bić, prowokując w ten sposób gwałtowny protest, w którym uczestniczyło kilkaset osób. Co najmniej jedna zginęła, wiele zatrzymano.
 

samospalenielobsangdziamjangngaba14stycznia2012.jpgstoi
 

Laczam, matka Lobsanga, mówi że jest dumna z syna, który „poświęcił życie dla sprawy Tybetu", twierdzi tybetański uchodźca, utrzymujący kontakt z tą rodziną. „Nie okazywała żalu ani smutku, kiedy przyszli ją odwiedzić przedstawiciele lokalnej społeczności i klasztoru Njence. Powiedziała im, że syn był za życia bardzo skromny i grzeczny. Wśród rówieśników wyróżniał się tym, że zawsze starał się robić coś dla zachowania tybetańskiej religii i kultury".

„Mówiła im tak: »Teraz poświęcił życie dla sprawy Tybetu, więc nasza rodzina nie rozpacza z powodu jego śmierci«.

Ojciec Lobsanga 18 stycznia odebrał prochy syna na komisariacie w Barkhamie (chiń. Maerkang). Zwłoki skremowano na polecenie władz.

Lobsang Dziamjang uczył się w szkole prowadzonej przez lokalny klasztor; działał w stowarzyszeniu, propagującym posługiwanie się czystym językiem tybetańskim. Był siedemnastym Tybetańczykiem, który podjął tak dramatyczny protest przeciwko chińskim rządom.


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)