Radio Wolna Azja

26-01-2012

wersja do druku

Share

Władze wzmacniają siły policyjne w Sichuanie

 

Po ostatnich krwawo stłumionych protestach władze chińskie ogłaszają nowe restrykcje i ściągają dodatkowe siły policyjne do niespokojnego regionu - „dziennikarze obywatelscy" zamieścili w sieci zdjęcia kolumn wojskowych ciężarówek jadących do Sichuanu. 

 

protesty2012kolumnapolicyjnazchengdu_01
 

W Draggo (chiń. Luhuo) 23 stycznia służby bezpieczeństwa zastrzeliły, według lokalnych źródeł, co najmniej sześć osób, raniąc ponad trzydzieści. Władze przyznały się do zabicia jednego Tybetańczyka. Następnego dnia w Sertharze (chiń. Seda) było pięć ofiar śmiertelnych (oficjalnie - znów jedna) i czterdziestu rannych. „Kiedy szedłem dziś do pracy, widziałem kolumnę najróżniejszych policyjnych pojazdów, pędzących z Chengdu w stronę Ya'anu. Coś dzieje się w Tybecie", napisał jeden z użytkowników popularnego portalu społecznościowego. Autostrada ta prowadzi do prefektury Kardze (chiń. Ganzi), w której znajdują się okręgi Draggo i Serthar.

Inni „obywatele sieci" narzekają na brak informacji o protestach: „O co chodzi w tym Draggo? Czego żądają ci ludzie? Dlaczego nic się o tym nie mówi?".

Według lokalnych źródeł protest w Draggo sprowokowały władze, zmuszając Tybetańczyków - pogrążonych w żałobie po ofiarach fali samospaleń - do świętowania Nowego Roku chińskiego kalendarza. Kilkaset osób zaczęło skandować wolnościowe hasła i wołać o powrót Dalajlamy. „Kiedy demonstranci doszli pod komisariat, policja otworzyła ogień", twierdzi tybetański uchodźca, cytujący świadków wydarzeń.

W Sertharze katalizatorem niepokojów były plakaty, wzywające do kolejnych samospaleń i apelujące do rodaków, by ciała ofiar nie wpadły w ręce chińskich służb bezpieczeństwa. „Protestujący rozrzucali ulotki z [zakazanymi] tybetańskimi flagami i hasłami: »Niech żyje Dalajlama«, »Hańba Chinom«, »Tybet zwycięży«". Rządowe media winą za zajścia obarczyły „uzbrojoną w noże i kamienie tłuszczę", która „zaatakowała policjantów".

Źródła w Chengdu, stolicy prowincji Sichuan, twierdzą, że na wieść o niepokojach urzędnicy państwowi przerwali noworoczne urlopy. „Usuwają z sieci wszystkie informacje o tym, co się dzieje. W promieniu kilometra od klasztoru Serthar rozstawiono ponad dwa tysiące uzbrojonych policjantów. Nikt nie wychodzi na ulice ani nie może opuścić miasta. Wiele departamentów ściąga ludzi z urlopów. Musieli wrócić do pracy już wczoraj". Po wybuchu niepokojów w Draggo przestały działać telefony.

Posiłki policyjne kierowane są również do Lhasy. „Na ulicach i skrzyżowaniach widzi się znacznie więcej policjantów. Legitymują Tybetańczyków". Informacje te potwierdził pracownik jednej z lhaskich noclegowni. „Oczywiście, wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa. Słyszałem, że były jakieś problemy w Sichuanie". Wszędzie roi się od funkcjonariuszy. „Sprawdzają głównie Tybetańczyków. Hanów, jeśli mają papiery, zostawiają w spokoju. Kazali nam legitymować Tybetańczyków. Jeśli nie mają stołecznego meldunku, nie możemy ich przyjąć".


Home Aktualności Raporty Teksty Archiwum Linki Pomoc Galeria
 
NOWA STRONA (od 2014 r.)