Radio Wolna Azja

21-10-2011

wersja do druku

Share

Wojskowa manifestacja siły w Lhasie

 

Według tybetańskich źródeł władze ściągają do Lhasy kolejne oddziały wojskowe. Nowa strategia może mieć związek z falą dramatycznych protestów przeciwko chińskim rządom w Sichuanie, gdzie podpaliło się już dziewięcioro Tybetańczyków.

 

„Wieczorem 18 października w Lhasie zaroiło się od żołnierzy - mówi zastrzegający anonimowość mieszkaniec miasta. - Następnego dnia widziało się ich na każdym kroku". Nie wiadomo, czy są to żołnierze Armii Ludowo-Wyzwoleńczej czy też paramilitarnej Ludowej Policji Zbrojnej. „Słyszałem, że ma to potrwać kilka dni. Jedni uważają, że przyczyną są samospalenia w Ngabie (chiń. Aba), inni sądzą, że ogłoszony w związku nimi ruch solidarności diaspory".

 

Żołnierze obstawili najważniejsze skrzyżowania, główne ulice, okolice świątyni Dżokhang i pałacu Potala, zimowej siedziby dalajlamów. „Panoszą się także na przedmieściach, są dosłownie wszędzie. Ci ubrani w jasne mundury maskujące chodzą po ulicach, inni objeżdżają skrzyżowania w dwóch albo czterech czarnych furgonetkach. Na każdym stoi w szyku dziesięciu żołnierzy z bronią gotową do strzału. Wygląda to niesamowicie i przerażająco".

 

Funkcjonariusze poświęcają szczególną uwagę przybyszom ze wschodu, z Khamu i z Amdo, ludziom noszącym fryzury lub stroje z tamtych stron, oraz mnichom i mniszkom. „Wypytują o miejsce pobytu, pochodzenia, powód przyjazdu do Lhasy, i tak dalej". Sprawdzają telefony komórkowe, w których szukają zdjęć Dalajlamy i Karmapy, tybetańskich piosenek - wszystkiego, co uważają za „polityczne".

 

„Z najbłahszego powodu rewidują, zatrzymują i wywożą do podmiejskiego aresztu w Takce. Tych, których nie wypuszczają, przenoszą do aresztu śledczego w Lhasie".

 

 


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)